10.

2.1K 137 26
                                    

Ariana i Syriusz zerwali się z koca, złapali za swoje różdżki i pędem pobiegli do jeziora, gdzie przed chwilą zniknęła Matilda. James, Remus i Peter szybko płynęli w to miejsce. Lupin był szczególnie roztrzęsiony i gdy tylko zmierzał w kierunku regionu, w którym dziewczyna zniknęła, dał nura. James i Peter wydali z siebie zduszone okrzyki, ponieważ żaden z nich, choć dobrze wiedzieli, że podobała mu się Matilda, nie spodziewał się takiej postawy z jego strony.

Ariana i Syriusz wbiegli do jeziora, a ich szaty natychmiast przemokły, a chłód ogarnął ich nogi. I choć woda stawiała duży opór, starali się jak najszybciej dotrzeć do przyjaciół. Po chwili z wody wynurzył się Remus, a wyglądał na bardzo roztrzęsionego. Energicznie odrzucił swoje mokre włosy.

— To druzgotek! — wrzasnął, a echo potoczyło się po jeziorze. — Nie wziąłem różdżki, Ariana, szybko! Ratuj ją!

Choć Gryfonkę chwilowo zabolała postawa Remusa, ponieważ od dawna jej się skrycie podobał, nie mogła dłużej zwlekać. Mogła już nigdy nie zobaczyć swojej najdroższej przyjaciółki.

James i Peter patrzyli na siebie w milczeniu i wielkim przerażeniu, Remus był wściekły na siebie, że postanowili pływać tak daleko w jeziorze, a Syriusz nie wiedział, co się dzieje. Ariana szybko wsadziła głowę pod wodę, aby zobaczyć, w którym miejscu znajduje się Matilda i widok przyjaciółki, ciągniętej z każdą chwilą coraz bardziej na dno, przeraził ją.

Ariana wyciągnęła głowę z wody, odgarnęła mokre włosy z twarzy, wycelowała różdżką w wodę i wrzasnęła:

RELASHIO!

Błysnęło fioletowe światło, Remus ponownie rzucił się w wodę, a wszyscy znacznie odetchnęli, gdy wynurzył się, obejmując Matildę. Gryfonka cała się trzęsła, ręce jej drżały i spojrzała ze strachem na pozostałych przyjaciół. Ariana szybko przedarła się przez wodę, która stawiała jej opór i przytuliła mocno Matildę. Westchnęła z ulgą, gdy dziewczyna nie odsunęła się od niej, a się w nią wtuliła.

Remus spojrzał ze wściekłością na Jamesa.

— To był twój pomysł, kretynie! — powiedział głośno, a Ariana spojrzała na niego ze zdenerwowaniem, jakby chciała mu przekazać, że to nie jest odpowiedni czas na takie rzeczy.

— Przecież nie wiedziałem, że mogą nas zaatakować! — odparł na swoją obronę James, a Ariana i jemu nie oszczędziła morderczego spojrzenia.

— Trzeba było się domyślić! — dramatyzował dalej Remus, a Arianie zrobiło się jeszcze bardziej przykro z tego powodu.

Gryfonka uwielbiała swoich przyjaciół, a już od dłuższego czasu większą sympatią obdarowywała Remusa, chociaż on nigdy nie zwracał na nią większej uwagi i zawsze uważał ją tylko za przyjaciółkę. Matilda dobrze o tym wiedziała, ale Ariana za żadne skarby nie chciała jej winić za postawę Lupina. Choć bolało ją strasznie to, jak się chłopak zachowywał, to i tak wiedziała już, że powinna sobie odpuścić i nie obmyślać planu, żeby kiedyś wreszcie do niego zagadać.

Ariana wciąż przytulała do siebie Matildę, Remus posłał wściekłe spojrzenie Jamesowi, ale nie odezwał się. Syriusz uśmiechnął się lekko na widok swoich przyjaciółek i po chwili zadumy również się do nich przytulił. James zarechotał ze śmiechu.

— A wy co? Trójkącik robicie?

Syriusz posłał mu gniewne spojrzenie, delikatnie przytulając wciąż roztrzęsioną Matildę. Arianie zrobiło się znacznie milej na gest bruneta, gdy poczuła jego delikatnie ramiona, oplatające jej ciało.

— Chodźmy stąd — powiedziała wreszcie blondynka, ku uciesze przyjaciół, którzy zaczynali już myśleć, że Matilda straciła głos. — Ja... ja nie chcę tu dłużej być — dodała o wiele ciszej.

Spojrzała tylko ze smutkiem na Jamesa, a Syriusz się od nich odsunął. Ariana objęła Matildę i wszyscy zaczęli wychodzić z wody.

Zabrali koc i wszystkie przekąski, a także pozakładali buty, wcześniej zaklęciem powodując, że ich ubrania natychmiast stały się suche. Ruszyli w stronę zamku dosyć powolnym, jak na nich, tempem. Remus co chwilę pytał Matildę, czy dobrze się czuje i czy druzgotek nie zrobił jej krzywdy, a Arainę kłuło to coraz bardziej w serce. James przewracał na to oczami, ponieważ uważał, że jeżeli jego sympatii nic się nie stało, to nie ma powodów, aby co pięć sekund zadawał jej to samo pytanie, dobrze znając odpowiedź. Peter jak zawsze udawał, że nie słyszał ich rozmów, ale dobrze rozumiał Remusa i cieszył się, że Matildzie nic się nie stało. Syriusz co chwilę zerkał na Arianę, jakby czekając, aż wreszcie coś mu powie. Zauważył smutek na jej twarzy, ale chciał ją zapytać dopiero wtedy, kiedy będą sami.

Weszli do Hogwartu i ruszyli korytarzem. Uczniowie patrzyli z zaniepokojeniem na trzęsącą się Matildę, ale nikt nie miał odwagi, aby któregoś z nich spytać, co się z nią stało. Gdy byli już niedaleko wieży Gryffindoru, ich drogę zagrodziła profesor McGonagall.

— Co się stało z panną Nielsen? — zapytała z surowym wyrazem twarzy, spoglądać na trzęsącą się dziewczynę.

Wszyscy popatrzyli na siebie ze strachem i zaczęli mówić jednocześnie:

— Byliśmy nad jeziorem...

— Zaatakował ją druzgotek...

— Myślałem, że się tam utopi!

— Zaatakował ją druzgotek? — zapytała wreszcie, lekko zdenerwowana odpowiedzią ich wszystkich na raz. Wciąż miała surowy wyraz twarzy. — I pływaliście w jeziorze? Co wam strzeliło do głowy? — dało się usłyszeć w jej głosie, że nie była ani w jednym calu zadowolona z ich wyczynu.

— Ale, pani profesor, nic się jej nie stało — odezwała się Ariana, którą McGonagall najbardziej lubiła, a przynajmniej tak im się wydawało. — Dodatkowo, dzięki mnie jeszcze żyje — tutaj bardziej przyciągnęła do siebie Matildę, która wpatrywała się w podłogę, jakby bojąc się, że zaraz wyskoczy z niej druzgotek, aby porwać ją w głębiny jeziora.

— Tak? — zapytała profesor McGonagall, a jej mina lekko złagodniała. Ariana szybko pokiwała głową, co również uczynili pozostali. — Zmykajcie lepiej do pokoju wspólnego, zanim ukarzę was szlabanem — powiedziała gniewnie i wyminęła uczniów.

Każdy westchnął z ulgą i zaczęli iść dalej w stronę portretu Grubej Damy. Syriusz był pod lekkim wrażeniem, że Arianie udało się tak szybko udobruchać McGonagall.

— To było ekstra! — powiedział entuzjastycznie James, szczerząc się od ucha do ucha, gdy wreszcie przeszli przez dziurę w portrecie.

— Ja... ja zabiorę Matildę — rzekła lekko zmieszana Ariana, czując, jak dziewczyna się trzęsie, ale nie tak bardzo jak na początku.

I, nie czekając na pożegnanie, odeszła szybko w stronę schodów prowadzących do dormitorium dziewczyn. Otworzyła drzwi, wprowadziła Matildę i posadziła ją na jej łóżku. Dziewczyna wpatrywała się w bliżej nieokreślony punkt, będąc w oszołomieniu i totalnym osłupieniu.

Arianie zrobiło się potwornie żal przyjaciółki, gdy widziała, jak ona przeżywała atak druzgotka. Lekko pocieszał ją jednak fakt, że to Remus szybko odnalazł Matildę pod wodą i pomógł jej w uwolnieniu przyjaciółki.

Ariana nie wiedziała, co powinna teraz zrobić. Nigdy nie stanęła przed wyzwaniem uspokojenia trzęsącego się czarodzieja. Westchnęła cicho, usiadła obok Matildy i starając się dodać jej jak najwiecej otuchy, mocno ją przytuliła.

— Oj, Matilda — powiedziała cicho, tuląc dziewczynę do siebie. — Przepraszam... — wyszeptała — może gdybym... w sumie sama już nie wiem — westchnęła. — Jesteś najlepszą i jedyną przyjaciółką, jaką w życiu miałam...

— Wiem — odezwała się wreszcie Matilda, ku wielkiemu ucieszeniu Ariany, która po usłyszeniu jej głosu dostała jakby zastrzyku energii i odsunęła się od niej lekko, aby spojrzeć przyjaciółce w oczy. — I ty też jesteś moją najdroższą przyjaciółką — szepnęła Matilda, lekko wymuszając uśmiech ze swojej strony. — Ale proszę, nie myśl, przez zachowanie Remusa, że kiedykolwiek chciałam ci go odbić...

Te słowa zdecydowanie zszokowały Arianę. Spodziewała się czegoś zupełnie innego, ale uśmiechnęła się szeroko.

— Możesz być spokojna, nigdy tak nie pomyślałam i nie pomyślę.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz