5.

2.5K 161 83
                                    

— Oni mają naprawdę nie po kolei w głowie! — przeżywała tamtego wieczora Ariana, gdy wróciła z błoń zaraz po tym, jak jej przyjaciele znęcali się nad Severusem.

Opowiedziała wszystko Matildzie, strasznie wyolbrzymiając to, czego była świadkiem. Ariana była strasznie uczulona na ludzką krzywdę i zawsze reagowała, gdy coś takiego się działo. Nigdy nie patrzyła na to, kto był tego ofiarą. Zawsze było jej strasznie przykro z tego powodu i chciała pomóc, jak tylko potrafiła i na ile jej pozwalano.

— Ariana, uspokój się — powiedziała Matilda, patrząc jak jej przyjaciółka chodzi po dormitorium tam i z powrotem. — Przecież oni, to oni. Zawsze tacy byli.

— To niech się w końcu zmienią! — krzyknęła Ariana, patrząc wściekle na Matildę. — To nie jest normalne zachowanie, a jeszcze ty dobrze wiesz, dlaczego tak reaguję — dodała z wyrzutem i wreszcie usiadła na łóżku obok niej.

— Wiem — odpowiedziała spokojnie, przytulając ją. — Ale się tak nie denerwuj. Myślę, że teraz żałują, co zrobili.

— Obyś miała rację — szepnęła Ariana, powoli się uspokajając i przytulając do swojej przyjaciółki.

W tym samym momencie w dormitorium chłopców, którzy wcale nie żałowali tego, co zrobili Severusowi, odbywała się swego rodzaju drobna impreza. Chłopcy, a szczególnie James, świętowali, że choć trochę dokopali Snape'owi.

— Podaj mi jeszcze tamte ciastko — powiedział dziarskim i zadowolonym tonem James do Remusa, który właśnie przyniósł kolejne przekąski.

— Nie ma sprawy — odstawił inne słodycze na stolik i podał Jamesowi talerz z ciastkami.

Jedynym z nich, który jakoś szczególnie się nie cieszył, był Syriusz. Siedział przygnębiony na łóżku, rozmyślając o Arianie. Tylko on i Matilda znali powody, dla których Ariana była uczulona na ludzką krzywdę. Ten fakt jeszcze bardziej go dobijał. Czasami zastanawiał się, dlaczego tak się mocno przejmował jej opinią. Zależało mu na niej jak na przyjaciółce, ale nie zawsze rozumiał swoje myśli i dziwne przeczucia, kłębiące się w nim.

— Syriusz, dlaczego nic nie jesz? — wyrwał go z zamyśleń Remus, zajadający się eklerkami.

— Jakoś nie mam ochoty — mruknął zły na przyjaciela, że przeszkodził mu w rozmyślaniu.

— Świętuj z nami, utarliśmy długi nos Snape'a — powiedział Peter.

Syriusz westchnął i wstał, biorąc ze stoliczka ciastko z czekoladą.

— Lepiej?

James zaśmiał się. Był niesamowicie szczęśliwy, ponieważ miał nadzieję, że Severus więcej nie zbliży się do Lily i w końcu da mu całą wolną drogę.

— Oczywiście, że tak — odparł James, uśmiechając się szeroko. — Chyba powinniśmy  przenieść się do pokoju wspólnego.

— Po co? — zapytał Syriusz, marszcząc brwi i gryząc swoje ciastko.

— Chyba inni też powinni poczuć nasze szczęście.

— Nie nasze, tylko twoje — zaznaczył Syriusz, patrząc na Jamesa. Był już lekko zdenerwowany. Naprawdę nie chciał, by Ariana wiedziała, że się z tego cieszy. Zrozumiał swój błąd i to, jak bardzo ją zranił dopiero po zrobieniu tego. Już zaczynał strasznie tego żałować.

— O co ci chodzi, Syriusz? — zapytał zdezorientowany James. Peter i Remus umilkli i obserwowali ich.

— Twoim jedynym celem jest, by odbić tą Lily, która nawet na ciebie nie patrzy. Myślisz, że tylko ty masz kogoś na oku?

— Syriusz, totalnie ciebie nie poznaję — wyznał James, nie przywiązując większej wagi do słów przyjaciela. — Która ci tak zamąciła w głowie, że nawet klęska Snape'a cię nie cieszy, hm?

— To nie jest zabawne, James.

— Och, Syriusz, przyjacielu — podszedł do niego i uśmiechnął się. — Dałeś się omotać którejś i tyle. Myślałem, że przyjaciele są dla ciebie ważniejsi.

— Jesteście, ale...

— Nie ma ale — przerwał mu James. — Nigdy nie zrozumiesz chyba naszej przysięgi zawsze i na wieczność. Ja z tobą będę zawsze. A co z tą dziewczyną? Prędzej czy później cię zostawi i przyjdziesz do mnie. Jesteś moim przyjacielem, Syriusz. Nie zapominaj.

Syriusz westchnął, chwilę rozmyślając nad słowami Jamesa. Było już parę dziewczyn, które zraniły Syriusza. Mimo to James był przy nim cały czas i nigdy go nie zostawił w potrzebie. Pocieszał go jak przyjaciel powinien to robić i zapewniał, że będzie lepiej. Syriusza w tej chwili olśniło.

— Przenosimy się do pokoju wspólnego — rzekł, uśmiechając się, a James się zaśmiał.

— Tak myślałem — powiedział James i razem z Remusem i Peterem wzięli jedzenie, i wyszli z dormitorium, idąc do pokoju wspólnego.

W pokoju wspólnym siedziało kilkunastu Gryfonów, ponieważ większość była już w swoich dormitoriach. Ale James miał plan, jak ich stamtąd wykurzyć i zrobić jedną wielką domówkę.

Postawili przekąski na stolikach, a James uśmiechnął się do innych siedzących na kanapach lub podłodze.

— Dawno nie robiliśmy wspólnej imprezy — powiedział, a inni wyraźnie się ożywili. — Jako Gryfoni powinniśmy się zjednoczyć. Bawić się, a nie siedzieć w tych swoich ciemnych dormitoriach i odrabiać prace domowe. 

Przez to, że później zrobili niezły hałas z innymi uczniami, niektórzy zaczęli wychodzić ze swoich dormitorium, rozglądając się, o co właściwie chodzi. Dołączyli do Jamesa, Remusa, Syriusza i Petera, zaczynajac zgromadzenie coraz bardziej przypominające imprezę.

— Co tam się dzieje? — zapytała, siedząca na łóżku i kończąca odrabianie swoich prac domowych Ariana, zerkając na Matildę. Obie były już w piżamach i przygotowywały się do pójścia spać.

— Nie — powiedziała Ariana, powoli rozumiejąc, o co mogłoby chodzić. Wstała z łóżka. — Nie mogliby tego zrobić.

Matilda westchnęła, też powoli rozumiejąc.

— Obawiam się, że jednak tak...

Ariana nałożyła na siebie bluzę i wyszła z dormitorium, idąc do pokoju wspólnego. Miała wrażenie, że serce jej stanęło, gdy zobaczyła, że inni Gryfoni tańczyli i świetnie się bawili, a w centrum byli, oczywiście, Syriusz i James.  Poczuła ukłucie w sercu. W tamtym momencie strasznie zawiodła się na Syriuszu.

Odwróciła się na pięcie i wróciła do dormitorium z bardzo poważną miną. Usiadła na swoim łóżku i spojrzała na Matildę.

— Jeśli za godzinę dalej nie skończą tego czegoś, co oni tam robią, pójdę po McGonagall.

Matilda już się nie odezwała, a tylko dalej robiła esej na eliksiry. Starała się nie robić przy tym zbyt dużo hałasów ani, żeby po prostu bardziej nie denerwować Ariany.

Ariana, gdy już skończyła wszystko odrabiać, spakowała książki na poniedziałek. Wczołgała się pod kołdrę i zgasiła lampkę. Przytuliła do siebie swojego niedużego misia, którego kiedyś dostała od pewnego mugolskiego chłopca na urodziny i zamknęła oczy, usiłując zasnąć.

Gdy minęła godzina, a w pokoju wspólnym wciąż było strasznie głośno, a ona wciąż nie mogła zasnąć, wstała z łóżka i nałożyła buty. Wyszła z dormitorium i zeszła do pokoju wspólnego. Przemknęła niezauważona między uczniami i wyszła z pokoju wspólnego.

Jednak nie była całkiem niezauważona: gdy była przy portrecie, widział ją Syriusz.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz