46.

1.4K 93 99
                                    

Oprócz tego, że Ariana fiksowała na punkcie pełni, gdy wpadła w wir czytania Opowieści z Narnii, nie sposób było ją od tego odciągnąć. Lektury pochłaniała w dwa dni, co i tak dla niej było słabym wynikiem, biorąc pod uwagę grubość książek i porównując je do innych, które miała za sobą.

Remus, James i Peter nie dręczyli Syriusza faktem, iż teraz ma dziewczynę, jak to się tego Black spodziewał. Jedynie Potter mruczał do niego jakieś głupie teksty, za co później obrywał w głowę od Łapy. Właściwie było mu nieco lżej, gdy się do tego już otwarcie przyznali. Choć nie chciał, teraz naprawdę czuł się z tym dobrze. Natomiast jego czułość i intymność z Arianą przeszła w zwykłe przytulanie. Tego też się nie spodziewał, ale gdy już miał ją obok, chciał Gryfonkę tylko potrzymać za rękę.

I oczywiście robił to, a taka drobna niepozorna czynność wypełniała jego serce przeogromną radością.

Severus Snape, który na chwilę zdobył nadzieję na to, że faktycznie mógłby mieć jakąś znajomą, chciał w jakiś sposób zaczepić Arianę. Wszystko to przeminęło, gdy widział ją w towarzystwie Syriusza. Nie miał odwagi, by do niej podejść, choć bardzo chciał. Po prostu potrzebował mieć znajomego, a tylko ona okazała mu choć gram zainteresowania i nie śmiała się z niego. Tylko ona, Ariana Redmayne, stawała zawsze w jego obronie, jeśli nie licząc Lily Evans, która po sytuacji po sumach przestała to robić. Snape darzył szatynkę wielkim szacunkiem, ale po pewnym czasie jego wszystkie nadzieje wyparowały, gdy na dodatek dowiedział się, że teraz chodziła z Syriuszem.

Jednakże Ariana wcale o nim nie zapomniała i kiedy ktoś ośmielił się choćby zaśmiać sie z Severusa, stawała w jego obronie. Wtedy nadzieje Ślizgona powracały. Do akcji wkraczał Syriusz, ale tylko po to, by stanąć przy dziewczynie, jednocześnie depcząc radość Snape'a.

Gdy wszyscy usiedli na trzech ostatnich ławkach, tj. Remus i Matilda, James i Peter, i Ariana i Syriusz, ostatni z nich złapał swoją towarzyszkę za dłoń, zanim zdążyła się rozpakować. Posłała mu pytające spojrzenie.

— Gdy na ciebie patrzę, widzę moją przyszłą żonę — powiedział, a Redmayne spłonęła rumieńcem.

— To jakieś publiczne zaręczyny? — zapytał nagle James, odwracając się w ich kierunku, tak jak Peter, Matilda i Remus.

— Psujesz moją chwilę, tłumoku — rzekł Syriusz, przewracając oczami. Nie puścił jednak Ariany i miał coś jej powiedzieć, ale James znowu się wtrącił:

— A to ty takie chwile planujesz tylko na lekcjach? Ariano, ja ci współczuję tego Blacka...

— A weź już zamknij się, Rogaczu Potterze — powiedział z irytacją Łapa. — Nie dość, że psujesz mi chwilę, to jeszcze mówisz mojej dziewczynie, że jej współczujesz...

— Uspokójcie się oboje — wtrąciła się Ariana — zaraz zaczyna się lekcja.

— Przemyśl swój wybór, Ariano, bo może być twoją zgubą — dodał jeszcze James.

Choć wiedziała, że miał to być tylko niewinny żart i nie powinna się tym przejmować, coś ją mimo wszystko tknęło i posmutniała, zresztą podobnie jak Syriusz, który się na domiar wszystkiego zdenerwował na przyjaciela. Ariana spojrzała na Blacka i wyplątała dłoń, by wyciągnąć przybory z torby. Łapa westchnął pod nosem i pokręcił z niedowierzaniem głową.

Był świadomy, że Potter sobie tylko żartuje i nie ma nic złego na myśli, ale zauważył w Arianie tę początkową niechęć i sam po czasie posmutniał. Nie rozumiał, dlaczego James zawsze musiał wcisnąć swoje trzy grosze. Podejrzewał, że był jeszcze głupszy niż myślał, ale zaczynało to go denerwować. Jakimś cudem ułożyło mu się z Arianą, a on nagle wciskał się wszędzie tam, gdzie nie powinno go być. Dziewczyna jeszcze nie przyzwyczaiła się do faktu, że ma chłopaka, więc takie żarty kłuły ją w serce. Syriusz widział to, ale nie reagował głośno.

Eliksiry z profesorem Slughornem były jednymi z tych przedmiotów, na których przeważnie panował większy luz niż u innych nauczycieli. Horacy pomagał swoim uczniom, sowicie nagradzał i motywował do owocniejszej pracy. Dzisiejsza lekcja w większości polegała na teorii, którą, swoją drogą, Ariana przerobiła trochę wcześniej, gdy robiła pracę domową. Temat spodobał jej się, więc go przeczytała.

Dziewczyna rozejrzała się po klasie, jednym uchem słuchając profesora, a drugim nasłuchując ciszy ze strony Syriusza. Nie podobało jej się to, że milczał, ale póki co nie pytała go, czy coś się stało. Otworzyła podręcznik na odpowiedniej stronie i swoje notatki, ale wcale się tym nie interesowała. Wyciągnęła Opowieści z Narnii: Srebrne Krzesło. Ta część ze wszystkich dotychczas, które przeczytała, porwała ją najbardziej. Wcześniej wyczekiwała dzwonka na przerwę lub lunch, by później otworzyć upragnioną lekturę i wrócić do czytania.

I tak też zrobiła w tym momencie. Usadowiła się tak, jakby czytała z podręcznika, na który położyła książkę i skupiła się na akcji. Syriusz zerkał na Arianę co chwilę, marszcząc lekko brwi, ale dalej się nie odzywał. Siedział w takiej oazie spokoju, że dziewczyna zaczęła się niepokoić. Gdy po kolejnych pięciu minutach nie usłyszała żadnego zdania, padającego z ust Blacka, z trudem odsunęła się od Narnii.

— Czy coś się stało, Syriusz? — zapytała, patrząc na niego, choć wzrok sam leciał do książki.

— Nie, a co? — odparł, zerknąwszy na nią przelotnie i udawał, że wraca do słuchania profesora Slughorna.

— Jesteś dziś taki nadzwyczaj cichy...

— Morderstwa nie planuje się na głos.

Arianie zabiło serce i zamrugała szybciej. Już nie potrzebowała więcej informacji, a wróciła do czytania książki. Syriusz, gdy wybudził się ze swoich myśli, nie mógł do nich powrócić i częściej patrzył na dziewczynę. Uśmiechał się, widząc jej lekko zmieniającą się mimikę twarzy, kiedy to reagowała na sytuacje z Narnii.

Ariana szybko się wciągnęła, ale nie spodziewała się jednej rzeczy, która nadeszła znienacka. Wszystko było spokojnie, aż do momentu, w którym dłoń Syriusza z donośnym plaskiem znalazła się na jej nodze.

Podskoczyła, o mało nie krzycząc, a James, Peter i Remus odwrócili się w jego stronę. Tylko Matilda była zajęta czymś innym, a mianowicie zaczepianiem przed sobą Lily Evans, którą zaczęła od jakiegoś czasu lubić.

Ariana złapała się za obolałe miejsce i posłała Syriuszowi zabójcze spojrzenie.

— Ale siadło — powiedział jedynie James.

— Ty... ty... uchh! — warknęła ze złością, nie mogąc wydusić z siebie tego przekleństwa, jakim chciała teraz obarczyć Syriusza.

— Ja, ja, co? — odezwał się Black jak gdyby nigdy nic.

— Jeszcze raz mnie walniesz...

— To co?

— To jajco!

— A co, boli?

— Nie, swędzi.

Potter po chwili nie wyrabiał już ze śmiechu, tak jak Peter. Remus pokręcił głową z niedowierzaniem i zajął się Matildą.

— Ale możesz się przyznać, jak mnie nazwać chciałaś — rzekł Syriusz i założył ręce. — Widać właśnie, jaka jesteś, Redmayne. Chamska i arogancka.

Ariana, wykorzystując moment, kiedy Black strugał pewnego siebie, oddała mu, uderzając go z całej siły w udo. Rozległ się kolejny donośny plask, a Syriusz rozprostował ręce, udając, że wcale go nie boli, gdzie w rzeczywistości piekło jak diabli.

— Uważaj, bo następnym razem będę celować gdzie indziej — ostrzegł ją, starając się, by tylko nie pomasować bolącego uda.

— Następnym razem to stracisz pewną część ciała — powiedziała spokojnie Ariana, a James wybuchnął śmiechem.

~
A jak my nazwiemy ship Ariana x Syriusz?

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz