52.

1.2K 107 31
                                    

— Normalna jesteś?! -1 krzyczał Syriusz, stojąc nad Arianą, a jego głos toczył się po błoniach. — Po co tam w ogóle wchodziłaś? Już pomińmy to, jak się dowiedziałaś, ale czy ciebie już do reszty powaliło?! Jesteś najinteligentniejszą osobą w tej placówkę i targasz się na własne życie?! Chciałaś, żeby z ciebie podwieczorek zrobił?

Arianę sparaliżowały jego krzyki. Poczuła się tak fatalnie i... bała się.

— Syriusz... — wydusiła ledwo z siebie.

— Co Syriusz? — wrzasnął. Nigdy nie widziała go w takim stanie. — Tak mało brakowało, żeby z ciebie pasztet zrobił... Czy ty masz pojęcie, jak się właśnie naraziłaś? Jesteś jedną z niewielu osób, na których mi zależy i które mnie uszczęśliwiają! Chciałaś, żebym twoją trumnę zamknął? W sumie to pewnie nie byłoby co zbierać.

— Dlaczego nic nie powiedzieliście? — zapytała wreszcie, głośno oddychając ze zmęczenia. Nadal siedziała na trawie, a Syriusz stał nad nią.

— Bo Remusik zakochał się w Matildzie, to chyba też powinnaś wiedzieć — warknął ze złością. — Masz pojęcie, co by się stało, gdyby mnie tam nie było? Gdyby nie było Jamesa? Chcesz mnie do zawału doprowadzić? Może jeszcze tam wrócisz, co?

— Przestań — powiedziała w końcu, przełknąwszy ślinę. — Przestań na mnie krzyczeć — i wstała, ale zachwiała się. Zdziwiła się, gdy Syriusz złapał ją mocno za ramię, by nie upadła.

— Jak ty się dowiedziałaś? — zapytał, ale już o wiele łagodniej i puścił ją.

— Remus znikał co miesiąc, a często wy razem z nim — odparła i przesunęła drżącą dłonią po czole, odgarniając też włosy. — Gdy sprawdziłam w kalendarzu, trochę zaczęło to być podejrzane, bo zawsze w pełnię — wzięła spokojny wdech. — Trochę obserwacji i...

— ... twojej chorej ambicji — dokończył za nią Syriusz i znowu się zagotował — która o mały włos nie doprowadziła cię do śmierci. Dlaczego nie zawróciłaś? Wydaje mi się, że miałaś już wystarczająco dowodów.

— Nie wiem...

— Och, nie wiesz? A ja mam wiedzieć? Zostałyby z ciebie tylko kości...

— Sam szedłeś jak gdyby nigdy nic — powiedziała spokojnie Ariana.

— Miałem już się zmienić, gdyby ciebie nie było, teraz hasałbym sobie beztrosko po Hogsmeade z James, Peterem i Remusem. Ale nie! Musiałaś się pojawić nie wiadomo skąd. Twoja chora ambicja wyjechała już poza granicę. Nie mogłaś się po prostu zapytać?

— Nie powiedzielibyście prawdy.

Syriusz zamilkł i zmarszczył brwi.

— W sumie fakt — wzruszył lekko ramionami. — Ale i tak dzisiaj przegięłaś, a teraz w tył zwrot i wracaj do zamku.

Popatrzył na nią i westchnął. Przeczesał włosy palcami.

— Dobra, pójdę z tobą.

Nie odzywali się do siebie przez całą drogę. Arianie dwukrotnie oczy zaszły łzami, bo Syriusz odblokował jej okropne wspomnienia, których się prawie wyzbyła. Nie powiedziała jednak ani słowa. Szli w odstępie. Cały czas patrzyła w ziemię, a Black na nią raz na parę minut. Wciąż był na nią zły, bo bał się, że mógłby ją stracić tego dnia. Nie uważał, że przesadził. Tak naprawdę mógłby wciąż jej nadawać, ale gdy kazała mu przestać, to tak zrobił. Cisnęło mu się na usta jeszcze więcej słów, a na błoniach o mało nie powiedział jej, że ją kocha.

W końcu znaleźli się w pokoju wspólnym Gryfonów. Gruba Dama nakrzyczała na nich, że włóczą się po nocach, ale mało się tym przejmowali.

— Powinienem wrócić — powiedział Syriusz, a Ariana obróciła się w jego stronę.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz