Ariana z każdą kolejną minutą czuła się coraz gorzej. Było jej tak smutno, że o mało się nie rozpłakała na lekcji. Nie można jej winić, ponieważ była świeżo po zerwaniu. A Syriusz nie okazywał smutku, a wręcz przeciwnie. Zachowywał się tak, jak zawsze: jak Syriusz Black, tylko bez Ariany obok. Ich grupka znajomych rozleciała się niesamowicie szybko.
Matilda chciała okazać przyjaciółce wsparcie na każdy możliwy sposób, ale nie zawsze jej się to udawało. Nawet gdy ją zagadywała, miała marne szanse na satysfakcjonującą odpowiedź. Ariana była nieobecna. Matilda mogła nawet postawić garść galeonów, że teraz szukała w sobie błędów i tego, co zrobiła źle.
— Wiesz, że to nie twoja wina, prawda, kochanie? — zapytała, patrząc na nią ze smutkiem. Serce jej pękało na sam widok. — Syriusz jest po prostu cymbałem. Niedługo zobaczy, co stracił.
— Mhm — mruknęła Ariana, zaginając kawałek pergaminu. Kiedyś bawiła się z babcią w origami i teraz, całkiem nieświadomie, wykonała psa. Westchnęła ze smutkiem i rzuciła papierowym psem, jakby niewidzialna siła miala go unicestwić, a jej smutki razem z nim.
Matilda spuściła głowę, a potem odwróciła się do Remusa z wyrazem bezradności wymalowanym na twarzy. Lupin też bardzo to przeżywał. Sam chciałby wiedzieć, dlaczego to Syriusz ją zostawił, skoro wszystko układało się tak dobrze. Tyle emocji na raz były dla niego zabójcze. Z jednej strony nadal przejmował się tym, że prawie ją zaatakował, z drugiej zranił w tym Jamesa, a z trzeciej nie był pewny, czy Matilda dobrze to odebrała. Zapewniała go, że wszystko w porządku, ale miał wątpliwości, których nie potrafił wytłumaczyć.
Dni mijały na smutku, który roztaczał się wokół innych uczniów, szczególnie Gryfonów. Wydawało się, że zły humor Ariany, jednej z bardziej lubianych dziewczyn, zarażał też wszystkich dookoła. Nie chciała, by tak było, ale co mogłaby zrobić? Siedziała z przykulonymi nogami na kanapie przed kominkiem, opierając głowę na ramieniu Matildy. Wróciła do czytania Opowieści z Narnii, była już na ostatnim tomie, Ostatniej Bitwie. Była zachwycona tymi książkami i chciała do nich jeszcze kiedyś wrócić.
W pewnym momencie przymknęła oczy na dłużej, ale zmęczenie wzięło nad nią górę. Zasnęła w mgnieniu oka, opierając się na Matildzie. Gdy przyjaciółka to spostrzegła, zganiła Remusa i Petera za głośne rozmowy i lekko pogładziła ramię Ariany.
— Szkoda mi jej tak bardzo — powiedział Remus z westchnięciem.
— Porozmawiaj z Syriuszem, bo ja go prędzej obedrę ze skóry — rzekła zgryźliwie Matilda. — Obiecał mi, że wejdzie w związek, gdy będzie pewny i jej nie skrzywdzi. Nie wierzę.
— Ja też nie, on by muchy nie skrzywdził — dodał Peter. — No, chodzi o przenośnię.
— Coś w tym jest — mruknął Remus — nie zrobiłby tego przez kaprys. Dowiem się, o co chodzi — obrócił się w stronę Syriusza i Jamesa, którzy siedzieli samotnie przy stoliku i zaśmiewali się w niebogłosy.
— Dobrze, że między wami wszystko dobrze.
Matilda i Remus popatrzyli na Petera i zarumienili się w mgnieniu oka.
— Niesamowicie — odparła.
Siedzieli tak i rozmawiali po cichu, by nie obudzić Ariany. Gdy się podniosła, nie wiedziała, jak się nazywa i czy nie przespała trzech dni.
— E, chłopaki — zagadnął Remus później wieczorem, gdy byli już wszyscy czworo w dormitorium.
Syriusz i James spojrzeli na niego pytająco. Black już wiedział, co się święci.
— Jeżeli zamierzasz mnie znowu obrażać, to możesz wcale się nie odzywać — powiedział lekko nerwowo. — Naprawdę, nie potrzebuję tego.
— Nie chcę cię obrażać. Chciałbym, byś mi powiedział, co się tak właściwie stało, że... no, zerwałeś z Arianą. I tyle.
CZYTASZ
Herbata z mlekiem | Syriusz Black
Fanfiction🍵"- Co robisz? - spytał Syriusz, patrząc jak Ariana dolewa mleka do swojej herbaty. - No jak to co? Robię herbatę z mlekiem." Ariana najlepiej odnajduje się w stosach książek, najlepiej podręczników do przedmiotów szkolnych. Poprzeczkę stawia bardz...