Napięta atmosfera panująca między Arianą i Syriuszem znacznie zmalała. Szybko pogodzili się, ponieważ Gryfonka nie potrafiła dłużej gniewać się na swojego najlepszego przyjaciela. Rozmawiali i śmiali się, siedząc na kocu i zajadając się przekąskami, jakie Huncwoci przynieśli z kuchni. W tle roznosiły się śmiechy ich przyjaciół, którzy chlapali się w wodzie.
Słońce pięknie świeciło, robiło się coraz cieplej, a Ariana i Syriusz zajadali się frytkami z keczupem. W pewnym momencie chłopak spojrzał chytrze na swoją przyjaciółkę, a ona znacznie zaniepokoiła się.
— Syriusz... — zaczęła ostrzegawczym tonem, ale wtedy było już za późno.
Syriusz podniósł się, ponieważ wcześniej leżał i nagle zaczął łaskotać wszędzie Arianę, wywołując u niej falę śmiechu, który przez to, że był bardzo donośny, rozniósł się po całych błoniach.
W tym czasie Remus, James, Peter i Matilda pływali w jeziorze. Lupin co chwilę ochlapywał dziewczynę ze śmiechem.
— Remus, przestań — powiedziała lekko zdenerwowana Matilda, gdy po raz kolejny została ochlapana wodą. Mokre włosy kleiły się do jej twarzy, a reszta unosiła na wodzie.
Chłopak ochlapał dziewczynę jeszcze raz, a wtedy Matilda silnie zamachnęła się i wielka fala spadła na Remusa, który przestał się śmiać. Zaczął przecierać oczy, a James i Peter nie wyrabiali ze śmiechu. Matilda posłała Remusowi słodki uśmiech, gdy wreszcie otworzył oczy. Spojrzał na nią z gotowością odpłacenia się tym samym. Ale wtedy po okolicy rozniósł się głośny śmiech Ariany i wszyscy czworo spojrzeli w kierunku drzewa, pod którym siedziała z Syriuszem. Widać było już tylko pochylonego Gryfona, co wskazywało na to, że Ariana musiała już leżeć, nie wyrabiając ze śmiechu.
— Co oni wyprawiają? — zapytała Matilda, obserwując Syriusza i słuchając śmiechu Ariany. Starała się zabrać mokre włosy z twarzy, które usilnie się do niej przykleiły.
— Chyba nie chcę wiedzieć — odparł James i zaczął płynąć w kierunku środka jeziora. — Chodźcie! — zawołał.
Matilda pokręciła głową, rzucając ostatni raz okiem na dwójkę Gryfonów, znajdujących się pod drzewem. Westchnęła cicho i zaczęła płynąć za Remusem i Peterem. James był z każdą chwilą coraz dalej od brzegu.
— Może czas zawrócić? — zapytał zmieszany Peter, ponieważ nie podobało mu się to, jak daleko już popłynęli. Wciąż miał w głowie słowa swoich przyjaciółek o tym, że żyją tam niebezpieczne stworzenia.
— Nie pękaj, Peter, jeszcze kawałek — uśmiechnął się dziarsko James, płynąc dalej, jednak Matilda, Peter i Remus woleli zostać tam, gdzie byli.
— Och, no przestańcie! Mamy się fajnie bawić przed egzaminami, a nie bać się jakiegoś jeziora — dodał ze śmiechem. — Potrzeba nam więcej rozrywki! Chodźcie dalej!
Tym czasem Syriusz wciął łaskotał Arianę, która leżała na kocu i śmiała się donośnie. Gryfon pochylał się nad nią i sam nie wyrabiał ze śmiechu. Ariana próbowała w jakiś sposób odsunąć go od siebie, ale nie przestawała chichotać i miotać rękoma na wszystkie strony, aby wreszcie go uderzyć. Do tego zaczął ją boleć brzuch.
— Na... Merlina! — zaśmiała się Ariana, próbując skleić jakieś normalnie brzmiące zdanie poprzez chichoty. — Syriusz!
— Co tam, Redmayne?
— Przestań!
Syriusz niedługo później zostawił ją i z szerokim uśmiechem odsunął się. Ariana wzięła kilka głębokich wdechów, a on zaśmiał się, widząc to. Gdy w miarę opanowała się, to podniosła się i przywaliła Syriuszowi pięścią w ramię. Nie spodziewał się, że aż tak zaboli. Spojrzał na nią z zaskoczeniem i zaczął masować swoje obolałe ramię.
— Dlaczego zawsze muszę oberwać? — zapytał z lekkim zdenerwowaniem, jakby się z czegoś żalił. — Będę mieć siniaka!
— To wcale nie było śmieszne, Black! — powiedziała Ariana, patrząc na niego gniewnie. — Wiesz, jak nie lubię łaskotek.
— I to chodziło! — Syriusz pokręcił głową z niedowierzaniem i gdy zobaczył, że Ariana wciąż patrzy na niego gniewnie, powiedział szybko:
— Dobra, dobra, nie będę się odzywać, ale nie bij mnie tylko.Ariana nie mogła wytrzymać i zaśmiała się, a Gryfon spojrzał na nią z nadzieją. Chciał już jakoś zażartować, gdy jej mina automatycznie spoważniała.
— Nie mów, proszę — pokręciła głową z lekkim uśmiechem. — Nie chcę wiedzieć — dodała przez śmiech, gdy pomyślała o różnych tekstach, na jakie było Syriusza stać.
Syriusz uśmiechnął się szeroko i wziął tosta do ręki, po chwili biorąc gryza. Wciąż masował drugą ręką ramię.
— Wiesz... może byśmy spędzili razem wakacje? W sensie całą naszą szóstką — zaproponował Syriusz, szczerząc się. — Możemy przenocować u Jamesa, sam nawet to wcześniej zaproponował — dodał i spojrzał na Arianę, która natychmiast zasmuciła się.
— Nie wiem, czy ojciec by mnie puścił — powiedziała ciszej, a na samo jego wspomnienie zrobiło jej się niedobrze. — Wiesz, żeby to było tylko z Matildą, a tu jeszcze czwórka chłopców...
Syriusz skarcił się w myślach za to, że właśnie zepsuł miłą atmosferę, panującą między nimi.
— Wybacz — mruknął zły na siebie — nie chciałem cię zasmucać... Odkąd poznaliśmy się, chciałbym wreszcie znaleźć jakąś okazję do spędzania czasu razem ze swoimi najdroższymi przyjaciółmi... poza murami Hogwartu oczywiście.
Ariana uśmiechnęła się lekko i po chwili westchnęła.
— Wiem, ja też bym chciała, ale mój ojciec... — nie dokończyła, ponieważ wyobraziła sobie, jakby zareagował, gdyby powiedziała mu o propozycji jej znajomych.
Spędzenie wakacji z więcej niż jedną osobą, do tego płci męskiej, mogłoby skończyć się - według niego - bardzo źle. Już wcześniej Ariana chciała spędzić święta z którymś z chłopców, ale i wtedy jej ojciec wpadł w szał, bo przecież miała zaledwie piętnaście lat.
— Chciałabyś się kiedyś wyrwać z domu, co? — zagadnął Syriusz, próbując poprawić jej w jakiś sposób humor. — Uciec daleko stąd.
Ariana spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko.
— Tak — kiwnęła głową — i nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo — dodała rozmarzona.
Wyobraziła sobie, co by było, gdyby wreszcie mogła zostawić ojca daleko stąd. Żyłaby o wiele lepiej niż teraz. Nie musiałaby słuchać kłótni rodziców ani odgłosów rozbijanych szklanek na kolejnej ścianie. Myśl o tym, że mogłaby wreszcie popełniać jakieś błędy bez zamartwiania się o to, czy przypadkiem ojciec jej nie ukaże, było czymś cudownym. I na nieszczęście na ten moment nieosiągalnym.
— Oj, wydaje mi się, że wiem bardzo dobrze — uśmiechnął się lekko Syriusz i lekko zmieszał się.
Jego rodzina nie należała do najlepszych, a wiadomość o tym, że w przeciwieństwie do reszty rodziny trafił do Gryffindoru, umocniła go w przekonaniu, że nigdy nie będzie lepiej. Zaczynała przerażać go to, że jego brat, Regulus, miał obklejony cały pokój fotografiami Lorda Voldemorta i gazetami o różnych rzeczach, jakie w ostatnim czasie dokonał. Regulus był jego fanem i interesował się czarną magią, a to jeszcze bardziej wprawiało Syriusza w strach o młodsze rodzeństwo.
Ariana spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami i wtedy przypomniała sobie o różnych historiach na temat rodziny Blacków.
— Chyba oboje nienawidzimy swoich rodziców — rzekła z lekkim uśmiechem, a Syriusz odwrócił się, aby coś do niej powiedzieć, gdy nagle rozległ się krzyk.
— JAMES!
Obrócili się gwałtownie i zauważyli, że Matilda zniknęła pod wodą.
CZYTASZ
Herbata z mlekiem | Syriusz Black
Fanfiction🍵"- Co robisz? - spytał Syriusz, patrząc jak Ariana dolewa mleka do swojej herbaty. - No jak to co? Robię herbatę z mlekiem." Ariana najlepiej odnajduje się w stosach książek, najlepiej podręczników do przedmiotów szkolnych. Poprzeczkę stawia bardz...