50.

1.2K 97 27
                                    

— Uhuhu, zrobiło się gorąco — powiedział James, teatralnie wachlując się dłonią, a Remus spłonął jeszcze większym rumieńcem.

— Wiesz, Jamie... — zaczęła Matilda, chcąc powiedzieć coś bardzo wścibskiego, ale powstrzymała się. Uśmiechnęła się. — Dzięki, staram się podtrzymać taką atmosferę.

— Czyli Luniowi nie idzie?

— Pewnie, że idzie, jest lepszy ode mnie — rzekła i zauważyła kątem oka, że Remus przygryza wargę.

Wszystko zaczęło się niby niepozornie, bo od głupiego pomysłu, by wyciągnąć informacje od Huncwotów na temat ich comiesięcznych wypadów. Matilda wtedy nie myślała, że z Lupinem zajdzie to tak daleko. Miała to być tylko ustawka. Jednakże sprawy potoczyły się trochę inaczej, niż tego chciała. Gdy Ariana i Syriusz zaczęli się zajmować sobą, Matilda miała duże pole do popisu. Blondynka wiedziała, że mu się podoba, przez co przez jakiś czas czuła wyrzuty sumienia, że go wykorzystuje. Kiedy jednak i ona coś do niego poczuła, nie karciła siebie za to.

Matilda i Remus spędzali ze sobą sporo czasu, wysyłali listy przez całe wakacje, a chłopak myślał, że się rozpłacze ze wzruszenia. Układało im się tak cudownie, że sam zaczął wyobrażać sobie ich przyszłość. Zapominał o swoich udrękach i problemach, a tonął w marzeniach i zauroczeniu do Gryfonki. Ona reagowała pozytywnie na jego zaczepki, a on zakochiwał się z każdym dniem coraz bardziej. Na drodze jednak stanęła jego przypadłość, a jej fobia. Obiecał chłopakom, że jej powie, ale wciąż to odkładał na później. To go bolało najbardziej. Chciał ją uszczęśliwiać, ale wilkołactwo tego nie ułatwiało. Na dodatek stawał się wtedy tak groźną bestią, a parę razy zdarzyło mu się pogryźć Syriusza albo Jamesa.

To było naprawdę przytłaczająco, gdy się zakochał, a chował przed nią tak wielki sekret. Nie miał pojęcia, że Matilda się czegoś domyśla, a Ariana jest w dziewięćdziesięciu procentach pewna, że to on jest wilkołakiem.

Drogę Remusa zamykał również fakt, że jego obiekt westchnień bardzo lubił dzieci i kiedyś chciałby mieć. Dla Lupina to było za dużo. Bał się już wtedy, jako szesnastolatek, że likantropia jest dziedziczna. Nie mógłby skazać niewinną istotę na cierpienia, które sam przeszedł w tak młodym wieku.

Nie mógł jej zostawić, odejść lub cokolwiek innego zrobić w kierunku zakończenia znajomości. Ich drogi i tak skrzyżowałyby się ze sobą w pokoju wspólnym Gryfonów. Poza tym bardzo ją kochał. Zresztą jak mógłby nie kochać? Podobała mu się od dłuższego czasu i czuł ogromną potrzebę, by była najszczesliwą osobą na świecie. Choć Matilda często okazywała się nieco niemiła, tak naprawdę była bardzo wrażliwą osobą i Remus dobrze o tym wiedział. Zawsze uważnie słuchał o jej problemach i doradzał, a w pewnym momencie otworzyła się przed nim jeszcze bardziej. Mówiła mu o dosłownie wszystkim i często zachowywali się, jakby już byli w związku. Bo, prawdę powiedziawszy, mało im do tego brakowało. Tamtego dnia mówiła prawdę, ponieważ Remusowi bardzo dobrze szło podrywanie jej bez przypominania pomidora.

— I się nie chwalisz? — zapytał James z wyrzutem, a Matilda naprawdę zaczęła się irytować.

— Najwidoczniej... — zaczęła, ale Remus jej przerwał:

— Bo ty zawsze wszystko rozpowiadasz innym.

— Wypraszam sobie...

Zaczęli się kłócić, a Ariana w tym czasie wyjaśniała Syriuszowi, o co tak naprawdę chodziło w czwartym tomie Opowieści z Narnii. Słuchał jej uważnie, kiwając głową co jakiś czas. Uśmiechał się zadowolony i nie zwracał uwagi na swoich pozostałych przyjaciół. Do nich dołączył się także Peter, patrząc na Arianę z zaciekawieniem. Syriusz coraz bardziej przekonywał się do tego, że powinien zacząć czytać książki, a nie zajmować się życiem prywatnym swojego brata.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz