— Czy ty mnie chcesz wykastrować, Ariano?
— Tak, zrobię to, jeśli jeszcze raz mnie walniesz — powiedziała z lekkim wyrzutem i odsunęła od Syriusza krzesło, powracając do czytania.
Black przeklnął siebie w myślach po pewnym czasie i kiedy przyszło im wyjście z klasy, szedł z Jamesem i Peterem.
— Słuchaj, Rogasiu, naprawdę cię kocham, ale weź jej takich rzeczy nie gadaj — mruknął do Pottera i zerknął przez ramię na dziewczynę, która zresztą i tak nie zwracała na nich uwagi. — Ariana jest no... świeża w tym wszystkim i nie zawsze ogarnia twój tok rozumowania i głupie żarty... i no, sam wiesz, może być jej przy...
Ale nie dokończył, bo to, co usłyszał za sobą, wręcz wryło go w ziemię. Zagotowała się w nim krew, pobladł z nagłego przypływu wściekłości, a pięści w sekundzie mu się zacisnęły.
— ...weź złaź mi z drogi, Redmayne, głupia idiotko albo sam cię zaraz usunę.
Nie tylko Syriuszowi ciśnienie wzrosło, ale także i Jamesowi, i Remusowi, który był dosłownie trzydzieści centymetrów za przyjaciółmi. Nie zrobiliby niczego w kierunku Ślizgona, który to powiedział do Ariany, gdyby nie to, że faktycznie ją popchnął i prawie się przewróciła na ziemię, ale Matilda złapała ją w ostatnim momencie.
Syriusz spojrzał na chłopaka, który był od niego może trzy centymetry niższy, ale sam fakt, że zrobił coś dziewczynie, a w dodatku stosunkowo niższej od siebie i drobniejszej, nie wspominając już o tym, że jego dziewczynie, uderzył w niego dość mocno. Spojrzał na Arianę, której łzy do oczu napłynęły w sekundzie, a na Ślizgona, który spojrzał na nią z wyraźnym zadowoleniem. Wszyscy momentalnie znieruchomieli i ucichli. Black zrobił dwa kroki do przodu, a maniakalne chęć zrobienia mu tego samego była silniejsza. Jak ktoś mógł podnieść rękę na dziewczynę, w której był zakochany? To właśnie ta miłość popchnęła go do tego, co po chwili zrobił.
Bez zastanowienia podszedł do Ślizgona i popchnął go tak, że wylądował na podłodze, ale i osunął się dalej. Tłum się rozstąpił. Dziewczyny pozakrywały usta w przerażeniu, a James i Remus nawet nie kwapili się, by go powstrzymać.
— Nie, żeby coś, ale popychanie dziewczyn, gdy samemu jest się wielkim osłem, to zwykłe chamstwo i brak jakiegokolwiek wychowania — powiedział Syriusz ze złością, nachylając się nad chłopakiem.
Ten nagle wstał i spojrzał na Blacka, a potem na Lupina i Pottera. Choć był w kręgu osób, które stanęłyby w obronie Ariany, nie ośmielił się przyznać do błędu.
— Mogłaby się tak nie rozpychać swoim ty...
— Słuchaj, no — warknął Syriusz, a po tym padła wiązanka przekleństw — ...prawa nawet nie masz, żeby tak o niej mówić, a tym bardziej gapić się tam, gdzie nie powinieneś. Łapska i oczy trzymaj przy sobie...
— A co ty mi możesz zrobić?
Syriusz prychnął pogardliwie.
— Przed chwilą leżałeś jak długi, zawsze możesz leżeć jeszcze raz.
Rozległy się śmiechy, a Ślizgon zaczerwienił się ze złości aż po uszy. Black za to kontynuował:
— Jeśli jeszcze raz ją obrazisz, a choćby podniesiesz na nią rękę, to wiedz, że kwiatki to będziesz wąchać od spodu — szeptał to tak, by tylko on usłyszał, ale żeby było to wyraźne, a przekaz jasny. — W sumie to tyczy się każdej dziewczyny, którą postanowisz tak potraktować. Miej się na baczności, bo ja widzę i wiem wszystko o wszystkich.
Syriusz rozejrzał się po innych, odwrócił tyłem do Ślizgona i podszedł do wystraszonej Ariany. Podniósł dłoń, by położyć ją na jej policzku, a gdy przymknęła oczy, zdenerwował się jeszcze bardziej. Odwrócił się i podszedł do chłopaka, a następnie uderzył go w twarz.
— BLACK, CO TO MA ZNACZYĆ?!
Syriusz odwrócił się, a tłum bardziej rozstąpił. Stała tam profesor McGonagall, która po chwili szła z nim takim szybkim krokiem do swojego gabinetu, że brunet musiał za nią biec. Nie mówiła nic, ale widział już jej wściekły wyraz twarzy, więc wiedział, że nie skończy się to dobrze. Ale nie tym się przejmował. Buzował się wręcz ze złości i trzymał pięści mocno zaciśnięte. W głowie wyzywał owego Ślizgona tak ostro, że prawie jedno z przekleństw mu się wymsknęło. Miał szczęście, że nie powiedział niczego na głos.
Jak on mógł ją tknąć? Głupi zadufany w sobie... Walnąłbym go jeszcze raz. I ten jego wzrok, jak na nią patrzył... Jak on śmiał na nią rękę podnieść, zabiję go, jak go jeszcze raz spotkam... I dlaczego ta stara wiedźma wzięła tylko mnie? Wrąbie mi szlaban jak nic. Ważne, że Arianie nic się nie stało, moja mała dziewczynka...
— Black, coś ty przed chwilą zrobił? — powiedziała głośnym i donośnym tonem profesor McGonagall, gdy tylko Syriusz zamknął za sobą drzwi. — Uważasz, że mądrze jest kogoś bić na środku korytarza i do tego w takim tłumie? Dl...
— Pani profesor, ten idiota ślizgoński popchnął Arianę — wtrącił ze złością Łapa, a Minerwa stanęła za biurkiem — wywróciłby ją, gdyby nie Matilda!
— Nie przerywaj mi, Black! — syknęła McGonagall. — Mugolska bójka na środku korytarza! Co to ma być?
— Przecież przed chwilą pani powiedziałem, że ją popchnął, że się prawie wyje... wywaliła! Padłaby jak długa, gdyby ją Matilda nie złapała! I zaczepiał Arianę!
— Słuchaj, Black, chcę zrozumieć te wasze młodzieńcze miłości...
— Ale pani profesor, dlaczego JA mam obrywać? — wyrzucił w końcu z siebie. — JA stanąłem tylko w jej obronie! Jest od niej wyższy, tęższy i mocno ją popchnął, a pani na to nie zwraca uwagi! Ariana nic złego nie zrobiła i pani bardzo dobrze o tym wie, ja zrobiłem tylko to, co powinien zrobić każdy szanujący swoją dziewczynę chłopak... Ten typ jeszcze chciał w obleśny sposób skomentować jej ty... no, pośladki... To po prostu jest niedopuszczalne...!
Profesor McGonagall na moment ogasła i miała już coś powiedzieć, ale Syriusz nie dawał za wygraną:
— Może pani zapytać innych, co tam stali, jak naprawdę było, niekoniecznie Remusa i Jamesa... Pani profesor, ja tego nie zacząłem.
— I tak dostaniesz szlaban — wycedziła McGonagall — ale nie martw się, trochę ci go poluzuję ze względu na okoliczności... JEDNAKŻE nie myśl sobie, że masz u mnie wolną rękę, Black. Chłopak dostanie zasłużoną karę, a ty trzymaj nerwy na wodzy. Jeśli jeszcze raz zobaczę cię w mugolskiej bójce... nie chcesz tego doświadczyć.
— Oczywiście, pani profesor — mruknął Syriusz, a ona machnęła do niego ręką ze słowami:
— Idź i powiedz mu, że chcę go natychmiast widzieć, profesor Slughorn się nim zajmie...
Black, kiedy opuścił gabinet McGonagall, lekko odetchnął. Bardzo się zdenerwował. Przecież to nie była wina Ariany, że trafiła na takiego obleśnego gościa. Właśnie gdy bronił siebie i jej u opiekunki, ta również zaczęła dostrzegać, że w Syriuszu coś tchnęło.
Wrócił na ten korytarz. Wszyscy nadal tam stali, a jakiś inny chłopak opatrywał tamtego Ślizgona. Leciała mu krew z nosa.
Syriusz znalazł wzrokiem Arianę i podszedł do niej, przytulając ją.
— Proszę, nie dotykaj mnie... — szepnęła ledwo słyszalnie.
Myślał, że pękło mu serce.
CZYTASZ
Herbata z mlekiem | Syriusz Black
Fanfiction🍵"- Co robisz? - spytał Syriusz, patrząc jak Ariana dolewa mleka do swojej herbaty. - No jak to co? Robię herbatę z mlekiem." Ariana najlepiej odnajduje się w stosach książek, najlepiej podręczników do przedmiotów szkolnych. Poprzeczkę stawia bardz...