36.

1.5K 118 171
                                    

Ariana długo nie mogła zasnąć. W głowie wciąż miała obraz Syriusza, który tak czule trzymał dłonie Matildy i patrzył na nią w bardzo piękny sposób. Szatynka nie miała pojęcia nawet, że między przyjaciółmi coś zaiskrzyło już dawno temu, ale zatuszowali to bardzo szybko.

Było to w czwartej klasie. Nielsen i Black zostali sparowani na eliksirach. Musieli napisać wypracowanie na temat bezoaru. Jako że Matilda była najlepsza w całej szkole z tego przedmiotu, szybko skleiła im parę bardzo ładnych zdań na temat tego antidotum. Syriusz jedynie zapisywał to, co mu dyktowała.

Siedzieli już sami w pokoju wspólnym. Była późna godzina, ale żadne z nich nie odczuwało zmęczenia, a wręcz przeciwnie — oboje wręcz tryskali energią. Syriusz dokładnie obserwował każdy jej ruch, zerkając co chwilę na jej twarz. Uważał Matildę za bardzo ładną dziewczynę i nawet się z tym nie krył. Według niego jego przyjaciółki były śliczne.

— I co tam zbudowałaś, Nielsen? — zapytał nagle, mając założone ręce. Rozłożył się na kanapie wygodnie. Matilda trzymała pergamin na książce i co chwilę zanurzała pióro w atramencie, które unosił Syriusz.

— Och, Black, odwaliłam całą robotę za ciebie — odparła, po chwili zerkając na niego i uśmiechnęła się. — Teraz dopisz to zdanie, które ci podyktuję...

Syriusz wziął książkę i pergamin, a Matilda atrament. Spojrzeli na siebie. Był to tylko ułamek sekundy, a jednak zrobił swoje. Przyjaciołom serce zabiło szybciej, a policzki zapiekły z lekkiego zawstydzenia. Syriusz zobaczył coś w niej, czego nigdy wcześniej nie widział.

— No, Nielsen, dziś to bardzo pięknie wyglądasz — powiedział nagle z uśmiechem. Uwielbiał flirtować ze swoimi najbliższymi przyjaciółmi.

— Dzięki, Black, to bardzo miłe z twojej strony. Ty też nieźle wyglądasz. Ostatnio to ci powiem, że wyprzystojniałeś. Niedługo będziesz najprzystojniejszym chłopakiem w całym Hogwarcie — uśmiechnęła się, a Syriusz zaśmiał się cicho pod nosem.

— Schlebiasz mi, oj schlebiasz — rzekł i spojrzał na nią uważniej. Coś go tknęło do tego, by zrobić krok dalej. Nie wiedział czemu, ale chciał to zrobić. Ciągnęło go do tego niesamowicie.

— Co znowu planujesz, co? — zapytała ciszej. — Widzę, że coś ci wpadło do głowy...

— Chyba nie chcesz widzieć, co takiego.

— Chcę.

Syriusz wzruszył ramionami.

Chciałaś, to masz.

Położył dłoń na jej policzku i pocałował ją. Matilda nawet nie zawahała się i odwzajemniła pocałunek. Chwila ta trwała dłuższą chwilę, wystarczająco długo, żeby pozostawiła ślad w późniejszym czasie.

Dziewczyna odsunęła się od Syriusza, a była czerwona jak burak. Wzięła głęboki wdech.

— Black, wiesz, że nie możemy... — szepnęła, patrząc na niego. — To się może skończyć naprawdę źle. Niech nie wie nikt.

— Dobrze, nikt się nie dowie — mruknął brunet.

I faktycznie nikt o niczym nie wiedział, a żadne z nich nie zamierzało się tym dzielić z innymi. To, co między nimi wtedy powstało, czasami wracało. Ale ani Matilda, ani Syriusz nie zamierzali tego kontynuować, a tym bardziej teraz, kiedy oboje mieli już kogoś na oku.

Ariana rozmyślała, zmieniając co chwilę pozycję. Uwielbiała pisać niestworzone scenariusze w swojej głowie przed snem, ale teraz jedynie starała się w niej poukładać to, co się wydarzyło. Była pewna, że wilkołakiem jest albo Remus, albo James, bo przecież jak Peter mógł być z nimi na kolacji, skoro na niebie świecił księżyc? A może to jej tylko chora wizja, którą sobie ubzdurała? Jednak gadka Syriusza na temat plotek, które rozprzestrzeniał Dumbledore'a, namieszała jej w głowie. Dyrektor przecież miał obowiązek dbać o bezpieczeństwo uczniów, nie pozwoliłby na to, aby komuś stała się krzywda. Żaden eliksir nie powstał, który miałby leczyć likantropię lub łagodzić jej przemianę albo cokolwiek innego.

Musiała wybić ze swojej głowy tę obsesję na punkcie poznania prawdy. Zawsze istniało prawdopodobieństwo, że te jęki i skowyty, które usłyszeli na zielarstwie, należały do zwierząt z Zakazanego Lasu.

Gdy jednak Ariana bardziej zagłębiała się w tę tajemnicę, zauważyła w tym jedną drobną rzecz. Możliwe, że nie wskazywała na nic. Chodziło tutaj o Remusa. Nigdy nie widziała go w krótkich spodenkach albo koszulce z krótkim rękawem. Zawsze zakrywał całe ciało. To właśnie umknęło Arianie przy analizie notatek na temat, który z przyjaciół jest wilkołakiem. A może to znowu tylko jej obsesja i ambicja? Może była już zbyt wrażliwa na tym punkcie.

Powróciła do pisania scenariuszy, a tamtej nocy za obieg wzięła Syriusza. Niedługo później zasnęła.

Kiedy dzień później Remus wrócił do szkoły, szybko dowiedział się od Petera o stanie Matildy. Zrobiło mu się nie tyle co słabo, ale jednocześnie przykro i głupio. Wstydził się bycia wilkołakiem.

— Ja mam tego dość — powiedział załamany, ubierając szkolne szaty niemal przez łzy. — Chciałem jej to opowiedzieć wszystko, byłem już na to gotowy... Przygotowywałem się od wakacji... A tu o! Jak zwykle wszystko musi szlag trafić.

— Luniek, po co się tak przejmujesz? — zapytał Syriusz, zmartwiony stanem przyjaciela.

— Po co? — powtórzył w szoku i spojrzał na niego z niedowierzaniem. — A po to, że mi na niej bardzo zależy. Naprawdę, dogadujemy się jak nigdy wcześniej, a ja jestem jej największym lękiem w życiu. Serio myślę o niej poważnie, a jak mam z nią żyć, skoro by się mnie bała?

— Nie musisz jej wcale o tym mówić — wtrącił się James, wzruszając ramionami.

— Tak i taić przed nią takie ważne informacje — mruknął Remus. — A jakbym miał jej wytłumaczyć, że znikam co miesiąc? Chora mama tu już nie przejdzie, bo chciałaby ją poznać. A jak mam jej logicznie wytłumaczyć, że nie chcę dzieci? Jak cokolwiek mam jej wytłumaczyć? Zacznie się mnie bać i tyle.

— Nie myśl tak pesymistycznie — rzekł Peter. — Jak się w tobie zakocha, to nie ma opcji, że cię zostawi.

— I co mi z tego, skoro będzie się mnie bać? — zapytał z rezygnacją Remus i usiadł na łóżku, chowając twarz w dłoniach. — To cudowna dziewczyna...

— Luniek, świat nie kończy się na Matildzie Nielsen — powiedział Syriusz. — Tego kwiatu to pół światu.

Lupin spojrzał na niego w taki sposób, że Black dostał gęsiej skórki.

— Nie będziesz tak mówić, Łapo, jeśli się zakochasz w Arianie. Jeśli tego jeszcze nie zrobiłeś...

— Czekaj, czekaj, czekaj — rzekł James. — Czy ty się właśnie przyznałeś, że zakochałeś się w Matildzie? Czy mi się przesłyszało?

Remus zarumienił się.

— Nie o to mi chodzi... — powiedział jedynie, zanim ktoś mu nie przerwał.

— Jasne, że nie o to, a ja jestem wróżką — odparł lekko zgryźliwie Syriusz.

— Zauroczyłem, to na pewno — odezwał się ponownie Lupin. — Ale pomyśl, Łapo, że to ty musisz wyznać Arianie sekret, swoją przypadłość, której ona się boi. Albo jesteś tym, czego ona się boi.

— No, jej ojcem to nie jestem — palnął pierwszą lepszą myśl, jaka przyszła mu do głowy. Po chwili to zrozumiał i od razu zaczął żałować. — Nic nie mówiłem, nic nie mówiłem... Kontynuuj, Luniek.

— Jakbyś się z tym czuł, Syriuszu? — zapytał Remus, ale nieco bardziej smutnym tonem. Nic nie wiedział o ojcu Ariany i nawet nie zamierzał ani jej, ani jego wypytywać Ani Matildy.

— Sam nie wiem, ale na pewno nie owijałbym w bawełnę tak jak ty — powiedział od razu Black. — Poza tym, błagam cię, ja się zakochać? — prychnął lekko pogardliwie.

— Śni ci się nieraz — wtrącił James, unosząc brew — a sam wiesz, że sny chcą nam coś przekazać.

— To jeszcze nic nie znaczy...

— To znaczy wiele — burknął Remus.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz