— To bardzo miłe z jego strony, że cię zaprosił.
— Tak — mruknęła Ariana — ale chyba niepotrzebnie się zgodziłam.
— Dlaczego tak sądzisz? — spytała Matilda, wychodząc zza parawanu w kącie dormitorium. Była już w piżamie i ze związanymi w warkocze włosami.
— Nie wiem sama — westchnęła. — Nie przywykłam, że ktoś mnie pyta o spacer.
— Póki nie jest nachalny, nie ma co się bać — wtrąciła się Lily. — Ciesz się, że nie jest to James Potter.
— Tobie to współczuję — powiedziała Matilda i usiadła na swoje łóżko. — Rogacz jest strasznie nachalny.
— Rogacz? — zapytała Lily.
— Taka tam jego ksywka — machnęła niedbale ręką — ich czwórka je ma.
— Tobie pewnie daliby blondyneczka.
— Widziałaś kiedyś podeszwę mojego buta?
— Chyba nie chcę iść z tym Brandonem — powiedziała szybko Ariana, a Matilda spojrzała na nią. — Chociaż... sama nie wiem — przełknęła ślinę — Syriusz niezłego kopa mi dał...
— Och, nie zaprzątaj sobie nim głowy — rzekła Nielsen. — Nie porównuj go do innych.
— Ale Matilda... ja go kocham.
Głos jej się załamał. W końcu to powiedziała. Ulżyło jej, ale po chwili schowała twarz w dłoniach, oddychając głęboko, by się nie rozpłakać. Chciała z nim porozmawiać, ale czuła, że mógłby odrzucić propozycję i nigdy nie dowie się, co się stało. To ją przytłaczało. Pierwszy raz się zakochała i dostała cios w samo serce.
Matilda od razu wstała i usiadła obok niej, zamykając Arianę w szczelnym uścisku, ale jednocześnie delikatnym.
— Wiem, kochanie, naprawdę... Spokojnie.
— Współczuję ci... — powiedziała z żalem Lily.
— Nie kop leżącego — rzuciła Matilda.
Następnym dniem była sobota. Ariana zdziwiła się, widząc na talerzach placki z jagodami i bananami. Usiadła na swoim miejscu, obok niej Peter, a Matilda i Remus na przeciwko nich. Przetarła jeszcze delikatnie oko. Nie kontaktowała jeszcze do końca po prawie bezsennej nocy. Tym razem gdy dopadły ją koszmary z ojcem w roli głównej, bała się później zasnąć.
Zerknęła na swoich przyjaciół. Remus patrzył na Matildę tak pięknie, że poczuła ukłucie. Westchnęła i nałożyła sobie na talerz kilka placków. Do herbaty dolała mleka z delikatnym uśmiechem.
— Wszystko w porządku? — zapytał Peter. — Patrzysz na ten pucharek, jakbyś miała go rozwalić siłą umysłu.
Ariana spojrzała na niego.
— Jest okej, dzięki — powiedziała i po chwili rozejrzała się po Wielkiej Sali. Akurat w tamtym momencie zauważyła, że Brandon zmierza w jej stronę.
Serce zabiło jej szybciej.
— Hej — przywitał się uprzejmie, a ona podniosła głowę. Miała się podnieść, ale machnął ręką. — Jak nie zjadłaś jeszcze, to poczekam — uśmiechnął się i poszedł do wyjścia.
Ariana czuła mrowienie policzków. Matilda posłała jej znaczący uśmiech, a jej kącik ust drgnął. Wydawał się taki miły... Zjadła to, co miała na talerzu z większym zapałem i popiła herbatą z mlekiem. Kiwnęła do przyjaciół głową i poszła szybszym krokiem do Puchona.
CZYTASZ
Herbata z mlekiem | Syriusz Black
Fanfiction🍵"- Co robisz? - spytał Syriusz, patrząc jak Ariana dolewa mleka do swojej herbaty. - No jak to co? Robię herbatę z mlekiem." Ariana najlepiej odnajduje się w stosach książek, najlepiej podręczników do przedmiotów szkolnych. Poprzeczkę stawia bardz...