61.

1.1K 102 17
                                    

Spojrzenie Syriusza powodowało u niej motylki w brzuchu i uśmiech, który sam cisnął się na usta. W cóż on znowu grał?

Delikatnie skierował dłoń z jej ramienia na kark, ostrożnie dotykając ją opuszkami palców. Ariana dziwiła się, że ktoś taki jak on mógłby być osobą tak czułą. Nie chodziło już o to wszystko, co od niego usłyszała - o jego rodzinie i o tym wszystkim. Miała na myśli charakterek Syriusza i jego wysokie ego, a także impulsywność i porywczość. Był wręcz nadpobudliwy, rozpierała go energia. Wciąż gdzieś w głowie miała widok na korytarzu, gdy popchnął tego chłopaka, który ją zaczepiał. Nie czułości się spodziewała.

A Syriusz za każdym razem ją zaskakiwał i to coraz bardziej.

— Dobra, zakochańce, nie chcemy, żeby to poszło dalej — powiedział James, zauważając wzrok przyjaciela, którym obdarzał ukochaną. — Już dużo widzieliśmy.

— Dobra, przeszkadzasz — mruknął Syriusz, odrywając wzrok od Ariany. Uniósł palec, patrząc na Jamesa. — Tylko potem nie becz, jak ci wyjdzie z Lily i będę ci to samo powtarzać.

— Moje samotne serce łamie się, kiedy widzę was tutaj, oddających się czułościom. Proszę, oszczędźcie mi smutku.

— Możesz wyjść — rzucił Syriusz i dopiero po chwili ugryzł się w język. — Nie wyganiam cię, rzecz jasna...

— Jasne — mruknął James, przełykając ślinę. Smutnym spojrzeniem powędrował do Matildy i Remusa.

— Może zostaniecie u nas? — zapytał Lupin, chcąc choć trochę oczyścić atmosferę. Zwrócił się, rzecz jasna, do dziewczyn.

Obie popatrzyły się na siebie, a później na swoich partnerów.

— Możemy się jakoś zmienić, jak chcecie spać razem — dodał Peter. Jeden wieczór wspólnie brzmiał cudownie.

— Okej — powiedziała Matilda.

Ariana lekko dłużej się wahała, ale zgodziła się ostatecznie.

Wieczór minął im w szybkim tempie. Po zgodzeniu się dziewczyny wróciły do siebie, by potem pójść do łazienki. Umyły się i ubrały. Ariana czuła lekki dreszcz niepokoju na plecach. Propozycja była ciekawa, ale czuła, że szybko się zmęczy i będzie im tylko przeszkadzać. Wizja spędzania dłuższego czasu z Syriuszem uśmiechała się do niej bardziej niż niepokój. Kochała go wystarczająco mocno, by chcieć z nim żyć. Taka noc przecież niczego złego nie przyniesie. Ufa im.

Kiedy wróciły, chłopcy też byli już po prysznicach, ale to Syriusz zakładał koszulę. Stał do nich tyłem, lecz Ariana zauważyła coś, co nią wstrząsnęło.

Syriusz miał blizny na plecach. Jak mogła je dopiero teraz zobaczyć? Najwidoczniejsza z nich zaczynała się przy lędźwiach i szła w dół. Syriusz zawsze dbał, by jego spodnie były wyżej podciągnięte. Szczególnie wtedy, kiedy pakował się do jeziora z Jamesem. Arianie umknął taki szczegół.

Na wspomnienie o tym, co jej mówił, zrobiło jej się momentalnie słabo. Walburga nie używała na nim magii, a mugolskich „metod wychowania". Obraz ojca uderzył w jej wyobraźni, tak samo jak obraz Syriusza, który był bity. Corey się nigdy nie zawahał przed uderzeniem jej. Nie używał tylko ręki. Kiedyś nosiła fioletowe siniaki. Sparaliżował ją strach, musiała złapać się kolumny przy łóżku Petera.

— Ariana? — zapytał Syriusz, który nie wiadomo kiedy stanął przed nią. — Nie sądziłem, że aż tak cię onieśmielam.

Nie zauważył, że coś było nie tak. Spojrzała na niego, uśmiechał się. Też się do tego zmusiła.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz