49.

1.3K 115 57
                                    

Uwaga, rozdział ten zawiera spojler z Opowieści z Narnii; Srebrne Krzesło, który może wywołać u was różne emocje. Jeżeli czytacie Narnię, zamierzacie przeczytać lub jesteście w trakcie i nie doszliście do końca Krzesła, zalecam ominięcie tego fragmentu.
~

Ariana i Syriusz siedzieli na kanapie w pokoju wspólnym jeszcze dłuższy czas. Chłopak lekko niezgrabnie przez niewygodę ją obejmował, a ona leżała, opierając głowę o jego ramię i trzymając dłonie na udzie Blacka. To go w niektórych momentach dezorientowało, gdy przypadkiem jej dłoń sunęła nieco wyżej. Prawdę mówiąc Ariana zaczynała przysypiać, ale Syriusz nie mógł tego wiedzieć i myślał, że robi to specjalnie. Kiedy jednak się nieco przesunął, a jej głowa opadła po jego ruchu, zdał sobie z tego sprawę. Uśmiechnął się pod nosem i położył dłoń na brązowych włosach dziewczyny, lekko je gładząc. Wyszczerzył się jeszcze bardziej, zadowolony z siebie.

Gdy wybiła północ, a zegar w pokoju wspólnym zagrzmiał, Ariana się wyprostowała i przetarła oko. Syriusz roześmiał się, widząc jej wyraz twarzy.

— No, panienko, czas już chyba do spania — powiedział swoim donośnym głosem, na co się skrzywiła i jeszcze przetarła twarz dłonią.

— A muszę się stąd ruszać? — szepnęła sennie, patrząc mu w oczy. Myślał, że się rozpłynie od tego widoku.

— Och, a co by się stało, gdyby ktoś nas tu znalazł rano? Jeszcze tak przytulonych do siebie? — zapytał, naśladując jej ton, za co oberwał lekkim uderzeniem w ramię. — Bo oddam — zagroził, chociaż po ostatniej sytuacji, gdy postanowił się odpłacić, wolał jedynie o tym wspominać, a niżeli naprawdę to zrobić.

— Uch — mruknęła Ariana i wstała z kanapy, tak samo jak Syriusz. Wyprostowała się i wykonała kilka obrotów, by wszystkie kości w kręgosłupie jej strzeliły. Black poklepał ją po plecach.

— Zuch dziewczyna, a teraz chodźmy spać — powiedział, podchodząc do schodów.

Ariana przytuliła się do niego, pocałowała w policzek i życzyła mu słodkich snów.

— Tobie również, śnij o mnie — rzekł dziarsko i mrugnął, zalotnie posyłając jej buziaka w powietrzu. Zaczerwieniła się lekko i uśmiechnęła, idąc po swoich schodach.

Następnego dnia Ariana była bardziej nieobecna w życiu szkolnym niż zazwyczaj. Śniadanie zjadła przy czytaniu książki, nie odrywając od niej wzroku. Była chuda i niedużych rozmiarów, więc trzymanie jej w jednej ręce nie sprawiało problemu. W drugiej trzymała widelec i na czuja próbowała złapać borówki w swojej owsiance, ale za to nadziała truskawkę.

Syriusz błyskawicznie podniósł się, nachylając się przez cały stół i zabierając jej z ręki sztuciec.

— Patrz — powiedział groźnie i z irytacją — byś się najadła wtedy.

Pokręcił głową z niedowierzaniem, kiedy Ariana spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami. Zerknęła na swój widelec i nachyliła się teraz nad stołem, by zdjąć truskawkę na talerz Remusa. Wiedziała, że bardzo je lubił, a lepiej byłoby, gdyby zjadł on, a niż miałoby się zmarnować. Jednak nawet po tej sytuacji Ariana nie odurzyła się z czytania, tylko zwracała większą uwagę na to, co miała na widelcu. 

Syriusz przez to był na nią zły, ponieważ nie poświęcała mu wystarczająco dużo uwagi. Cały czas próbował ją na siebie zwrócić, ale Ariana nie reagowała na nic. Kopnął ją nawet pod stołem, ale zabrała nogi, siadając bokiem. Matilda spojrzała na niego i pokręciła głową, mając minę w stylu: „Nie zaczepiaj, to nic nie da".

Ale Syriusz nie odpuszczał.

— Ariana?

— Hm? — odezwała się szatynka, przewracając kolejną kartkę, nawet nie odrywając przy tym wzroku. Widać, że była bardzo skupiona.

— Może byś tak się odezwała do mnie, co? — zapytał pretensjonalnie, ale to też jej przemknęło przez uszy. Nie odpowiedziała, a on westchnął głośno. Remus położył dłoń na jego ramieniu, szepcząc:

— Zostaw, niech sobie czyta.

Syriusz założył ręce z obrażoną miną.

Na lekcjach tym razem siadali inaczej: Ariana z Matildą, James z Syriuszem, a Remus z Peterem. Potter chodził ciągle pełny energii, a widać było, że coś planuje. Potrafił skakać przy klasie i klaskać, jakby czegoś oczekiwał. Zaciekawił tym Matildę, która uniosła brew i zapytała go, co chodzi mu po głowie, ale odparł, że nic takiego.

— Ale mi działa na nerwy — powiedział Syriusz na jednej lekcji do Jamesa, zerkając kątem oka na swoją dziewczynę. — Nawet zdania ze mną nie zamieniła od rana.

— To baba, która siedzi z nosem w książkach i ty się dziwisz, że nie ma czasu, gdy jakąś dorwie?

— Nie dobijaj mnie, Rogaczu — rzekł groźnie Black, ale James wcale się jego słowami nie przejął.

— Ale ja ci tylko prawdę mówię, popatrz na nią — kiwnął głową w kierunku Ariany — przecież ta słodka istota tylko czyta, a ty srasz pod siebie...

— Ale jak ci się odwinę, Potter...

— Już tak nie becz.

Syriusz uniósł brew i po chwili James leżał już na ziemi, a salę wypełniły śmiechy. Stało się to dlatego, że Black kopnął jego krzesło w umiejętny sposób, a te przewróciło się razem z Rogaczem.

— BLACK I POTTER, SZLABAN! — rozgrzmiał groźny i surowy głos profesor McGonagall. Musiała podnieść ton, by przebić się przez fale śmiechów.

Sam James się śmiał, a rozbawiony Syriusz podał mu rękę i pomógł wstać. Rogacz otrzepał swoje ubrania, wciąż rechocząc, a chwilę później zrobił to samo Łapie. Znowu salę zalały śmiechy, a Blacka rozbolał brzuch z tej radości.

— CO WY WYPRAWIACIE?! — krzyknęła profesor McGonagall, a teraz James pomógł Syriuszowi wstać. — OBOJE MACIE SZLABAN JESZCZE DWA DODATKOWE TYGODNIE!

— Ale było warto... pani profesor! — roześmiał się Syriusz, a ona pokręciła głową z niedowierzaniem, zaskakując przy tym wszystkich, ponieważ nie powiedziała żadnego obraźliwego słowa w ich kierunku.

W pokoju wspólnym tego wieczoru było bardzo wesoło, puszczono magiczne radio, rozmowy tętniły życiem, a Ariana dalej siedziała zaczytana, tym razem opierając głowę o ramię Syriusza. Chciał podejrzeć, co tam czytała, ale nic ciekawego nie wyczytał, więc rzucił próby zrozumienia zafascynowania tą lekturą. Dziewczyna w pewnym momencie zakryła usta dłonią.

— Co tam się stało? — zapytał Syriusz, unosząc lekko brew i zaglądając jej do książki, szukając momentu, który tak ją poruszył.

— Kaspian nie żyje... — szepnęła zasmucona i spojrzała na niego, a w oczach zbierały się łzy. — Kurde, nie musiałam tego czytać... — zwiesiła na chwilę. — Był czasami taki głupi, ale... uch... najsmutniejszy moment w całej serii.

— Aż tak go lubiłaś? — zapytał Syriusz, patrząc na nią z zaciekawieniem i fascynacją. Prawdę mówiąc, nigdy nie czytał książek i nie rozumiał, dlaczego tak wszystko przeżywała, skoro były to tylko słowa na papierze.

— Może nie jakoś bardzo, ale tak — westchnęła i przejechała dłonią po prawej części twarzy. — Mógł nie umierać albo Lewis nie musiał opisywać jego pogrzebu, ostatnie tchnienie wydał przed swoim synem, którego znaleźli Julia i Eustachy po latach...

— Kim jest Eustachy? — zapytał Syriusz, patrząc na nią.

Remus szturchnął wtedy Jamesa. Oboje słuchali jednym uchem tego, co mówili Ariana i Black, ale niezbyt byli tym zainteresowani. Lunatyk większą uwagę przykuł do Łapy, a gdy zobaczył jego wzrok, padający na Arianę, rozczulił się.

— Chciałbym, żeby ktoś tak na mnie patrzył... — szepnął do Pottera, gdy szatynka powiedziała:

— Och, Syriusz, ty to mógłbyś się czasami czymś innym zainteresować niż tylko łamać szkolny regulamin...

— Przecież ja patrzę — wtrąciła Matilda, a Remus spłonął rumieńcem.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz