37.

1.5K 118 77
                                    

Ariana, Matilda, Peter i James siedzieli przy stole Gryfonów. Blondynka co chwilę oglądała się za Remusem. Potter spoglądał w kierunku Lily Evans, zapewne w głowie mając setki planów na sekundę, jak mógłby ją poderwać. Gdy tylko zjawił się Lupin, lekko blady, i podszedł bliżej z Blackiem, Matilda zerwała się ze swojego siedzenia.

— Cześć, Remus — powiedziała delikatnie zestresowanym głosem i przytuliła chłopaka, obejmując jego szyję, chwilowo go szokując.

Syriusz uśmiechnął się szeroko i zbił cichą piątkę z przyjacielem, który trzymał jeszcze dłoń przy ciele.

James prychnął śmiechem na to pod nosem, a Lupin objął Matildę. Peter odchylił się lekko na krześle.

— Ach ten nasz Luniek — rzekł wesoło Black, siadając naprzeciwko Ariany — zakochany chłopiec... A tu proszę, kolejny zakochaniec — machnął ręką na Pottera.

— Na ciebie też przyjdzie pora — powiedział James, mierzwiąc włosy i spojrzał na dziewczyny, między którymi siedziała też Lily Evans. — Łapo, masz jakiś dobry tekst? Poszedłbym w romantyzm...

Syriusz zastanowił się chwilę i wzruszył ramionami, zerkając kątem oka na Arianę. Uśmiechnął się, gdy przyszło mu coś do głowy i nachylił się ku Jamesowi, szeptając mu parę słów. Potter wyszczerzył się.

— Ej, Evans! — krzyknął tak, że wielu uczniów podniosło głowy.

Lily obróciła się, czerwieniąc się. Wystarczyło jedno jej spojrzenie, a potrafiło rozjaśnić dzień Rogacza.

— To, co kryje się w twoich oczach to świat, którego chciałbym być częścią, Evans.

Matilda i Remus usiedli na swoich miejscach, naprzeciwko siebie, a chłopak posłał jej takie spojrzenie, że Ariana myślała, że się rozpłynie.

Paru Gryfonów wydało z siebie zduszony okrzyk, a Lily zaczerwieniła się jeszcze bardziej, ale jej wyraz twarzy nie był zadowolony nawet w jednym procencie.

— Daj mi wreszcie spokój, Potter — powiedziała — i tak się z tobą nie umówię. Nawet o tym nie myśl.

— Ależ o tym już myślałem nieraz. Nie daj się prosić, Evans. Jedna drobna randka...

— Nie ma takiej opcji. Nigdy się z tobą nie umówię i przestań mnie w końcu zaczepiać — rzekła nieco głośniej, prostując się. Chciała, żeby jak najwięcej osób to usłyszało. Ciągłe zaczepki Jamesa zaczęły ją przerażać.

— Ale co ci szkodzi? — zapytał już z nutką irytacji Rogacz.

Wszystko. Nie chcę się z tobą umawiać i zrozum to wreszcie — powiedziała Lily, bardziej zestresowana. Gryfoni już prawie całkowicie ucichli, przysłuchując się im.

— Przecież...

— James! — odezwała się wreszcie Ariana, której wcześniej kawałek ciasta zakleił większość jej podniebienia. — Skoro nie chce, to po co ją męczysz?

— Chyba jeszcze nie wiesz, Redmayne, co to znaczy, jeśli ktoś ci się podoba — mruknął ze zdenerwowaniem i zerknął na Syriusza, oczekując od niego wsparcia, ale chłopak nie wiedział, co tak naprawdę powinien zrobić. Swoją drogą nawet nie słuchał ich wymiany zdań, ponieważ wolał zerkać albo na Remusa, albo na Matildę, albo na Arianę. Tych pierwszych dwoje patrzyło na siebie w tak piękny sposób, że ciężko było nawet jemu oderwać od nich wzrok.

— A ty nie znasz słowa nie, Potter — powiedziała szatynka, biorąc niedużego łyka soku. — Jak kobieta mówi nie, to znaczy, że nie. I koniec.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz