69.

816 74 9
                                    

Ariana budziła się prawie przez całą noc. Dręczyły ją koszmary. Jak nie śnił jej się ojciec, tak był to zmasakrowany auror wśród krzaków Zakazanego Lasu, a jeśli nie żadne z nich to był to Syriusz zdradzający ją z Marleną McKinnon. Męczyło ją to okropnie. Przewracała się z boku na bok i starała myśleć o miłych i przyjemnych rzeczach. Mało to dawało, a szczerze ucieszyła się, gdy wzeszło już słońce i czas naglił do wstania i szykowania się na zajęcia.

Pakowała się i ubierała w niewyjaśnionym pośpiechu. Ariana właściwie chciałaby porozmawiać z Syriuszem, gdyż wczorajsza sytuacja według niej nie została zamknięta. Nie podobała jej się postawa Marleny i Dorcas oraz tej trzeciej nieznajomej Gryfonki. Z nimi zdecydowanie nie zamierzała wchodzić w dyskusje. Wiedziała, że nie ma to sensu, bo na pewno będą się wszystkiego wypierać i nazywać ją wariatką.

Ariana wyszła z dormitorium i zeszła po schodach, całkiem przypadkiem wpadając akurat na Syriusza.

— Wo, wo, powoli kochanie — powiedział szarmancko, łapiąc ją za ramiona. Uśmiechnął się szeroko na jej widok i poczuł, że serce szybciej mu zabiło. — Dokąd ci się tak spieszy, hm?

— Do ciebie — odparła bez zastanowienia i zauważyła cień przerażenia na jego twarzy. — Chcę porozmawiać.

Na to wystraszył się jeszcze bardziej.

— A o czym? Jeśli chodzi o wczoraj...

— Właśnie o wczoraj — potwierdziła Ariana i wzięła go za rękę. Ten gest go znacznie uspokoił i ruszyli do portretu. — Nie podobało mi się ich zachowanie, Syriusz. Ewidentnie cię podrywały i wcale nie wymyślam. Może tego nie odczułeś, może... nie wiem.

— Spokojnie, trochę mi James skopał tyłek wczoraj, jak mu powiedziałem — powiedział i cicho westchnął. — Dalej piecze. Gdy się taka sytuacja pow... to znaczy nie powtórzy się, bo będę zachowywać dystans.

— Nie mówię, że masz urwać kontakt ze wszystkimi dziewczynami...

— To znaczy jak się będą do mnie zbytnio przystawiać, o! O to mi chodziło — Syriusz uśmiechnął się, najwidoczniej dumny z siebie, że załapał o co chodzi. — Przysiągłem, że nie będziesz przeze mnie płakać i tego będę się trzymać, kochaniutka.

Jej kąciki ust rozciągnęły się i zaczerwieniła się lekko. Od razu humor jej się poprawił.

— Jak spałaś? — zapytał.

Ariana opowiedziała mu o całej nocy, a on co prawie trzecie słowo powtarzał, żeby się tym nie przejmowała i dziś pójdą do Pomfrey po eliksir nasenny, czy coś takiego. Była lekko zaskoczona tym, jak bardzo się przejął. Uczniowie patrzyli na nich dziwnie, na pewno już każdy wiedział, co się stało. Ariana bała się, że zaraz zaczną się plotki i domysły, co oni robili w Zakazanym Lesie.

Znaleźli się na korytarzu prowadzącym do Wielkiej Sali. Mijali innych, a Syriusz zdawał się nie zwracać na nikogo uwagi poza nią. Też chciałaby się odciąć od nieprzyjemnych spojrzeń. Jednak osoba, która do nich podeszła, zaskoczyła ją niesamowicie.

Regulus Black ze zmartwionym wyrazem twarzy.

— Hej — zagadnął zestresowanym tonem. Syriusz udał, że go nie widzi i nie zatrzymał się, a wyminął go. — Stój — syknął Regulus, zagradzając im drogę.

Syriusz ścisnął jej dłoń.

— Czego chcesz? — zapytał, a raczej warknął na młodszego brata, ale on wydawał się nieugięty.

— Wszystko w porządku? Słyszałem, co się wczoraj stało — odparł Regulus, zerkając na Arianę bardziej przyjaźnie niż na brata. — Cały Hogwart o tym mówi, nic wam nie jest?

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz