32.

1.6K 128 69
                                    

— A więc jak ci minęły wakacje, Arianko? — zapytał Syriusz, idąc z dziewczyną na kolejną lekcję. Teraz mieli mieć transmutację ze Ślizgonami.

— Początek jak zawsze tragiczny — odparła ciszej z westchnięciem — ale później babcia mnie zabrała i było super. Spotykałam się z Matildą i odnalazłam nowy sens życia w książkach. A jak było u Jamesa?

Syriusz prychnął śmiechem pod nosem, a ona zmarszczyła brwi w niezrozumieniu.

— Super, nie wiem, czy ci się to spodoba, ale raz trochę zwędziliśmy Ognistej — powiedział, przeczesując włosy palcami, na co Ariana zwróciła chwilową uwagę.

— Nie, wcale mi się to nie podoba — mruknęła, przewracając oczami, ale na jej ustach zagościł delikatny uśmiech.

— Dobra, to to się wytnie.

Zaśmiała się pod nosem i pokręciła głową z rozbawieniem.

— Slughorn prawdopodobnie zorganizuje przyjęcie, wiesz jak to on, a ty idziesz ze mną, jasne? — zapytała, a raczej zabrzmiało to jak stwierdzenie, które nie miało znieść sprzeciwu. Black uniósł brew.

— Już z góry zakładasz, że się zgodzę?

— Nie masz wyjścia — uśmiechnęła się szerzej. — Poza tym wiem, że się zgodzisz.

Syriusz popatrzył na nią. Zauważył, że coś się w niej zmieniło. Gdyby jej wcześniej powiedział, że pił alkohol z Jamesem, był pewny, że by go zjechała od góry do dołu, mówiąc, iż jest nieodpowiedzialny i zachowuje się szczeniacko. Coś się musiało wydarzyć... A może to smierć ojca sprawiła, że czuła się... inaczej?

— Jest mi zdecydowanie lżej — powiedziała cicho, jakby czytała w jego myślach — po tym, jak ojciec zmarł. Teraz mam wrażenie, że nikt mnie nie będzie pilnować ani kontrolować.

— Bo tak jest — odparł, uśmiechając się — teraz nie ma kto cię kontrolować, bo ja tego robić na pewno nie będę, Matilda tym bardziej, nie mówiąc nic o chłopakach i twojej babci. Każdy z nas jest zdania, że mamy jedno życie i trzeba je jak najlepiej spędzić. Do tego jesteśmy młodzi.

— Masz rację — przyznała, kiwając głową. — Myślałam o tym kiedyś. Wiesz, że potrzebuję jakiejś rozrywki, bo moje życie marnuje się w tych książkach. Lubię się uczyć, naprawdę, ale przez cały czas czułam się jak w klatce.

— Teraz jesteś wolna, ale skoro już mówimy o jakiejś rozrywce... — Syriusz złapał ją za ramię. Akurat przechodzili przy rogu korytarza. Pociągnął ją w głąb ciemnego miejsca, znikając z oczu przyjaciół, którzy podążali kilka metrów za nimi.

Ariana spojrzała na niego w szoku, a on jedynie przyłożył palec do swoich ust i wyszczerzył się. Pierwsza myśl związana z tym ruchem przypomniała jej o ojcu, bo dosyć mocno ją złapał. Nie odezwała się, mimo że serce biło jej jak szalone. Ze stresu, strachu i ze wszystkiego. Był to ruch zdecydowanie zbyt gwałtowny, przez który nieco się przeraziła i pomyślała o czymś strasznym... że Syriusz mógłby jej coś zrobić.

Pokręciła głową, wybijając to z głowy. Black nie tknąłby nawet muchy. Tym bardziej jej.

Matilda i Remus przeszli pierwsi, a potem James i Peter. Potter nie był w dobrym humorze i co chwilę machał rękami do Pettigrew.

— Jeśli ty, Glizdogonie, znajdziesz sobie kogoś przede mną, to już naprawdę oszaleję — powiedział z lekką złością i założył ręce. — Najpierw Łapa, potem Luniek, a Evans wciąż nie chce się ze mną omówić...

Po paru chwilach rozbrzmiał dzwonek na lekcję, a Syriusz obrócił się w jej stronę z szerokim, zadowolonym uśmiechem. Jeśli ona faktycznie chce w to wszystko wejść, to będzie to ciekawy rok... Czasami zastanawiał się, co by było, kiedy poszedłby z Arianą na wagary.

— Mamy teraz transmutację, Black! — powiedziała od razu, a cały czar nagle prysł. Uśmiech zniknął z jego twarzy. — McGonagall mnie zabije, jak ominę pierwszą lekcję w semestrze i to jeszcze z tobą, gdzie kilka miesięcy temu kąpaliśmy się w jeziorze!

— No niech ci będzie — przewrócił oczami i zaczęli szybko iść do klasy. — Ale i tak będą gadać. Zawsze gadają. W sumie to przypomniałaś mi o tamtym dniu... Chciałbym dalej być twoim nauczycielem.

— Teraz to jest zimno — odparła jedynie i po paru minutach byli już pod klasą profesor McGonagall. Nacisnęła na klamkę i wpadła prędko do sali. — Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie — powiedziała, mimo że zżerał ją stres.

Wszyscy uczniowie odwrócili głowy, a nauczycielka obróciła się w ich stronę. Severus zmierzył ich chłodnym wzrokiem od góry do dołu i prychnął. Syriusza mało to ruszyło, ale Ariana zbladła na twarzy. Pierwszy raz w życiu spóźniła się na lekcję. Czuła się fatalnie, mając na sobie tyle par ciekawskich oczu. Nie minęła sekunda, a zaczęły się ciche plotki pomiędzy uczniami. Ariana zbladła jeszcze bardziej.

— A gdzież to panna była, panno Redmayne? — zapytała surowo profesor McGonagall. Od ostatniej sytuacji nad jeziorem była dla niej o wiele ostrzejsza. — I do tego z panem Blackiem?

— Zgubiliśmy się — wypalił Syriusz, a James, siedzący z Peterem, zaczął się śmiać, maskując to nagłym napadem kaszlu.

— Zgubiliście się, Black? — odezwała się ze złością nauczycielka. Arianę aż zamurowało ze stresu. — Uczycie się tu szósty rok, a ja jestem waszą opiekunką i próbujesz mi wmówić, Black, że się zgubiliście?

— Straciłem orientację w terenie i tak już wyszło — odparł Syriusz, wzruszając lekceważąco ramionami. Potter kaszlnął jeszcze głośniej, a Black posłał mu piorunujące spojrzenie. — Ale dotarliśmy przecież, pani profesor, i jesteśmy cali i zdrowi.

— To dlaczego się tak zdyszeliście? — zapytał nagle James, a Syriusz wiedział już, że chce go zabić.

— Biegliśmy — warknął i spojrzał z uśmiechem na McGonagall, a jego złość jakby nagle wyparowała.

— Co za kretyni... — mruknął pod nosem Remus.

Namówił Matildę do tego, by usiedli razem, kiedy to zgubili po drodze Arianę i Syriusza. James powiedział, że pewnie już ich na tej lekcji nie zobaczą, więc blondynka się zgodziła. Podejrzewała, że i tak przyjaciółka przyjdzie, bo znała ją zbyt dobrze i wiedziała, że nie opuści lekcji u McGonagall na początku roku. Nie potrafiła odmówić Remusowi.

— Naprawdę, pani profesor, to była jednorazowa sytuacja. Więcej się na pewno nie powtórzy — powiedział szybko Black takim przekonującym głosem, że nawet Ariana w to uwierzyła.

— Siadajcie już — powiedziała ze złością nauczycielka.

Szatynka wciąż stała zamurowana i do tego blada jak ściana. Syriusz delikatnie złapał ją za ramię i usiedli razem na końcu klasy.

— Proszę, tylko mi tu nie mdlej, bo aż biała jesteś — szepnął, kiedy w ciszy wyciągała książkę i pergamin. Profesor McGonagall wróciła do prowadzenia lekcji. — E, dobrze się czujesz?

— Chyba tak — odpowiedziała cicho.

— Ach, ciebie jeszcze trzeba wiele nauczyć, jeśli naprawdę chcesz się zabawić, Redmayne. I prawdopodobnie zarobimy szlabany. Jesteś pewna, że chcesz w to wejść?

Ariana popatrzyła na niego i wzięła wdech.

— Tak.

Syriusz zatarł ręce, szczerząc się jak głupi do sera.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz