Listopad zaczął się pięknie i słonecznie, ale kolejne dni znacznie się pogorszyły. Ciągle lało, wiało, a w kominkach nieustannie paliło się drewno. Tego wieczoru akurat było spokojniej, ale i tak Gryfoni przyciągnęli kanapy bliżej źródła ciepła. Ariana spała na Syriuszu, a on próbował znaleźć coś w podręcznikach do pracy domowej. Chciał poprosić ją o pomoc, ale wyglądała tak pięknie, że nie miał serca jej budzić. Miał na końcu języka odpowiedzi do wypracowania. Akurat na tej lekcji słuchał.
Zerkał co jakiś czas na nią i uśmiechał się szeroko, rozczulony. Nie miał jednak pojęcia, co jej się śniło.
Była w szkole z Syriuszem i całą resztą. Siedziała w ławce z Remusem, wyznał jej miłość, Matilda płakała w ramię Jamesa, a Black rzucał w Lupina srebrnymi strzałami. Nie miała pojęcia, co się dzieje. Peter próbował powstrzymać Łapę, ale ten nie słuchał. Nagle drzwi od klasy otworzyły się i wszedł przez nie Corey. Ariana zerwała się z miejsca i zaczęła biec przed siebie, ale opornie jej to szło. Co chwilę się przewracała, a potem wstawała i tak w kółko.
Kiedy w końcu znalazła się na korytarzu, zobaczyła Judith. Miała podbite oko i zakrwawione usta, ledwo stała na nogach. Ariana szybko zrozumiała, co się musiało stać, a gdy się odwróciła, stanęła twarzą w twarz z ojcem. Zaczął ją obrażać, robiąc kroki do przodu, a ona się cofała. Podniósł rękę, a ona zasłoniła się i zacisnęła mocno powieki. Wyzwiska padały nadal, a ona kroczyła do tyłu, byle tylko nie znaleźć się w zasięgu jego ręki. Gdy otworzyła oczy, stała na schodach. Zauważyła, że barierka zniknęła. Corey znalazł się przy niej i uderzył tak, że spadła.
Ariana obudziła się gwałtownie, biorąc płytkie oddechy. Czuła, że miała mokre policzki. Cała się trzęsła, przez chwilę nie wiedziała, gdzie się znajduje. Poczuła, że czyjeś ramiona ją mocno do siebie przytulają.
— Spokojnie, nie bój się — usłyszała głos Syriusza, ale nawet wzrok nie zdążył jej się wyostrzyć. — Skup się na tym, co do ciebie mówię. Jesteś bezpieczna, nic ci się nie stanie. Wszystko jest dobrze. Weź głęboki wdech.
Zajęło jej to dłuższą chwilę, a pierwsze, co powiedziała po opanowaniu się to:
— Chodźmy stąd.
Nie odezwała się więcej. Szybko się ubrali, bo oboje wiedzieli, gdzie pójdą. Serce wciąż jej tłukło się o piersi, ręce jej się trzęsły, a wspomnienia z ojcem napełniły jej głowę. Widziała jego sylwetkę i kij w dłoni. Nie mogła się opanować.
Z Syriuszem prędko wyszli z pokoju wspólnego, by nie spotkać się z przyjaciółmi. Ariana miała później wrażenie, że w tamtym momencie porozumiewali się niewerbalnie, jakby czytali sobie w myślach.
Nie wiedział, czy powinien ją o to zapytać, czekać, aż sama mu wyjaśni, złapać ją za dłoń, czy zrobić cokolwiek. Po prostu szedł obok niej, czując, że dawno nie był tak wystraszony. Martwił się. Podejrzewał, co mogło jej się śnić, a przez to nie miał pomysłu, co czynić. Powinien ją przytulić, porozmawiać, czy co? Syriusz był zdezorientowany, nic mu nie przychodziło do głowy. Widział, dokąd ją nogi prowadzą i nie chciał jej powstrzymywać. Wiedział, że nie zna całego Hogwartu i musiał jej pomóc, bo znalazłaby się nie tam, gdzie trzeba.
Wyszli z zamku tajnym przejściem, z którego już parę razy korzystał. Wtedy Ariana złapała go za dłoń i zwolniła.
— Muszę się przejść, potrzebuję powietrza — szepnęła, a on pokiwał głową, nie chcąc jej przerywać. — Myślałam, że się tam uduszę. Jak dobrze, że znasz te wszystkie przejścia.
— Mogę zapytać...? — zaczął Syriusz niepewnie.
— Ojciec — powiedziała cicho — wypchnął mnie ze schodów i pobił mamę. To się zdarzyło...
— Co?
— Dwa lata temu pokłócili się i uderzył ją, parę razy... Chciałam jej pomóc i wtedy mnie popchnął. Nie spodziewał się, że się wywrócę i spadnę ze schodów. Wystraszył się, chyba pierwszy raz w życiu. Przez tydzień miałyśmy spokój, miał nawet na nas oko, żeby nic nam się nie stało. Złamałam wtedy rękę, opłacił wszystkich lekarzy, ale nie groził mi. Nie wiem, co mu wtedy było...
— Był sadystą, Ariana — powiedział spokojnie Syriusz — nie myśl o tym teraz, będzie tylko gorzej, jak to będziesz rozpamiętywać.
— Co mam zrobić? Wszystko mi się przypomniało — odparła już ze łzami w oczach i łamiącym się głosem. — Jak ty sobie z tym radzisz?
— Matka też mnie biła, lubiła to robić, zresztą Regulusowi też się obrywało, kiedy coś jej nie pasowało. Raz stanąłem w jego obronie. Co się stało, nie pamiętam. Pozbyłem się tych wspomnień, tych najgorszych. Trzymam je w takiej fiolce w szafie. Też powinnaś to zrobić, będzie ci lżej — rzekł i położył drugą dłoń na jej ramieniu, obracając ją przodem do siebie. — Naprawdę, zrób to albo sam to zrobię. Nie będę patrzeć na twoje cierpienie. Za bardzo cię kocham. Wystarczy, że patrzę, jak Remus cierpi.
— Jego też kochasz, prawda? — szepnęła, patrząc na niego uważnie i czując, że jakiś element układanki się uzupełnia.
— Jak brata, oczywiście — odpowiedział Syriusz i uśmiechnął się. — Wszystkich was kocham jak rodzinę, ale to tobie oddałem serce. Jesteś tą dziewczyną, Ariana.
— Kochałeś kiedyś Remusa? — drążyła dalej. — Nie jak brata.
Westchnął.
— Nie, jesteś jedyną osobą, w której się zakochałem. Nikogo wcześniej nie kochałem. Jesteś pierwsza, rozumiesz? Remus, James, Peter byli i są dla mnie jak bracia, nigdy się nic nie zmieniło. Tak samo jak Matilda jest dla mnie jak siostra. Nic poza tym. Nie wmawiaj sobie niczego.
Nie odpowiedziała, a odwróciła głowę w stronę Zakazanego Lasu. Spojrzała Syriuszowi w oczy i kiwnęła głową. Objął ją mocno ramionami, a Ariana poczuła jego szybko bijące serce. Zmarszczyła nieco brwi, mając świadomość, co to znaczy. Wolała już się po prostu nie odzywać. Potrzebowała odrobinę czułości i przytulenia, by się uspokoić i poczuć to niesamowite ciepło, które rozlewało się po jej ciele, zaczynając od serca.
Następnie poszli na skraj lasu i usiedli na wielkiej kłodzie. Syriusz splątał z Arianą palce i uśmiechnął się, mówiąc;
-a Jak poczujesz się na siłach, daj znać, a wrócimy do zamku.
Pokiwała głową. Przez adrenalinę nie czuła zimna panującego na błoniach. Teraz tętno spadało jej i uspokajała się. Obejrzała się do tyłu i zmarszczyła brwi. Wstała, ignorując pytania Syriusza i ruszyła powoli w tamtym kierunku. Nie była pewna tego, co zobaczyła.
— Hej, coś tam jest? — zapytał, patrząc na nią uważnie.
Nie odpowiedziała mu, blask księżyca oświetlił to coś, co rzuciło jej się w oczy.
Z jej ust wydarł się bardzo głośny i przerażający krzyk, który dotarł aż za mury Hogwartu. Pomiędzy krzakami leżało zakrwawione ciało czarodzieja.
CZYTASZ
Herbata z mlekiem | Syriusz Black
Fanfiction🍵"- Co robisz? - spytał Syriusz, patrząc jak Ariana dolewa mleka do swojej herbaty. - No jak to co? Robię herbatę z mlekiem." Ariana najlepiej odnajduje się w stosach książek, najlepiej podręczników do przedmiotów szkolnych. Poprzeczkę stawia bardz...