20.

1.7K 115 22
                                    

— O, pokażę ci coś — powiedział nagle Syriusz, wciąż obejmując lekko Arianę.

Zmarszczyła brwi, ale on szybko wstał, szczelnie okrywając ją kocem i pobiegł do swojego dormitorium. Chwilę później był z powrotem. W dłoni trzymał skrawek pergaminu. Odsunął z niej koc i usiadł obok niej, okrywając się.

— Weź różdżkę, stuknij i powiedz: „Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego." — poinstruował z uśmiechem, podsuwając jej mapę, jakby był profesorem Slughornem. — Nie pytaj po co — dodał, widząc jej niepewny wzrok.

Westchnęła, wyciągnęła różdżkę i stuknęła nią, wymawiając podane przez Syriusza słowa. Na pergaminie zaczęły pojawiać się czarne linie, łącząc się, krzyżując, zbiegając wachlarzowato w każdym rogu, a potem, na samym szczycie, wyskoczyły zielone, ozdobne litery układające się w następujące słowa:

Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz, zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników, mają zaszczyt przedstawić
MAPĘ HUNCWOTÓW

Mapa ukazywała wszystkie szczegółu zamku i przylegających do niego terenów szkoły. Znajdowały się na niej maleńkie plamki poruszające się po pergaminie, a każda miała przy sobie imię i nazwisko.

Ariana otworzyła nieco usta ze zdziwienia, ponieważ wszystkie korytarze, sale, dosłownie wszystko było idealnie odwzorowane. Rozłożyła mapę, znajdując wieżę Gryfonów, ale zmarszczyła brwi, zauważając, że nie było tam Syriusza.

— Czemu... — zaczęła, ale Black jej przerwał:

— Jesteśmy anonimowi — wyszczerzył się. — Chyba że któryś z nas otworzy mapę... Jest bardzo pożyteczna. Byliśmy w tych wszystkich miejscach — nie przestawał się szczerzyć — w każdym jednym.

— Wow, to kawał dobrej roboty — rzekła Ariana, przyglądając się korytarzom, a Syriusz położył dłoń na trzecim piętrze.

— A tutaj jest tunel... — powiedział, sunąc palcem wzdłuż aż do piwnic Miodowego Królestwa. Zatrzymał dłoń przy jej i uśmiechnął się pod nosem, ale zabrał ją.

— Nie spodziewałam się, że jesteście w stanie coś takiego zrobić — odparła, a kąciki jej ust rozciągnęły się i popatrzyła na bruneta.

— Wątpisz w nasze możliwości? — zapytał, unosząc brew.

— Cóż, jesteście dość sporymi leniami — odpowiedziała, a Syriusz zaśmiał się pod nosem.

— To tylko pozory, Ariano — rzekł.

Sztukę animagii udało im się opanować na tym samym roku i każdy potrafił zmieniać się w inne zwierzę, a wszystko dla najlepszego przyjaciela, Remusa. Ukrywanie tego przed dziewczynami nieco bolało Blacka i Lupina, ale właśnie tu pojawiał się problem. Syriusza powstrzymywał tylko i wyłącznie Lunatyk, a jego fakt, że Matilda bała się wilkołaków. Gdyby nie ona, obie już dawno by o tym wiedziały.

— Strasznie się wczułaś w nasz plan — powiedziała wieczorem Matilda, czesząc swoje mokre blond włosy, kiedy były same. — Opuściłaś lekcje i zarobiłaś szlaban u McGonagall... nie poznaję cię.

— Sama siebie nie poznaję — westchnęła Ariana, leżąc pod kołdrą w swoim łóżku. — Już sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle.

— Teoretycznie, biorąc pod uwagę twój styl bycia, to tragedia — odłożyła szczotkę i popatrzyła na nią z szerokim uśmiechem — ale w praktyce to cudownie. Może wreszcie zaczną gadać, bo to robi się już męczące.

— Co zrobisz, jeśli się okaże, że wilkołakiem jest któryś z chłopców? — zapytała szatynka, patrząc na nią uważnie.

— Nie wiem — westchnęła cicho. — Nie wyobrażam sobie, żeby któryś z nich nim był. Mama... — zrobiła chwilową pauzę - mama zawsze mi mówiła, że to istoty, które nie zasługują na jakiekolwiek prawa. Opowiadała mi różne okropieństwa na ich temat.

— Wilkołaki są całkowicie normalne — rzekła stanowczo Ariana, siadając. — Tylko podczas pełni już jest nieco krucho, ale uzdrowiciele pracują nad wynalezieniem jakiegoś leku, żeby to jakoś załagodzić.

— Skąd o tym wiesz?

— Jako że sama chcę nim zostać, to cały czas śledzę poczynania innych — uśmiechnęła się. — Tak poza tym to Remus zgodził się towarzyszyć ci na przyjęciu u Slughorna?

— Tak — odparła Matilda, kiwając głową. — Przyjął to naprawdę bardzo optymistycznie i właśnie zaczynam się bać, że zrobi sobie złudną nadzieję. Już i tak mu się podobam...

— Ale nawet nie próbuj zaprzeczyć, że ciebie do niego nie ciągnie. Widzę to już od dłuższego czasu, Mati, i to chyba zaczęło się nawet od pamiętnego jeziora.

— Wcale nie! — zaprzeczyła od razu, ale zarumieniła się. — Denerwował mnie swoją nadopiekuńczością.

— Zaimponował ci — kontynuowała Ariana z szerokim uśmiechem.

— Pilnuj swojego Syriusza — powiedziała Matilda, ale po chwili roześmiała się. — No dobrze, może i mnie trochę do niego ciągnie, ale TY nawet nie próbuj planować mojego ślubu.

— Przecież wiesz, że to moje ulubione zajęcia — zaśmiała się Ariana.

W piątek po lekcjach wraz z Syriuszem stawili się u profesora Slughorna, żeby odbyć szlaban. Mężczyzna zadał im parę pytań, a oni nie do końca wiedzieli, jak powinni na nie odpowiadać i jak wytłumaczyć nauczycielowi, czemu to oboje trafili do niego ze szlabanem.

— To dość... skomplikowane — rzekł szybko Syriusz, zerkając w zakłopotaniu na Arianę. Stali przed biurkiem Horacego, a on układał ostatnie dokumenty.

— Ach, rozumiem, rozumiem — odparł profesor Slughorn, kiwając głową. McGonagall podała mu jedynie kartkę z pismem, że wysyła dwóch swoich podopiecznych do pomocy. — Masz już osobę towarzyszącą, Ariano? — zapytał uprzejmie, zanim jeszcze wyznaczył im zadanie. 

— Tak, to Syriusz — odpowiedziała z uśmiechem, a kąciki ust nauczyciela rozciągnęły się.

— To wspaniale — powiedział, wkładając ostatnie dokumenty do szuflady. — Nie chcę was za bardzo obciążać, więc proszę, abyście posprzątali salę i umyli kociołki, dobrze?

— W porządku, panie profesorze — rzekła Ariana, a nauczyciel po chwili wyszedł z klasy, zamykając za sobą drzwi. — Ja umyję kociołki, a ty pozamiatasz, okej?

Syriusz uniósł brew i założył ręce.

— A może choć raz zrobimy coś, jak ja mówię?

— Jak ostatnio robiliśmy coś, jak ty mówiłeś, to skończyliśmy mokrzy i do tego ze szlabanem, więc przykro mi, ale nie — uśmiechnęła się lekko, ale Syriusz nie zamierzał łatwo odpuścić, a granie na nerwach przyjaciółki sprawiało mu największą radość.

— To twój pierwszy szlaban, a ja jestem w tym już mistrzem — podszedł do kąta sali i wziął miotłę, którą wyciągnął w jej kierunku. — Słuchaj się mnie, a w miłej atmosferze dotrwamy do końca tego już i tak nudnego dnia.

— Przypominam, że to ty nas wpędziłeś w ten szlaban, więc nie umywaj rączek, Black — uniosła głowę, bo brunet zbliżył się do niej.

— Przypominam, że ja jestem mistrzem w odbywaniu szlabanów, więc polecam ci słuchać się kogoś z doświadczeniem — mrugnął i podał jej miotłę. Jego wzrok na moment znalazł się na ustach Ariany, ale szybko powrócił do jej oczu.

Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale odezwał się:

— Wyjdzie nam to na dobre, jak nie będziesz przedłużać, Arianko. Łap za tę miotłę.

Przewróciła oczami i wzięła ją. Zabrała się za zamiatanie sali, a Syriusz za mycie kociołków. Zerkał na nią co jakiś czas, powstrzymując się, żeby się nie roześmiać, ponieważ dziewczyna szeptała coś pod nosem. Gdy skończył swoją pracę, a ona musiała jeszcze pozmywać, podszedł do niej.

— Jak tam idzie praca? — zapytał śpiewnie, a ona obdarzyła go nieco wrednym spojrzeniem. — No dobrze, pomogę ci — uśmiechnął się szeroko.

Złapał za kijek mopa idealnie w tym momencie, w którym ona przesunęła dłoń na te miejsce.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz