Wiosna tego roku była bardzo piękna, a powietrze z każdym dniem coraz to cieplejsze. Wszyscy byli tą informacją zadowoleni i myśleli tylko o tym, aby wyrwać się z ostatnich lekcji, aby spacerować na świeżym powietrzu. Nawet ona, szesnastoletnia dziewczyna, która uwielbiała się uczyć, myślała o tym, aby wyjść na przykład na błonia w towarzystwie swoich przyjaciół. Cieszyła się z takiej pogody, która z dnia na dzień robiła się coraz piękniejsza.
Dwie dziewczyny wyszły z Hogwartu w sobotni poranek, ponieważ już o dziewiątej było dosyć ciepło i świeciło słońce. Jedna z nich była niską szatynką o długich prostych włosach i karmelowych oczach. Miała na sobie zieloną bawełnianą sukienkę. Druga przewyższała swoją przyjaciółkę, a jej włosy do połowy pleców w ciemnym odcieniu blondu ładnie opadały na ramiona dziewczyny. Miała zielone oczy i czerwoną jedwabną sukienkę na sobie.
— Jak dziś jest pięknie — powiedziała szatynka, obracając się wokół własnej osi, śmiejąc się i rozglądając po okolicy.
— Cudownie! — krzyknęła ucieszona blondynka i zaśmiała się, robiąc to samo, co jej przyjaciółka.
Obie mimo tego, że były prawie dorosłe, zachowywały się jak dzieci. Cieszyły ich nawet zwykłe dnie tylko dlatego, że świeciło słońce. Niektórzy podziwiali ich poczucie humoru i chęć "zabawy", a nawet sama Minerwa McGonagall powiedziała, że byłyby bardzo dobrymi matkami i potrafiłyby się nimi zająć lepiej od nianiek.
Obserwowało je czterech Gryfonów, którzy właśnie wyszli z Hogwartu. Dziewczyny od razu stały się widowiskiem wielu uczniów, którzy byli tego dnia na błoniach i każdy uśmiechał się, gdy widział ich optymizm.
— Że im się to nie nudzi — pokręcił głową szczupły i wysoki chłopak o kruczoczarnych włosach rozwalonych na wszystkie strony.
— Jak widzisz nie — uśmiechnął się szeroko wysoki i przystojny chłopak o czarnych długich i lśniących włosach, patrząc, jak dwie dziewczyny zaczęły tańczyć boso na trawie.
Ci, którzy byli w pobliżu dziewczyn, zaczęli śpiewać jakieś skoczne piosenki, do których te tańczyły w ich rytm. Śmiały się i uśmiechały do siebie, robiąc piruety na nagrzanej trawie.
— Ja idę do nich się przyłączyć — zaśmiał się chłopak o brązowych włosach i zielonych oczach, zaczynając iść do dziewczyn.
— Luniek, czekaj! — zawołał ten o czarnych lśniących włosach i zaczął iść za przyjacielem.
— Ja też idę! — krzyknął ostatni i razem z niskim chłopakiem o białych włosach poszedł za chłopakami.
Tymczasem na błoniach szatynka zatrzymała się, łapiąc parę wdechów, ponieważ nie mogła wyrobić ze śmiechu i ze zmęczenia, gdyż zrobiła już z dwanaście piruetów wokół swoich butów wraz z przyjaciółką.
— Ariana, ty to potrafisz — zaśmiała się wysoka blondynka, robiąc obrót wokół własnej osi.
— Dzięki, Mati — powiedziała Ariana, siadając na trawie, co zrobiła również jej przyjaciółka.
— Zobacz, kto idzie — szepnęła Matilda, wskazując ruchem głowy na idących w ich kierunku czterech Gryfonów.
Policzki Ariany zarumieniły się, widząc dobrze jej znanego Remusa. Lupin podobał się Arianie już od dłuższego czasu, ale nie potrafiła się przed nim do tego przyznać i nie mogłaby mu tego powiedzieć, żeby nie zrujnować ich przyjaźni.
— Och, przymknij się — mruknęła Ariana. — Potter też tam jest — dodała z szerokim uśmiechem, obserwując, jak Matilda robi się czerwona.
Obie patrzyły, jak sylwetki chłopaków zbliżają się w ich kierunku, a uczniowie, którzy wcześniej śpiewali dziewczynom, widząc, że te przestały tańczyć, po prostu się rozeszli i zajęli sobą, znajdując miejsca gdzieś na trawie.
— Co tam u was, piękne panie? — spytał ze śmiechem Syriusz, siadając obok Ariany.
Remus usiadł naprzeciwko niej, a James i Peter obok Matildy. Wszyscy razem tworzyli swego rodzaju krąg przyjaciół. Pomagali sobie, robili kawały i cieszyli się swoim towarzystwem, a ich przyjaźń z każdym rokiem kwitła w najlepsze.
— Black, przystopuj — powiedziała stanowczym tonem Ariana, uśmiechając się lekko do chłopaka.
Syriusz wydawał się być urażony zachowaniem przyjaciółki.
— I twierdzisz, że nie mogę nazwać cię ładną? — spytał z oburzeniem, unosząc brwi.
James zabuczał.
— Robi się ciekawie — rzekł z szerokim uśmiechem, poprawiając swoje okulary na nosie.
— Już nie mogę się doczekać tej komedii — oznajmił Remus ze śmiechem, patrząc na Arianę i Syriusza.
Ariana przewróciła oczami.
— Żadnej komedii nie będzie — zaśmiała się pod nosem.
— Wy to czysta komedia od zawsze — uśmiechnęła się Matilda, zerkając to na Arianę, to na Syriusza.
— Niby czemu? — spytał Syriusz.
— Bo niby się lubicie, ale chyba coś jeszcze jest na rzeczy — odpowiedziała, ruszając zabawnie brwiami, na co Ariana przewróciła oczami. — Jesteście dosyć ciekawą parą.
— Nie jesteśmy parą — odpowiedzieli w tym samym czasie i po chwili zaśmiali się z tego.
— I co? To prawda, prawda? — spytała Matilda z taką miną, jakby zobaczyła właśnie samego ministra magii i popatrzyła na resztę chłopaków.
James leżał na trawie i śmiał się, widząc minę Syriusza. Remus udawał, że o niczym nie wie i że go tu nie ma. A Peter jak zwykle się nie odzywał, a jego mina nie ukazywała niczego, żadnych emocji.
Matilda popatrzyła na Jamesa i zarumieniła się od razu.
— Dobra, nie było pytania — mruknęła zmieszana i poprawiła swoje blond włosy.
— Może zatańczycie? — zapytał Potter, siadając i trzepiąc swoje czarne włosy, przez co wyglądał, jakby piorun go walnął.
Ariana i Syriusz popatrzyli na siebie i kiwnęli głowami, wstając.
— Zaśpiewajcie coś — zachęciła, patrząc na resztę przyjaciół. — Będzie nam łatwiej.
Matilda uśmiechnęła się szeroko i zaczęła śpiewać ulubioną piosenkę jej i Ariany.
Dziewczyna popatrzyła na Syriusza, który stanął przed nią i od razu oblała się rumieńcem, co nie umknęło uwadze Jamesa, i Remusa jak i samej Matildy.
Chłopak nie do końca wiedział, co miał zrobić, a gapiący się na niego James nie polepszał sprawy. Westchnął zrezygnowany. Jednak Ariana szybko wpadła na super pomysł i zaczęła po prostu machać rękami zgiętymi w łokciach w lewo i prawo. Lekko kręciła biodrami, a Syriusz zrozumiał, o co jej chodziło i zaczął robić to samo. Po chwili oboje zaczęli się śmiać, a on w pewnym momencie złapał ją za rękę i uniósł, obracając Arianę wokół jej osi.
I w tamtej chwili zapomnieli o całym świecie. Byli skupieni jedynie na sobie i ich cudownym tańcu, który z każdą chwilą stawał się coraz lepszy i ciekawszy do oglądania. James i Remus patrzyli na parę w szoku, a Matilda wciąż śpiewała piosenkę, wystukując jej rytm na własnych udach.
Uczniowie chodzący po błoniach zwrócili uwagę na tańczących i po chwili oni sami zostali otoczeni przez niedużą grupkę, i zaczęli klaskać w tym samym czasie. Natomiast ani Ariana, ani Syriusz nie zwracali na nich uwagi i po prostu byli zajęci sobą, a chłopak coraz odważniej podchodził do tańca.
Ariana patrzyła wciąż w szare oczy chłopaka, śmiejąc się, gdy powrócili ponownie do tańca, który tańczyli na samym początku, a ona odważniej kręciła biodrami.
A Syriusz skupił uwagę tylko na tym - na jej kręcących się biodrach.
CZYTASZ
Herbata z mlekiem | Syriusz Black
Fanfiction🍵"- Co robisz? - spytał Syriusz, patrząc jak Ariana dolewa mleka do swojej herbaty. - No jak to co? Robię herbatę z mlekiem." Ariana najlepiej odnajduje się w stosach książek, najlepiej podręczników do przedmiotów szkolnych. Poprzeczkę stawia bardz...