23.

1.6K 120 44
                                    

Ariana wstała o wiele później niż zwykle przez to, że pół nocy tworzyła notatki na temat wilkołaków. Zasiadła w pokoju wspólnym, gdzie nie było nikogo i zaczęła przeglądać swoje notatki. Niedługo później przyszła do niej Matilda, niosąc talerz tostów.

— Za bardzo cię kocham, Ari — powiedziała z uśmiechem. — A tak w ogóle to słyszałam, jak chłopcy rozmawiają na temat tego, że Syriusz chce cię przeprosić za swoje zachowanie.

— Tak? — zapytała, nawet nie podnosząc wzroku. — Będzie mi przeszkadzać... — mruknęła i westchnęła. — Dobra, jakoś damy radę.

— Ty nie dasz rady? — roześmiała się Matilda i pokręciła głową. Odwróciła głowę i w tym momencie weszli ich przyjaciele. — O, już jest, to ja stąd spadam.

I blondynka wstała, odchodząc od przyjaciółki. Usiadła sobie na kanapie z chłopakami, a Syriusz ruszył ku Arianie.

— Cześć, słuchaj... — zaczął i usiadła przy stoliku, spychając niektóre jej książki, żeby mieć miejsce na położenie dłoni. — Chciałem cię przeprosić za to, że podniosłem na ciebie g...

— W porządku — odparła zdawkowo, a on zmarszczył brwi w zaskoczeniu. — Nie musisz mnie przepraszać, nic się nie stało. A teraz, proszę, daj mi trochę spokoju — uśmiechnęła się lekko.

Syriusz uśmiechnął się, zadowolony z tego, że nie musiał za wiele robić.

Chłopcy wyszli z sali, w której pisali sumy z obrony przed czarną magią. Zostawili dziewczyny.

— Podobało ci się pytanie dziesiąte, Luniaczku? — zapytał Syriusz, kiedy znaleźli się w sali wejściowej.

— Bardzo — odpowiedział żywo Remus. — „Podaj pięć oznak, po których można rozpoznać wilkołaka". Wspaniałe pytanie.

— I co, myślisz, że wymieniłeś wszystkie? — zapytał z udawanym przejęciem James.

— Chyba tak — odrzekł z powagą Lupin, kiedy przyłączyli się do tłumu wokół drzwi frontowych, żeby wyjście na zalane słońcem błonia. — „Pierwsza: siedzi na moim krześle. Druga: nosi moje ubranie. Trzecia: nazywa się Remus Lupin..."

Tylko Glizdogon się nie roześmiał.

— Podałem kształt pyska, wygląd źrenic, włochaty ogon — powiedział z niepokojem — ale nic więcej nie mogłem wymyślić...

— No nie, Glizdogonie, ale z ciebie tępak! — rzucił James niecierpliwym tonem. — Przecież co miesiąc włóczysz się z wilkołakiem...

— Nie wrzeszcz tak — przerwał mu Remus.

Snape szedł za nimi z nosem nad pergaminem z pytaniami, nie zdając sobie nawet sprawy, dokąd idzie.

— No, ten egzamin to bułka z masłem — powiedział Syriusz. — Zdziwiłbym się, gdybym nie dostał W. Jeszcze Ariana mi pomagała...

— Ja też — rzekł James, wyciągając z kieszeni złotego znicza.

— Skąd go masz?

— Zwędziłem — odparł zdawkowo.

Zaczął bawić się nim, pozwalając mu trochę odlecieć, po czym chwytał go znowu: refleks miał znakomity. Peter obserwował go z podziwem.

Zatrzymali się przy jednym z buków nad jeziorem i rzucili się na trawę. Syriusz uśmiechnął się szeroko, przypominając sobie, jak wtedy próbował nauczyć Arianę pływać. Remus wyciągnął książkę i zaczął ją czytać, James bawił się zniczem, a Peter obserwował go, wydając z siebie okrzyki podziwu i bijąc brawo za każdym razem, gdy go złapał. Black rozglądał się, zastanawiając się, gdzież się podziewa Ariana...

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz