19.

1.6K 116 21
                                    

Syriusz przypatrywał się Arianie, która powoli starała się sama pływać. Cóż mógł rzec - wyglądała przepięknie. Jej długie brązowe włosy unosiła woda, a karmelowe oczy lśniły w blasku słońca. Delikatne rysy nadawały jej nieco dziecięcej urody, ale zdecydowanie to do niej pasowało. I te dołeczki w policzkach... Uśmiechała się przede wszystkim szczerze. To się najbardziej dla niego liczyło. Była jego najdroższą przyjaciółką, a jej szczęście stało na pierwszym miejscu. Ale coś jeszcze było na rzeczy. Nigdy nie patrzył na nią w taki sposób, jak tamtego dnia.

Nie mógł powstrzymać uśmiechu, widząc ją roześmianą. Wiedział, że dużo dla niej znaczył, inaczej pewnie by się z nim nie zadawała. Uwielbiał ją. Uwielbiał jej pomocną dłoń, jaką zawsze do niego wyciągała w trudnej sytuacji. Uwielbiał to, że potrafiła wysłuchać i odpowiednio doradzić, a nie na początku oceniać. Ariana była dla niego taka dobra przez tyle lat.

Wzrok Syriusza na dłuższy moment zawiesił się na jej ustach. Przez umysł przeszła mu myśl, za którą się skarcił. Tego byłoby zdecydowanie za dużo jednego dnia...

Obejrzał się i nieco przeraził, kiedy zauważył profesor McGonagall, pędzącą w ich kierunku.

— Ariana... chyba mamy przerąbane — powiedział Syriusz i spojrzał na nią.

Redmayne zmarszczyła brwi i odwróciła. Na jej twarz wstąpiło przerażenie, a serce zaczęło bić szybciej. Przed oczami miała już obraz rozeźlonego ojca, który czyta list od nauczycielki, z którego dowiaduje się, iż jego córka opuściła lekcje, żeby chlapać się w jeziorze z Syriuszem Blackiem. Zacisnęła lekko zęby, biorąc głęboki wdech. Ruszyła do brzegu powolnie, ponieważ woda stawiała opór. Brunet zrobił to samo.

Przedarli się do brzegu w tym samym
momencie, w którym profesor McGonagall. Była rozzłoszczona i wyglądała, jakby miała ich zabić swoimi przenikliwymi oczami. Ariana drżącymi dłońmi zaczęła wyciskać swoje włosy, a Syriusz splątał swoje palce, unikając wzroku nauczycielki.

— Redmayne! Black! — krzyknęła zła profesor McGonagall. — Po tobie bym się tego nie spodziewała, Redmayne. Opuściliście lekcję, żeby się pluskać w jeziorze?! Wiecie, że mieszka w nim kraken i wiele innych stworzeń? Równie dobrze moglibyście skończyć na dnie! Oboje macie szlaban do końca roku. Profesor Slughorn chętnie przyjmie was w piątki po lekcjach. Tymczasem również zabieram wam pięćdziesiąt punktów i radzę wrócić do wieży, żeby się ogrzać. Cali się trzęsiecie.

Profesor McGonagall rzuciła na nich zaklęcie, a ich ubrania zrobiły się momentalnie suche. Ubrali się, ale nawet to nie pomogło. Było im potwornie zimno, mimo że słońce wręcz parzyło. Syriusz chciał kłócić się z nauczycielką, ale zrezygnował, żeby nie wplątać Ariany w jeszcze większe kłopoty.

Nie odzywali się do siebie, idąc do zamku. Szatynka była naprawdę zła, ponieważ pierwszy raz w życiu dostała szlaban od nauczyciela. Posyłała Syriuszowi nieco mściwe spojrzenie, a on jedynie schylał głowę. Nie mogła uwierzyć, że poświęciła się tak bardzo, żeby tylko w późniejszym czasie wyciągnąć z niego jakąś informację. Fakt, mogła zapytać, ale wiedziała, że żaden by jej od tak nie powiedział, skoro jeszcze tego nie zrobili.

Weszli do pokoju wspólnego. Wciąż było im zimno, a Ariana trzęsła się o wiele bardziej niż Syriusz.

Accio! — powiedział, a podleciał do niego ich duży koc, wpadając prosto w jego dłoń. Szatynka popatrzyła na niego, siadając na kanapie przed kominkiem. — Trochę się pokomplikowało, co? — zagadnął, starając się brzmieć wesoło. Usiadł obok niej, rozkładając koc.

— Załatwiłeś mi szlaban, Black — burknęła, dygocząc i zakładając ręce. — Pierwszy w życiu szlaban.

— Kiedyś musi być ten pierwszy raz, nie? — zaśmiał się, narzucając na siebie koc i na jej głowę. Zrzuciła go z siebie z ponurą miną. — Ej no, McGonagall mówiła, że mamy się ogrzać, więc mi nie utrudniaj.

— Poradzę sobie, dzięki za troskę — odparła spokojnie.

Syriusz popatrzył na jej poważny wyraz twarzy i nie potrafił się nie roześmiać.

— Ariankoooo — zaczął miłym tonem, specjalnie przedłużając jej imię — mówiłem ci już, że jesteś moją najcudowniejszą przyjaciółką pod słońcem? I tak już wzdycham do ciebie w dzień i w nocy. Nie skazuj mnie na takie cierpienie, kiedy obowiązki wzywają.

Zaczerwieniła się i spojrzała na chłopaka. Westchnęła, widząc ten blask w jego oczach i przysunęła się. Syriusz wyszczerzył się, zadowolony z siebie, i objął ją ramieniem i kocykiem.

— Już lepiej, Redmayne? — zapytał, patrząc na nią. Przysunął ją jeszcze do siebie, czując przypływającą falę ciepła, spowodowaną tą bliskością.

— Tak, Black, dzięki — odparła, opierając głowę o jego ramię. — Widzisz... chyba nie potrafię się na ciebie długo gniewać.

— To cudownie, najmilsza, inaczej to ja bym się gniewał.

Zaczerwieniła się jeszcze bardziej, kiedy Syriusz ułożył kocyk w taki sposób, żeby jak najwięcej jej ciała było pod nim schowane. Uśmiechnęła się szerzej na ten miły gest, przypominając sobie o czymś.

— Za dwa tygodnie jest przyjęcie u Slughorna — zaczęła — i chciałabym zapytać... Czy pójdziesz ze mną? — spojrzała na niego.

Syriusz popatrzył na nią i otworzył oczy z lekkiego zdziwienia. Pomału już zaczął tracić jakąkolwiek nadzieję, że mogłaby go o to zapytać. Uśmiechnął się szeroko po dosłownie chwili. 

— Pewnie, że tak — odparł, szczerząc zęby. — A Regulus czy...

— Też będzie — kiwnęła głową i cicho westchnęła, wiedząc, że spotkanie braci mogłoby się źle zakończyć. — Z tego co wiem, to pójdzie z Tracy.

— To ta Ślizgonka, co się wokół niego kręci, nie? — zapytał, próbując sobie przypomnieć o kogo mogło chodzić. Ariana ponownie skinęła głową. Syriusz prychnął pod nosem. — Kolejną fankę sobie przygruchał — powiedział bardziej do siebie niż do niej, wywołując cichy śmiech u szatynki.

— Ty też masz dużo fanek i jakoś on się do tego nie przyczepia — rzekła, patrząc mu w oczy. Uniósł brew.

— Możliwe. Syriusz Black kocha wszystko co piękne i niedostępne dla wszystkich. Tłumaczyłoby to moją miłość do ciebie, nie? — zapytał, a ona roześmiała się jeszcze bardziej.

— Syriusz Black chyba kocha wszystko to, co nielegalne. Tłumaczyłoby to twoją maniakalną chęć złamania wszystkich szkolnych zasad.

— To też — mrugnął, szczerząc się. — Na mojej liście rzeczy do zrobienia, oprócz zdobycia twojego serca... znaczy co? Nic, nic. Na mojej liście jest jeszcze spacer po Zakazanym Lesie. To chyba mój ulubiony punkt.

Gdyby Syriusz Black nie był Syriuszem Blackiem, Ariana śmiało uwierzyłaby w jego pierwsze zdanie. Ale brunet był tym, kim był, dlatego już od dłuższego czasu nie wnikała w słowa, jakie padały z jego ust. Po prostu wolała udawać, że ich nie słyszy. Wiedziała, że chłopak po prostu żartuje i nie powinna niczego brać na poważnie.

Tymczasem ich przyjaciele byli na kolejnej lekcji. James snuł różne teorie z podejrzliwym uśmieszkiem, Peter się z tego śmiał, a Matilda i Remus siedzieli razem. Lupin zagadywał dziewczynę na przeróżne sposoby. Jakoś pomału przestawało ją to denerwować i szczerze uśmiechała się do chłopaka.

— O, Lupin, miałam cię zapytać — odezwała się Matilda, kładąc niechlujnie książki na ławce, kiedy to Remusa były ładnie ułożone. — Slughorn wyprawia te swoje przyjęcie i zachęca nas, żebyśmy przyszli z osobą towarzyszącą. Pójdziesz ze mną?

Remus zaczerwienił się nieco i podrapał z zakłopotania po karku, bo nie spodziewał się, że kiedyś ta chwila nadejdzie. Zerknął na Jamesa, który mrugnął do niego i pokazał kciuka w górę.

— Pewnie, Matilda — powiedział Lunatyk.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz