DIEGO
Wszedłem do pokoju i usiadłem na łóżku. Dlaczego on chcę ze mną rozmawiać. Podoba mu się Leo, jest w nim zakochany. Ja nie będę się wtrącać. Jak chcą być ze sobą to niech będą. Ja nie zamierzam się wtrącać w to co między nimi jest. Nie chcę się kłócić z Leo. Jak będzie na mnie zły? Nie chcę.
- Posłuchaj Dieguś...- szepnął i zamknął drzwi, a po chwili znalazł się przede mną z uśmiechem, klęknął i położył ręce na moich kolanach. Drygnąłem na to.- Ja wiem że możesz być zły na mnie, ale posłuchaj mnie uważnie...
- Nie rozumiem cię.- spojrzałem w jego oczy.- Pierw mówisz mi, że będziesz mnie chronił, a chwilę po tym o mało co nie rzuciłeś się na Leo. Czego chcesz...?
- Ciebie.- powiedział natychmiast na co zmarszczyłem brwi. Nie rozumiem go już teraz.- Chcę ciebie. Proszę nie rzucę się na Leo, to mój bracieszek...
- Spałeś z nim.- upomniałem na co zbladł i spojrzał mi w oczy.- Nie wierzę ci Jack. - zabrałem jego ręce z moich nóg i wstałem idąc do wyjścia.- Nie chcę się w nic mieszać.
Później poczułem lekkie szarpnięcie do tyłu i moje dłonie wylądowały na jego klatce piersiowej. Moje policzki zapłonęły jak objął mnie ciasno w tali, drugą złapał za szyję. Skierowałem przerażony wzrok na jego oczy. Uśmiechnął się lekko, a po chwili poczułem jego usta na swoich. Zamknąłem mocno oczy, delikatnie oddając pocałunek, który pogłębił natychmiast. Moje ciasto przechodziły dreszcze zadowolenia. Jego zapach, ruchy, gesty... są takie....nie potrafię ich opisać. Uwielbiam to. Mój wilk kocha go. Ja też. Moje serce bije teraz jak szalone, nie potrafię tego opanować. Nie chcę cierpieć, nie chcę cierpieć znowu. Nie powiem mu nic. Nie chcę robić sobie nadziei że może mnie pokochać.
- Daj mi szansę.- szepnął mi do ucha i tracił mój rozgrzany policzek nosem.- Proszę. Nie zmarnuje jej.
- D-dobrze...- wykrztusiłem jak pocałował moją szyję. Zacisnąłem ręce na jego koszulce zaskoczony.- Jedną jedyną. - dodałem.
Jack uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie do siebie obracając się kilka razy wokół siebie. Pisnąłem cicho i zaśmiałem się chowając twarz w jego szyi. Czuję szczęście, ale i niepewność. Co jak... jeśli... Nie. Teraz powiedział, że będzie przy mnie.
- Chcesz zostać moją omegą?- zapytał z uśmiechem, a ja zmierzałem się.
- Chcę.- szepnąłem, a on pocałował mnie w nosek.- Ale pamiętaj...jedną jedyna szansa.
- Wiem nie zmarnuje się.- pocałował mnie w czoło, na co uśmiechnąłem się lekko i wtuliłem w niego mocno.
- Która jest godzina?- zapytałem po chwili tulenia się do alfy. Jest taki milutki i cieplusi. Idealna przytulanka pod nocne koszmary.
Zamknąłem oczy jak powiedział, że 20. Westchnąłem ciężko i spojrzałem w jego oczy. Pogłaskałem jego policzek i odwróciłem się łapiąc na dłoń, wyszłam z pokoju i ruszyłem na dół. Ten dzień jest straszny.
W salonie był tylko Olivier, który tulił się do Deva siedzącego na kanapie. Nie wiem jak opisać co zrobił dla mnie Oli. Ochronił mnie i sam przyjął cios. Zrobię dla niego wszystko, nie ważne co to by było.
O dziwo siedział Hiroki też tam był.Spojrzał na mnie, a później na nasze dłonie i zmarszczył brwi.
- Słuchaj mnie napaleńcu.- wstał i podszedł do nas.- Skrzywdzisz go znowu, a naprawdę ci zrobię krzywdę.
- Nie mam zamiaru.- powiedział i objął mnie w pasie na co uśmiechnąłem się lekko i wtuliłem w jego bok.- Nie zrobię nic przez co będzie smutny.
- Mam nadzieję.- syknął i poklepał go po ramieniu a później po policzku.- Bo jak tak będzie to cię wykastruje, bez znieczulenia, tępym nożem.
- To brzmi przerażająco.- mruknął alfa i pogładził moje biodro ręką.
Czuję szczęśliwe motylki w brzuchu, będący blisko niego. Wiem że jestem bezpieczny. Nie skrzywdzi mnie i będzie o mnie dbał. Mój ideał, ale zawsze jest te ziarnko niepewność. Nie chcę żeby urosło, ufam mu. Powiedział że będzie przy mnie, obok mnie. Wierzę mu całym sercem, bo chcę by tak było.
- Jak już skończyliście to stulecie mordy, a ty Diego buźkę, właśnie zaczyna się maraton Avengers.- powiedział Olivier i zerknął na nas.
Uśmiechnąłem się szeroko i pisnąłem siadając obok nich.
- Uwielbiam ich.- powiedziałem emocjonalnie wypatrując się w ekran.
- Moja krew.- omega pogładził mnie po włosach. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie, a po chwili Jack usiadł obok mnie i objął ramieniem w tali. Ułożyłem wygodnie głowę na jego ramieniu i zwinąłem w kulkę.
Jestem szczęśliwy, że mam taką rodzinę.
🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺
LUDKI JAK CHCECIE DRUGI DZISIAJ TO DO 23:
- 150 KOM( DO ROZDZIAŁU)
- 60⭐I TO COŚ WAŻNEGO. Z CAŁEGO SERCA POLECAM TĄ KSIĄŻKĘ
YOU ARE READING
MY FAMILY a/b/o
FanfictionJest ro druga część książki MY PACK a/b/o Co się stanie jak rodzice wyjadą żeby odpocząć i mieć święty spokój od swoich dzieci? Opowiadanie zawiera: -18+ -16+ - przekleństwa - kazirodztwo ( częściowe ) Nie chcesz nie czytaj...