68.

808 63 0
                                    

Ariana i Syriusz siedzieli w kuchni dłużej, niż początkowo planowali. Pili rozgrzewające napoje i jedli ciasteczka, które wciskały im skrzaty domowe. W pomieszczeniu aż biło przyjemną atmosferą.

— Hej, Ariana — zaczął chłopak, zaczesując włosy do tyłu — nie wiem, czego teraz ci potrzeba, wiesz, to jednak wstrząsające wydarzenie...

Szatynka podeszła do niego, wyciągając ręce. Objął ją w biodrach i przytulił policzek do jej brzucha. Poczuł, że wplątuje dłonie w jego włosy i uśmiechnął się na to. Trwali tak przez chwilę, a potem Arianie przypomniało się, że mieli szybciej wrócić do pokoju wspólnego, bo nie wiadomo, czy Matilda ogłosiła ich zniknięcie.

Na szczęście nic takiego nie miało miejsca.

Ariana próbowała wybić sobie z głowy widok zmasakrowanego aurora, ale było to po prostu ciężkie. Dodatkowo szybko rozeszła się, iż to ona z Syriuszem znajdowali się wtedy na błoniach i większość oczu było skierowane na nich. Niektórzy podchodzili z zapytaniem, co się tam stało. Inni szeptali między sobą, wskazując na nich ruchami głowy. Ariana czuła się z tym bardzo dziwnie.

Ale jeszcze dziwniej się poczuła, gdy jakieś dziewczęta zaczęły zaczepiać Syriusza podczas gdy ona brała kąpiel. Wyszła z łazienki ubrana w piżamę i stanęła na schodach do dormitorium, bo chciała porozmawiać ze swoim chłopakiem.

Jakieś trzy dziewczyny siedziały przy nim, zagadując go, chichocząc i poprawiając teatralnie włosy.

Ariana przełknęła ślinę, poczuła, że serce bije jej szybciej i cała się w środku gotuje. Policzki zaczęły ją mrowić, ale nie zrobiła kroku do przodu. Przystanęła przy barierce i zacisnęła zęby. Chciała zobaczyć, jak zareaguje Syriusz na to wszystko. Chyba pierwszy raz w życiu poczuła ochotę, by zrobić komuś krzywdę. One po chamsku go podrywały.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że Syriusz chyba się im dawał. Uśmiechał się do nich tak jak zawsze. Ariana poczuła, że oczy ją pieką, ale nadal niczego nie zrobiła. Stała i obserwowała rozwój sytuacji.

Kiedy jedna z nich przysunęła się do Syriusza, on się trochę odsunął. Ariana wzięła wdech i zeszła po schodach. Zauważyła, że ta sama Gryfonka zbliżyła dłoń do jego.

— Wstydziłabyś się, Marlena — powiedziała ze złością Ariana, a wszyscy obrócili się w jej stronę. Syriusz przestraszył się. — Nie sądziłam, że będziesz podrywać zajętego chłopaka.

— Ariana... — zaczął Black, a Marlena i Dorcas wstały z kanapy.

— Nikt tu nikogo nie podrywa, Redmayne — syknęła Marlena. — Masz jakieś urojenia? Stuknij się może w tę swoją mądrą główkę.

— Nie obrażaj jej — powiedział groźnie Syriusz.

— Ogarnij swoją dziewczynę, Black — rzekła Dorcas i wszystkie trzy odeszły, patrząc na Arianę jak na wariatkę.

Szatynka założyła ręce i popatrzyła na niego. Rozzłościła się jeszcze bardziej, ale dodatkowo towarzyszył jej smutek. Widziała dobrze, jak Marlena i Dorcas się do niego zbliżają, jak go zagadują, a on nic z tym nie robił. Przystawiały się do niego, była tego pewna. Musiało tak być, inaczej dlaczego się tak zachowywały? Rzadko rozmawiała z jedną i drugą, ale widziała to, co widziała.

— Co? — zapytał Syriusz, patrząc na nią. — Nic się nie stało, chciały ze mną pogadać po prostu. Wiesz, że jestem najprzystojniejszym chłopakiem?

— Tak ci powiedziały? — mruknęła, a on pokiwał głową. Westchnęła i przetarła twarz dłonią. — Nie wierzę, wy, chłopacy, jesteście strasznie głupi. One cię próbowały poderwać, Syriusz, a ty się dawałeś — powiedziała już bardziej wyzywająco. — Widziałam, jak na ciebie patrzyły i jak się zachowywały, a ty nie ogarnąłeś.

— Przecież mówiły prawdę. Jestem najprzystojniejszy w tejże placówce, chyba nie zaprzeczysz, co, kochanie? — uśmiechnął się szeroko i wyciągnął ku niej dłoń. — A ty jesteś najpiękniejsza, para idealna. Będziemy mieć piękne dzieci.

— O czym ty mówisz? — zapytała Ariana, niedowierzając jeszcze bardziej. — One cię podrywały, ty się im dawałeś, a teraz mówisz, że będziemy mieć piękne dzieci? To nie było w porządku.

— Przecież wiedzą, że jesteśmy razem...

— Ale ty jesteś głupi, naprawdę — mruknęła i pokręciła głową. — Zresztą nieważne, idę się przespać.

— Hej, a nie mieliśmy jeszcze pogadać?

— Jestem zmęczona — powiedziała i odwróciła się, szybkim krokiem idąc w kierunku schodów. Wiedziała, że już za nią nie pójdzie, bo schody się zmienią w płaską drogę i nie będzie nawet próbować.

Kiedy weszło do dormitorium, odetchnęła głęboko. Jak mógł być tak głupi? Może dlatego nigdy nikomu nie miał, skoro prostych rzeczy nie potrafił zrozumieć. Pokręciła głową z niedowierzaniem i przetarła twarz dłonią. Już nie miała siły, żeby się z nim użerać.

— Wszystko w porządku? — zapytała z zaniepokojeniem Matilda, patrząc na nią znad podręcznika do transmutacji.

— Uczysz się? Cieszę się — odparła Ariana z lekkim, wymuszonym uśmiechem, lecz gdy ta popatrzyła na nią, westchnęła. — Nie, nie jest dobrze. Nie jest też źle. Jest tak... neutralnie.

— Jasne, a ja jestem wróżbą — mruknęła Matilda, a ta usiadła na jej łóżku. Odłożyła podręcznik. — Mów, co się dzieje, raz dwa.

— Syriusz jest strasznie niekumaty — zaczęła z lekkim bólem i opowiedziała o tej krótkiej sytuacji. — Widzisz, no, przykro mi się zrobiło, że nie zareagował ani nic.

— Nie tylko ty tak masz — odparła. — Remus nie kumał nic, dalej nie rozumie — przewróciła oczami. — Z mężczyznami trzeba wprost, Ariana. Jak chcesz kwiatów, to to mówisz, jak chcesz się poprzytulać, to to mówisz, jak chcesz seksu, to to mówisz. Trzeba z nimi wprost i bez owijania w bawełnę, bo nie potrafią bawić się w takie podchody jak my. No, przynajmniej ja nie spotkałam żadnego, który by rozumiał podchody.

— Może masz rację...

— Pogadacie jutro — powiedziała Matilda. — Syriusz nie byłby zdolny do zdrady, oto się nie musisz martwić. Poza tym wydaje mi się, że gdyby to zaszło dalej, to normalnie by je odepchnął. Nie ma się czym przejmować, naprawdę. Chłopacy są już tacy głupiutcy.

— Ale przyznaj, że tobie też byłoby smutno.

— Och, no jasne, to normalne — machnęła ręką. — Do Remusa też się przystawiały, to dostały w zęby.

— Co?

— Noo... gdy raz też się do niego przysiadły, gdy mnie nie było, to robiły dokładnie to samo. Cóż, i jedna i druga dostały po twarzy.

— I nic mi nie mówiłaś?

— Byłaś zajęta mindoleniem się z Syriuszem, to się nie wtrącałam.

— Chyba mamy dużo do obgadania — powiedziała stanowczo Ariana.

Rozmawiały ze sobą do wieczora. W pewnym momencie dziewczyna przytuliła Matildę i tak leżały, nadal rozprawiając o tym, co przegapiły, gdy Ariana większą uwagę poświęcała Syriuszowi. Była strasznie do tyłu i to ją dołowało. Dopiero teraz poczuła, jak bardzo się od siebie oddaliły.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz