30.

1.6K 122 52
                                    

Po przemowie Albusa Dumbledore'a uczniowie rozeszli się po swoich pokojach wspólnych. Ariana usłyszała kilka słów współczucia ze strony innych uczniów, ale zbytnio się tym nie przejęła. Nawet przy uczcie czytała książkę, jednym uchem słuchając tego, co mówiła Matilda. Usiadły dalej od chłopców, ale blondynka co chwilę uśmiechała się do Remusa, a on do niej. Nielsen była jej oczami na Wielkiej Sali.

— Coraz mniej fajnych chłopców, nie ma już prawie na kogo popatrzeć — szepnęła z westchnięciem. — Ja ci na pewno nie przeszkadzam? — zapytała uprzejmie.

— Nie, ja ciągle ciebie słucham — odparła cicho Ariana zgodnie z prawdą.

— Syriusz patrzy — mruknęła jej do ucha i zabrała się za jedzenie czekoladowego puddingu.

Szatynce automatycznie zrobiło się gorąco i lekko przygryzła wargę. Walka z samą sobą, by na niego nie spojrzeć, była trudna. W końcu westchnęła i uniosła wzrok, poprawiając się na krześle. Złapali krótki kontakt, ale od razu oboje odwrócili głowy.

W drodze do wieży Gryfonów również nie odzywali się do siebie, a nawet nikt się ze sobą nie przywitał. To wyglądało tak, jakby nigdy się nie znali ani tym bardziej nie przyjaźnili. Remus chciał podejść do Matildy, ale ona tylko pokręciła do niego przecząco głową i odeszła z Arianą, która przyspieszyła kroku. Chłopak westchnął cicho ze smutkiem i na moment zwiesił głowę.

— I czego się przejmujesz? — zapytał James, patrząc na niego. — Mnie Lily ignoruje od... już nawet nie wiem od kiedy. Zawsze jest nadzieja.

W pokoju wspólnym również się nie spotkali. Ariana od razu pobiegła do swojego dormitorium, a Matilda nawet nie zastanawiała się nad tym, czy zaczekać i przywitać się z Remusem. Po prostu poszła za przyjaciółką i pomogła jej rozpakować wszystkie rzeczy i poupychać do szafy.

— Dowiem się, który jest wilkołakiem — powiedziała cicho szatynka, wieszając swoje ubrania. — Mogę ci to nawet obiecać.

— Hej, czemu mówisz to z takim zdenerwowaniem? Niezbyt mi zależy na dowiedzeniu się tego, mimo że się ich boję. Jeśli to któryś z nich...

— To jest któryś z nich — mruknęła Ariana.

— ...to i tak chyba nie ma co się obawiać, nie? To mama naopowiadała mi jakichś głupot, a, na przykład, gdyby był to Remus, to nigdy nam nic nie zrobił.

— Brawo, Matilda, przejrzałaś na oczy.

Blondynka zamrugała szybciej, będąc w lekkim szoku. Takiej odpowiedzi się od niej nie spodziewała... Uśmiechnęła się lekko, ponieważ delikatnie ukłuło ją to w sercu. Nie chodziło już o sam tekst, a ton z jakim to powiedziała. Bardzo wredny.

— Nie wiem jak ty, ale ja już idę spać — burknęła Ariana, kiedy już upchnęła wszystkie rzeczy w szafę i komodę nocną. Wtedy do pomieszczenia wpadły ich współlokatorki.

— Wyrazy współczucia, Ariana — powiedziała Lily Evans, uśmiechając się nieśmiało — słyszałam od chłopców, jak coś wspominali...

Dziewczyna nie odpowiedziała. Przebrała się w piżamy za parawanem i położyła pod kołdrą, zasłaniając ze świstem zasłony. Matilda westchnęła smutna i ułożyła się na swoim łóżku.

Zanim Ariana zasnęła, minęło sporo czasu. Dręczyły ją wspomnienia związane z ojcem, ale także myśl o tym, że Syriusz uciekł tego lata z domu. Co takiego się wydarzyło, że skusił się do opuszczenia rodziców i Regulusa? Zaczęła obwiniać siebie za to, że nie było jej przy nim. Cieszyła się, że przynajmniej odnalazł Jamesa...

Rankiem szybko spakowała się, kiedy jeszcze dziewczęta spały i wyszła po cichu z dormitorium. Chciała przemknąć niezauważona na śniadanie, ale zaskoczył ją zaspany Syriusz, schodzący akurat po schodach. Popatrzył na nią i wziął głębszy wdech, poprawiając włosy. Zrobiło im się gorąco ze stresu, a Ariana zarumieniła się, nie wiedząc, co zrobić.

— Redmayne, pogadajmy — odezwał się, odruchowo poprawiając swój krawat. — Proszę...

— Dobrze, niech będzie — szepnęła, bojąc się i wstydząc spojrzeć jej w oczy.

Syriusz uśmiechnął się szerzej i poszedł z dziewczyną na kanapę przed kominkiem. Złożył ręce, kładąc je na kolanach i popatrzył na nią, przygryzając wargę. Od czego powinien zacząć? Spojrzał na sufit, na kominek i wreszcie na nią. Ariana wzrok utkwiła w swoich dłoniach, którymi zaczęła się bawić.

— Chciałbym cię za to przeprosić, zachowywałem się jak ostatni kretyn... pewnie czułaś się źle, kiedy ja... kiedy my znęcaliśmy się nad Snapem. Ale ty nie wiesz, co on robi...

— A co ma niby robić? — zapytała, biorąc się na odwagę i unosząc głowę. Serce biło jej szybko, była na tyle zestresowana, że miała wrażenie, iż zaraz zemdleje.

— Macza swego długiego nochala w tej czarnej magii, chyba razem z moim głupkowatym braciszkiem i jego dziewczyną... Poza tym ciąga się z tymi Ślizgonami i łazi za nami, jakby czekał i miał nadzieję na rozwikłanie jakiejś zagadki, której nie ma...

Ależ jest.

— Ale czy robi wam jakąś krzywdę? — szepnęła, przełykając ślinę. — Zachowujecie się, jakbyście byli królami tej szkoły, a nimi nie jesteście. Nikt się nad wami nie znęca, Syriusz. Nikt. Nikt was nie gnębi i nikt nie ściąga wam spodni przy całej szkole! To molestowanie seksualne, Syriusz, a wy macie to gdzieś.

— Ty tego chyba nie widzisz, ale on też często w nas rzuca zaklęciami! — zaczął bronić się Black trochę głośniej niż powinien. Ariana cofnęła się, a on westchnął i przetarł twarz dłońmi, przeczesując na koniec włosy do tyłu. — Nie zamierzam więcej z nim rozmawiać ani na niego nawet nie spojrzę. Zrozum, Ariana, że bardzo mi na tobie zależy...

— Mi na tobie też — wtrąciła szatynka, a on zamrugał, miło zaskoczony. — Kiedy usłyszałam, że uciekłeś z domu, to bardzo się martwiłam. Dobrze, że wziął cię James — dodała ciszej, zwieszając na chwilę głowę.

— Spotkałem go chwilę po tym, jak wyszedłem z Grimmauld Place. Naprawdę się martwiłaś? — zapytał tak, jakby nie dowierzał.

— Tak, martwiłam się — powiedziała, patrząc na niego. — Cieszę się, że jesteś cały i zdrowy.

Syriusz nagle przesunął się bliżej niej i mocno ją objął, zamykając szatynkę w szczelnym uścisku.

— Ależ ja za tobą tęskniłem, Arianka — rzekł, tuląc zaszokowaną dziewczynę. — Już mnie tak James denerwował w wakacje, że zdzierżyć go nie mogłem...

— Też przepraszam, Syriusz — szepnęła po chwili, wtulając się w niego — za wszystko. Jeśli się kiedyś poczułeś urażony, to przepraszam.

— Och, wybaczam, Arianka — powiedział, uśmiechając się szeroko do siebie tak, jakby właśnie wygrał życie.

— Wiesz, że nie lubię, kiedy tak do mnie mówisz?

— Oczywiście, dlatego tak do ciebie mówię, Arianko — rzekł i odsunął się od niej, trzymając dłonie na jej ramionach. — Jak miło znów z tobą rozmawiać. Znaczysz dla mnie naprawdę wiele.

— Miło to słyszeć te słowa — odparła, uśmiechając się. — Tęskniłam — dodała jeszcze i przytuliła się do niego jeszcze raz.

Syriusz od razu ją objął i zerknął w bok. Zmarszczył brwi, a potem zaczerwienił się, widząc Jamesa, Petera i Remusa obok Matildy. Potter wyszczerzył się do niego i pokazał mu kciuka w górę, a Lupin stał z założonymi rękami, jakby chciał mu przekazać: „A nie mówiłem?".

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz