🌺45🌺

523 73 85
                                    

GIDEON

- Felix!?- Simon krzyknął za chłopakiem jak wybiegł z domu. Ledwo co usiadłem a już się poderwałem. Podbiegłem do drzwi i już miałem wybiec, ale zatrzymał mnie Isaac obejmując w pasie od tyłu.

- Zostaw!- warknąłem do alfy.- On pobiegł! Sam!

Po chwili na dół zbiegł Josh i to dość przerażony i wkurwiony. Rozejrzał się spanikowany, a ja zamachnąłem się i walnąłem mu w mordę. Alfa zamrugał zaskoczony oczami, ale nie skomentował tego.

To na pewno jego wina. Felix nigdy nie ucieka od problemów. Przenigdy, ale są wyjątki. Jak wątpi w życie. Jak świat mu się wali zamyka się w sobie i ucieka.

- Coś zrobił podstępny szczurze!?- krzyknąłem natychmiast i wyrwałem się bratu.

- Nie dał wyjaśnić...- jęknął.- Gdzie on jest?!

- Wybiegł- warknąłem Simon i podszedł do niego wściekły.- Do lasu...

- Nie...- Diego przeraził się i podszedł do drzwi, patrząc w las. - Źle...

- Jak bym nie wiedział.- syknąłem natychmiast.- Co się stało? Mów!

Na dół zbiegł zapłakany Leo i spojrzał na drzwi i na nas. Spuścił głowę a jego ręce zaczęły drżeć.

- To twoja wina! - zwrócił się do Jacka.- Przez twój jebany pomysł... To twoja jebana przeklęta wina!- warknął i usiadł na ziemi.- Twoja wina...

- Zgodziłeś się na to.- powiedział w swojej obronie.- Ja tylko zaproponowałem.

- Jasne...- syknął wściekły.- A wy stoicie jak debile! Idźcie go szukać!

- Racja..- mruknąłem.- Idę! - ponownie rzuciłem się w stronę drzwi, ale Isaac ponownie mnie złapał.

Wziąłem głębszy oddech. Spojrzałem na brata wściekły i stanąłem na nogach, a Simon zatrzasnął drzwi.

- Idę.- Josh warknął groźnie i ruszył.

- Nie idziesz sam. Isaac i Jack..- zaczął blondyn, ale natychmiast przerwał mu Diego.

- Ktoś się patrzy.- szepnął przerażony, a ja szybko znalazłem się obok i spojrzałem przez szybę w drzwiach.

Na przeciw nas w lesie stał wilk.  Patrzył na nas. Dosłownie. A później stanął tam mężczyzna. Uśmiechnął się szeroko, a ja otworzyłem szeroko oczy, bo w rękach maił koszulkę Felixa.

Otworzyłem drzwi, ale już go nie było. Spojrzałem po sobie z omegą przerażeni.

- Co widzieliście?- Simon powiedział patrząc na nas.

- J-jego..- Diego zająkał się.- F-felix ...- zamknął oczy i wtulił się we mnie. Objąłem go.

- Co?!- Josh krzyknął i wyszedł na dwór.

Nie zatrzymaliśmy go. Pobiegł natychmiast w las. Zamieniając się w wilka, a jego ciuchy rozerwały się. Jack i Isaac zrobili to samo. Mój brat spojrzał mi w oczy  i pocałował w czoło.

- Wracamy z Felixem.- powiedział i oboje zamienili się w duże wilki wbiegając w las. Przeszły mnie lekkie dreszcze niepokoju. Boję się o nich.Zamknąłem za nimi drzwi i warknąłem wściekle pod nosem.

- Hejoo co tam?- Olivier zszedł ze schodów ciągnąc za sobą Dave.- Co taka napięta atmosfera? Dlaczego Leo płaczesz?- przeraził się i przytulił omegę.

- Mamy przesranę.- westchnąłem i pogładziłem ramiona Diego,. żeby przestał się trząść.

- Co?- zmartwił się i zaczął głaskać omegę po głowie, żeby go uspokoić.

- Felix wybiegł, a Josh, Jack i Isaac za nim.- powiedziałem cicho, a oboje zmarszczyli brwi.

- B-boje się.- szepnął Diego w moje ramię, a ja spojrzałem na niego smutno.

- Będzie dobrze.- mruknąłem spokojnie.- Musi być.

JOSH

Biegłem przed siebie, za zapachem alfy i omegi. Nie wiem gdzie, ale adrenalina napędzała mnie na maksa. Warczałem głośno co chwila. Nie daruję sobie tego.

Moja omega cierpiał przeze mnie. Nie wierzę, że zgodziłem się na to i oddałem chwili. Zatraciłem się i zapomniałem kogo tak naprawdę kovham. Nie mogę sobie tego wybaczyć. Felisia bolało przeze mnie. Jestem wściekły na siebie za to. Muszę go wybłagać o przebaczenie. Nie dam mu odejść. Kocham go i nie opuszczę. Rozumiem swój błąd i nigdy w życiu go nie powtórzę.
 
Wyskoczyłem z zarośli i wskoczyłem na wilka. Ten zapach o którym mówił mi Jack. To on. Warknąłem głośno i ujebałem go w ramię. Alfa zawył głośno, a ja mocniej zacisnąłem zęby. Czuję na nim swoja omegę. Rozszarpie go na kawałki jak coś mu zrobił. Po chwili obok mnie pojawił się Isaac i Jack. Oba wilki stanęły po mojej stronie i odsunął od wilka. Po chwili przed oczami pojawiły nam się mężczyzna. Rozjebałem mu bark. Jest cały we krwi i jakoś jestem z tego zadowolony.

Zawarczałem groźnie i przyszykowałem się do ataku, a on się zaśmiał. Zdziwiłem się i spojrzałem na dwie alfy. Wszyscy trzej przyszykowaliśmy się do ataku.

- Wy pewnie po omegę.- wykrztusił i wytarł krew z końcówki ust. Najerzyłem się strasznie i mruknąłem. Obniżyłem zęby i warknąłem głośniej.- Spóźniliście się. Maluszek został zaklepany i muszę przyznać dawno takiego nie miałem - uśmiechnął się szeroko i ohydnie, a ja już nad sobą nie panowałem i rzuciłem się na niego. Wgryzłem się w jego szyję zaciskając kły na jego skrze. Isaac odciągnął mnie od niego, a ja warknąłem wściekle.

Niech się wykrwawi sukinsyn. Za dotknięcie mojej omegi niech zdycha. Zacząłem węszyć i jak podjąłem trop mojego słońca. Zacząłem tam biec i nie oglądałem się za siebie. Dotarłem do jakieś groty w skale. Naprawdę będzie trzeba poznać tę lasy. Wszedłem tam i moje serce stanęło. Podszedłem niepewnie do zwiniętej w kulkę omegi który cicho skomlał i mocno wciskał się w ścianę.

Szturchnąłem go nosem na co zadrżał. Zacząłem go wąchać i poczułem ukłucie w sercu. Dotknął go. Dotknął mojego kochanie. Zrobił mu krzywdę. Położyłem się obok Felixa, żeby go ogrzać i zacząłem lizać po pyszczku. Przysunął się do mnie szybko cicho piszcząc.

Obiecuję że nie opuszczę cię na krok.

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Wybaczcie mi beznadziejnej😓

MY FAMILY a/b/oWhere stories live. Discover now