Ariana przełknęła ślinę, popatrzyła na Matildę i Remusa i również poszła do swojego dormitorium. Powstrzymywała płacz. Co to za dziewczyna, co się wydarzyło i dlaczego Syriusz jest taki dziwny? Do ukończenia lekcji zostało kilka godzin. Ariana przez chwilę zastanawiała się, czy nie pójść na te kilka ostatnich. W końcu sobie odpuściła, gdy łzy napłynęły jej do oczu. Nie była pewna, co dokładnie czuje. Smutek? Złość? Rozczarowanie? Ciężko to określić. Syriusz zawsze był jakiś inny od wszystkich, ale ta sytuacja...
Matilda nadal siedziała z Remusem, więc Ariana była sama w dormitorium. Po prostu się rozpłakała. Jak mogła być tak głupia, by dopuścić do siebie Syriusza? Znała go na tyle, by doskonale wiedzieć, że nie jest stabilny emocjonalnie. Po co się więc pchała...?
Nagle drzwi otworzyły się i wpadła przez nie Lily Evans. Ariana od razu otarła oczy i wyprostowała się.
— Hej — powiedziała dziewczyna i spojrzała na nią. Zmarszczyła brwi. — Coś się stało?
Lily podeszła do niej i przykucnęła.
— Jest... jest okej — mruknęła Ariana, unikając kontaktu wzrokowego.
— Hej, widzę, że coś się stało — nie dawała za wygraną Lily. Patrzyła na nią uważnie. — Nie było was dziś na lekcjach, co się stało? Rozchorowałaś się? Matilda i Remus wyglądali całkiem nieźle...
— Jestem po prostu zazdrosna — mruknęła Ariana — o kogoś, o kim nie mam zielonego pojęcia — westchnęła i uniosła lekko ręce, ale łez nie potrafiła powstrzymać.
— Spokojnie — powiedziała Lily i lekko ją przytuliła. Szatynka nie opierała się. — Chodzi o Syriusza?
Pokiwała głową.
— Mówił Jamesowi na ucho, że jakąś spotkał i dziwnie się zachowywał, a potem wyminął mnie, gdy chciałam porozmawiać.
Lily gładziła jej plecy.
— I myślisz, że...?
— Sama nie wiem, co myślę, pewnie przesadzam, jak zawsze, i nie mam o co się martwić — wzruszyła lekko ramionami, ale warga i tak jej zadrżała.
Evans odsunęła się od niej i popatrzyła na jej twarz. Uśmiechnęła się smutno.
— Zapomniałam wziąć rękawic na zielarstwo, ale chyba zostanę z tobą.
— Nie trzeba, Lily, naprawdę — pokręciła głową — dam sobie radę. Zobaczymy się na... kolacji?
— Tak, obiad już był, ale jesteś pewna?
— Jestem, idź.
Lily podniosła się i posłała jej smutny uśmiech. Wzięła rękawice z kufra, pomachała do niej i wyszła. Ariana wzięła głęboki wdech, wytarła oczy i policzki. Przebrała się w szkolne szaty. Matildy nadal nie było. W końcu do dormitorium weszło kilka dziewczyn, a jej przyjaciółka zaczęła się przebierać z piżam. Ariana prawie przysypiała.
— Byłaś tu? — zapytała Matilda, patrząc na nią w szoku. — Myślałam, że jesteś z Syriuszem.
— Ta... — mruknęła. Gdy ta się przebrała, razem ruszyły na kolację. — Więc sama widzisz — skończyła swoją opowieść.
— Mogłaś po mnie przyjść, ta Evans czasami mnie przeraża — burknęła. — A co do niego to się nie martw, jeśli ci teraz nie powie, to wyciągnę to z Remusa. On na pewno coś wie.
— A jak u was? — zapytała Ariana bez przekonania i radości.
— Rozmawialiśmy sobie — uśmiechnęła się. — Nie, naprawdę, nie patrz tak na mnie, nie całowaliśmy się ani nic z tych rzeczy. Bo widzisz, kiedy mi się zemdlało na chwilę... Cóż, nie wiem, jak to wytłumaczyć. Przed oczami miałam tyle niesamowitych wspomnień, wszystko z Remusem, nasze najlepsze dni. Coś jakby chciano mi powiedzieć, że nie mam się czego bać. Chyba miłość przewyższyła strach. Coś w ten deseń.
CZYTASZ
Herbata z mlekiem | Syriusz Black
Fanfiction🍵"- Co robisz? - spytał Syriusz, patrząc jak Ariana dolewa mleka do swojej herbaty. - No jak to co? Robię herbatę z mlekiem." Ariana najlepiej odnajduje się w stosach książek, najlepiej podręczników do przedmiotów szkolnych. Poprzeczkę stawia bardz...