— O, pokażę ci coś — powiedział nagle Syriusz, wciąż obejmując lekko Arianę.
Zmarszczyła brwi, ale on szybko wstał, szczelnie okrywając ją kocem i pobiegł do swojego dormitorium. Chwilę później był z powrotem. W dłoni trzymał skrawek pergaminu. Odsunął z niej koc i usiadł obok niej, okrywając się.
— Weź różdżkę, stuknij i powiedz: „Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego." — poinstruował z uśmiechem, podsuwając jej mapę, jakby był profesorem Slughornem. — Nie pytaj po co — dodał, widząc jej niepewny wzrok.
Westchnęła, wyciągnęła różdżkę i stuknęła nią, wymawiając podane przez Syriusza słowa. Na pergaminie zaczęły pojawiać się czarne linie, łącząc się, krzyżując, zbiegając wachlarzowato w każdym rogu, a potem, na samym szczycie, wyskoczyły zielone, ozdobne litery układające się w następujące słowa:
Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz, zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników, mają zaszczyt przedstawić
MAPĘ HUNCWOTÓWMapa ukazywała wszystkie szczegółu zamku i przylegających do niego terenów szkoły. Znajdowały się na niej maleńkie plamki poruszające się po pergaminie, a każda miała przy sobie imię i nazwisko.
Ariana otworzyła nieco usta ze zdziwienia, ponieważ wszystkie korytarze, sale, dosłownie wszystko było idealnie odwzorowane. Rozłożyła mapę, znajdując wieżę Gryfonów, ale zmarszczyła brwi, zauważając, że nie było tam Syriusza.
— Czemu... — zaczęła, ale Black jej przerwał:
— Jesteśmy anonimowi — wyszczerzył się. — Chyba że któryś z nas otworzy mapę... Jest bardzo pożyteczna. Byliśmy w tych wszystkich miejscach — nie przestawał się szczerzyć — w każdym jednym.
— Wow, to kawał dobrej roboty — rzekła Ariana, przyglądając się korytarzom, a Syriusz położył dłoń na trzecim piętrze.
— A tutaj jest tunel... — powiedział, sunąc palcem wzdłuż aż do piwnic Miodowego Królestwa. Zatrzymał dłoń przy jej i uśmiechnął się pod nosem, ale zabrał ją.
— Nie spodziewałam się, że jesteście w stanie coś takiego zrobić — odparła, a kąciki jej ust rozciągnęły się i popatrzyła na bruneta.
— Wątpisz w nasze możliwości? — zapytał, unosząc brew.
— Cóż, jesteście dość sporymi leniami — odpowiedziała, a Syriusz zaśmiał się pod nosem.
— To tylko pozory, Ariano — rzekł.
Sztukę animagii udało im się opanować na tym samym roku i każdy potrafił zmieniać się w inne zwierzę, a wszystko dla najlepszego przyjaciela, Remusa. Ukrywanie tego przed dziewczynami nieco bolało Blacka i Lupina, ale właśnie tu pojawiał się problem. Syriusza powstrzymywał tylko i wyłącznie Lunatyk, a jego fakt, że Matilda bała się wilkołaków. Gdyby nie ona, obie już dawno by o tym wiedziały.
— Strasznie się wczułaś w nasz plan — powiedziała wieczorem Matilda, czesząc swoje mokre blond włosy, kiedy były same. — Opuściłaś lekcje i zarobiłaś szlaban u McGonagall... nie poznaję cię.
— Sama siebie nie poznaję — westchnęła Ariana, leżąc pod kołdrą w swoim łóżku. — Już sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle.
— Teoretycznie, biorąc pod uwagę twój styl bycia, to tragedia — odłożyła szczotkę i popatrzyła na nią z szerokim uśmiechem — ale w praktyce to cudownie. Może wreszcie zaczną gadać, bo to robi się już męczące.
— Co zrobisz, jeśli się okaże, że wilkołakiem jest któryś z chłopców? — zapytała szatynka, patrząc na nią uważnie.
— Nie wiem — westchnęła cicho. — Nie wyobrażam sobie, żeby któryś z nich nim był. Mama... — zrobiła chwilową pauzę - mama zawsze mi mówiła, że to istoty, które nie zasługują na jakiekolwiek prawa. Opowiadała mi różne okropieństwa na ich temat.
— Wilkołaki są całkowicie normalne — rzekła stanowczo Ariana, siadając. — Tylko podczas pełni już jest nieco krucho, ale uzdrowiciele pracują nad wynalezieniem jakiegoś leku, żeby to jakoś załagodzić.
— Skąd o tym wiesz?
— Jako że sama chcę nim zostać, to cały czas śledzę poczynania innych — uśmiechnęła się. — Tak poza tym to Remus zgodził się towarzyszyć ci na przyjęciu u Slughorna?
— Tak — odparła Matilda, kiwając głową. — Przyjął to naprawdę bardzo optymistycznie i właśnie zaczynam się bać, że zrobi sobie złudną nadzieję. Już i tak mu się podobam...
— Ale nawet nie próbuj zaprzeczyć, że ciebie do niego nie ciągnie. Widzę to już od dłuższego czasu, Mati, i to chyba zaczęło się nawet od pamiętnego jeziora.
— Wcale nie! — zaprzeczyła od razu, ale zarumieniła się. — Denerwował mnie swoją nadopiekuńczością.
— Zaimponował ci — kontynuowała Ariana z szerokim uśmiechem.
— Pilnuj swojego Syriusza — powiedziała Matilda, ale po chwili roześmiała się. — No dobrze, może i mnie trochę do niego ciągnie, ale TY nawet nie próbuj planować mojego ślubu.
— Przecież wiesz, że to moje ulubione zajęcia — zaśmiała się Ariana.
W piątek po lekcjach wraz z Syriuszem stawili się u profesora Slughorna, żeby odbyć szlaban. Mężczyzna zadał im parę pytań, a oni nie do końca wiedzieli, jak powinni na nie odpowiadać i jak wytłumaczyć nauczycielowi, czemu to oboje trafili do niego ze szlabanem.
— To dość... skomplikowane — rzekł szybko Syriusz, zerkając w zakłopotaniu na Arianę. Stali przed biurkiem Horacego, a on układał ostatnie dokumenty.
— Ach, rozumiem, rozumiem — odparł profesor Slughorn, kiwając głową. McGonagall podała mu jedynie kartkę z pismem, że wysyła dwóch swoich podopiecznych do pomocy. — Masz już osobę towarzyszącą, Ariano? — zapytał uprzejmie, zanim jeszcze wyznaczył im zadanie.
— Tak, to Syriusz — odpowiedziała z uśmiechem, a kąciki ust nauczyciela rozciągnęły się.
— To wspaniale — powiedział, wkładając ostatnie dokumenty do szuflady. — Nie chcę was za bardzo obciążać, więc proszę, abyście posprzątali salę i umyli kociołki, dobrze?
— W porządku, panie profesorze — rzekła Ariana, a nauczyciel po chwili wyszedł z klasy, zamykając za sobą drzwi. — Ja umyję kociołki, a ty pozamiatasz, okej?
Syriusz uniósł brew i założył ręce.
— A może choć raz zrobimy coś, jak ja mówię?
— Jak ostatnio robiliśmy coś, jak ty mówiłeś, to skończyliśmy mokrzy i do tego ze szlabanem, więc przykro mi, ale nie — uśmiechnęła się lekko, ale Syriusz nie zamierzał łatwo odpuścić, a granie na nerwach przyjaciółki sprawiało mu największą radość.
— To twój pierwszy szlaban, a ja jestem w tym już mistrzem — podszedł do kąta sali i wziął miotłę, którą wyciągnął w jej kierunku. — Słuchaj się mnie, a w miłej atmosferze dotrwamy do końca tego już i tak nudnego dnia.
— Przypominam, że to ty nas wpędziłeś w ten szlaban, więc nie umywaj rączek, Black — uniosła głowę, bo brunet zbliżył się do niej.
— Przypominam, że ja jestem mistrzem w odbywaniu szlabanów, więc polecam ci słuchać się kogoś z doświadczeniem — mrugnął i podał jej miotłę. Jego wzrok na moment znalazł się na ustach Ariany, ale szybko powrócił do jej oczu.
Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale odezwał się:
— Wyjdzie nam to na dobre, jak nie będziesz przedłużać, Arianko. Łap za tę miotłę.
Przewróciła oczami i wzięła ją. Zabrała się za zamiatanie sali, a Syriusz za mycie kociołków. Zerkał na nią co jakiś czas, powstrzymując się, żeby się nie roześmiać, ponieważ dziewczyna szeptała coś pod nosem. Gdy skończył swoją pracę, a ona musiała jeszcze pozmywać, podszedł do niej.
— Jak tam idzie praca? — zapytał śpiewnie, a ona obdarzyła go nieco wrednym spojrzeniem. — No dobrze, pomogę ci — uśmiechnął się szeroko.
Złapał za kijek mopa idealnie w tym momencie, w którym ona przesunęła dłoń na te miejsce.
CZYTASZ
Herbata z mlekiem | Syriusz Black
Fanfiction🍵"- Co robisz? - spytał Syriusz, patrząc jak Ariana dolewa mleka do swojej herbaty. - No jak to co? Robię herbatę z mlekiem." Ariana najlepiej odnajduje się w stosach książek, najlepiej podręczników do przedmiotów szkolnych. Poprzeczkę stawia bardz...