39.

1.6K 130 51
                                    

Syriusz nawet nie myślał, żeby puścić Arianę. Kciukiem delikatnie gładził jej od paznokcia aż po początek kości promieniowej. Dłoń dziewczyny wręcz znikała w jego. To dodawało otuchy im obu. Kiedy Remus to zauważył, uśmiechnął się i lekko trącił Matildę łokciem, wskazując ruchem głowy na dłonie przyjaciół. Nielsen rozczuliła się i na moment złapała kontakt wzrokowy z Syriuszem. Zaczerwienił się i kiwnął do niej głową.

Chwila czułości była dla Ariany czymś, czego najbardziej potrzebowała. Nie spodziewała się jedynie, że tę chęć zaspokoi Syriusz. Sama nie wiedziała, jak to powinna odbierać. Z jednej strony było to bardzo urocze, a z drugiej wciąż miała w głowie to, że Black flirtował ze wszystkimi. A jeśli tak naprawdę żartował sobie z niej...?

Napatoczyła się myśl, a właściwie słowa babci. Zawsze powtarzała, że z życia trzeba korzystać, a ona tym bardziej powinna, ponieważ jest młoda i wszystko przed nią. Doris ceniła zabawę, taniec, śpiew i wino, i nawet się przed tym nie kryła. Gdyby wnuczka opowiedziała jej o tym, z pewnością nakazałaby nie zatrzymywać się, ponieważ życie było tylko jedno. Według babci ważne również było nieprzejmowanie się wszystkim.

Ale czy gdyby poszli dalej, to nie zrobiliby jakiejś głupoty?

Ariana, gdy tylko poczuła zew wolności po śmierci ojca, odżyła. Nie było jej smutno ani nic z tych rzeczy. Czuła się jak nowonarodzona. Mimo że rok szkolny się dopiero zaczął, to i tak była z lekcjami z jeden temat do przodu. Syriusz twierdził, że to obsesja, ale u Ariany bardziej pasowało przyzwyczajenie się do bycia przed wszystkimi i wysoka ambicja.

— Chyba już czas na deser — powiedział radośnie Slughorn po wypytaniu Jamesa o wiele przeróżnych rzeczy, głównie odnośnie Ulizannej, którą wynalazł ojciec Pottera. Profesor wiedział, że dobrze będzie, jeśli przygarnie Rogacza do swojego Klubu.

Machnął różdżką, a na stole przed każdym uczniem pojawił się pucharek z lodami, czekoladą i bitą śmietaną.

Ariana i Syriusz spojrzeli na siebie, a dziewczyna lekko ścisnęła jego dłoń na znak, że i tak go nie puści. Uśmiechnął się pod nosem i mrugnął do niej dziarsko, zabierając się do jedzenia wolną ręką.

Siedzący obok szatynki Remus uśmiechnął się jeszcze szerzej, a kiedy złapał kontakt wzrokowy z Jamesem, kiwnął głową na nich. Potter zmarszczył brwi i lekko się wychylił, żeby zobaczyć, o co mu chodziło. Po tym wyszczerzył się i nawet niezwracająca na niego uwagi Lily nie mogła zepsuć jego humoru. Z jednej strony było mu źle z tym, że nie chce go ta jedyna, a jego przyjaciele mają kogoś na oku, ale z drugiej strony ich szczęście było bardzo ważne.

Spotkanie obyło się bez nieprzyjemnych wymian zdań. Nawet Syriusz nie zwracał uwagi na młodszego brata, do którego jego towarzyszka wciąż robiła maślane oczy, nawet się z tym nie kryjąc i mimo że Regulus na to nie reagował. Młodszy Black wydawał się cały czas jakby nieobecny, przygnębiony i smutny. Ariana wątpiła, że chodziło tutaj o brata. Syriusz mówił jej, że umiłował sobie Voldemorta. Oczywiście były to tylko jej przypuszczenia, ale miała wrażenie, że to właśnie o to chodziło.

Po zjedzeniu lodów, puste pucharki zniknęły ze stołów.

— Profesorze, co pan myśli o całej sytuacji, która teraz panuje? — zapytała znienacka Matilda, a Slughorn lekko się speszył. Regulus zwiesił głowę jeszcze bardziej, a nawet i Tracy spochmurniała.

— Co masz na myśli, panno Nielsen? — odezwał się uprzejmie nauczyciel.

— O tej wojnie, która codziennie nabiera tempa — powiedziała Gryfonka.

— Cóż, panno Nielsen, to dość... ciężki temat — zaczął spokojnie profesor Slughorn, kładąc dłonie na stole i splątując je. — Ta wojna zdecydowanie nie jest dla was. Jesteście o wiele za młodzi — rzekł, rozglądając po uczniach. — I nie próbujcie zaprzeczać — spojrzał na Syriusza i Jamesa, którzy już otwierali usta. — Zostawcie to specjalistom i się w to nie mieszajcie.

Po skończonym przyjęciu każdy wyszedł w dobrym humorze, ponieważ profesor Slughorn szybko zniwelował chwilę czarności i zainteresował ich swoimi opowieściami. Tracy i Regulus odeszli z taką prędkością od innych, że ledwo co wyszli, a już znikali za rogiem korytarza. Severus Snape spojrzał krótko na Arianę, a Syriusza i Jamesa spiorunował wzrokiem i również odwrócił się od nich. Lily zwiesiła głowę i popędziła dalej, obawiając się, że Potter znów będzie próbować ją poderwać.

Redmayne spojrzała na Blacka.

— Jak tam się czujecie? — zapytał Rogacz, zakładając ręce. Remus pokręcił głową, jakby chciał mu powiedzieć, żeby nie próbował nawet wtrącać się do tym krótkim uczuciowym momencie między przyjaciółmi.

— Dobrze, a jak mamy się czuć? — odezwał się Syriusz, unosząc lekko brew. — W sumie to ja bym się przeszedł na jakiś spacerek — powiedział, zwracając się do Ariany.

— Jaki spacerek? — zapytała podejrzliwie.

— Taki po błoniach — odpowiedział, wzruszając ramionami.

— Przecież drzwi są zamknięte.

Black prychnął z rozbawieniem, tak jak James i Peter.

— Och, Ariano, chyba zapomniałaś, że to ja jestem jednym z twórców Mapy Huncwotów. Ja znam wszystkie tajne przejścia. Jedno nawet prowadzi na błonia i to całkiem bezpiecznie. I nawet w dwie strony.

— A gdzież wy chcecie się włóczyć, hm? — mruknął James, a Ariana i Syriusz wymienili krótkie spojrzenie. Potter prychnął z rozbawieniem i pokręcił głową. — Przecież wam nie bronię, dzieci, ale wróćcie.

— Idźcie, my pójdziemy do wieży — powiedział Peter.

— Nie spieszcie się — dodała Matilda. — Mam na ciebie czekać? — zwróciła się do przyjaciółki.

— Jeśli chcesz — odparła od razu Ariana i zerknęła na Syriusza, na którego ustach zagościł cwaniacki uśmiech.

Szybko pożegnali się, a już w następnej kolejności Black prowadził dziewczynę jednym z korytarzy. Zadawała mu tyle pytań, że nie wyrabiał na nie odpowiadać...

— Ty naprawdę znasz wszystkie tajne przejścia w szkole? A jeśli ktoś nas złapie? Nie powinniśmy się tak właściwie włóczyć po nocy... To nie był dobry pomysł... A jak ktoś nas złapie? Nie będzie to wyglądać dobrze... dwójka prawie siedemnastoletnich czarodziejów chodząca po nocach...

— Nikt nas nie złapie, jeśli nie będziesz tak nadawać — powiedział z irytacją Syriusz. — Zaraz dojdziemy do drzwi i znajdziemy się na błoniach. Korzystam z tego przejścia od kilku lat i nikt, ale to nikt mnie nie widział. Ani Rogacza, ani Glizdogona, ani Lunia.

I faktycznie nikt ich nie zauważył. Bezpiecznie wyszli niedużymi drzwiczkami na błonia po drugiej stronie głównego wejścia. Ich rozgrzana zetknęła się z chłodnym powietrzem i zimnym wiatrem, powodując dreszcze. No, przynajmniej u Ariany.

— I widzisz? Wszystko jest w jak najlepszym porządku — rzekł Syriusz, uśmiechając się. — Jeśli będziemy trzymać się ściany, mamy większe szanse na przeżycie i niezłapanie. Prefekci lubią zaglądać przez okna. Remi tak mówił.

— Okej, możemy się przejść — powiedziała Ariana i założyła ręce, lekko pocierając ramiona, żeby się bardziej ogrzać. — Słuchaj, Syriuszu... to, co się wydarzyło u Slughorna... nie umiem tego wyjaśnić. To było bardzo miłe.

— Chciałem ci dodać otuchy. Nawet jeśli go już z nami nie ma, to i tak wspomnienia cię pewnie wzięły. Dobrze, że mnie nie odtrąciłaś — uśmiechnął się lekko — mimo że pierwsza wyciągnęłaś rękę.

— Nie odtrąciłabym cię. Nawet mi przez myśl to nie przeszło — spojrzała na niego, wciąż delikatnie pocierając ramiona. — To było też bardzo... osobiste? Intymne? Może i tak to można nazwać...

Syriusz popatrzył dłużej na Arianę i bez wahania ściągnął swoją marynarkę.

— Masz, ślicznotko, bo zamarzniesz mi tu jeszcze.

Zrobiło jej się tak gorąco, że równie dobrze mogłoby to jej wystarczyć bez dodatkowego okrycia.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz