59.

1.1K 105 28
                                    

— Chyba za szybko mi wybaczyłaś — powiedział Syriusz, trzymając delikatnie dłoń Ariany i zbiegając z nią po schodach ku Wielkiej Sali.

— To przez emocje — odparła. — Za bardzo cię kocham, by ci nie wybaczyć...

— Ale i tak coś za mało się starałem — mruknął.

— Nie bądź taki ambitny, i tak ci wybaczyłam i jedyne, co możesz zrobić, to nie odwalać takich dziwnych akcji. Naprawdę bolało.

— Wiem, czasu niestety nie cofnę.

A bardzo bym chciał.

— Jednakże zobaczysz, że nie pożałujesz swojej decyzji — uśmiechnął się — bo już na zawsze będę tylko z tobą, skarbie.

Ariana nie mogła powstrzymać uśmiechu. Znowu te cholerne motylki w jej brzuchu się obudziły. Tak cudowne uczucie, którego jej brakowało...

Zeszli do Wielkiej Sali, w której rozbrzmiewała piękna, skoczna muzyka. Syriusz spojrzał na nią i uśmiechnął się chytrze. Głupie lale chciały mu zagrać na nerwach? Cóż, trzeba im pokazać, że z Syriuszem Blackiem się nie zadziera.

Złapał Arianę za ramię i poprowadził przez tłum uczniów. W głowie przelatywały mu setki myśli na sekundę, że nie nadążał za żadną ani na żadnej się nie skupiał. Rozpierała go taka energia, że dosłownie ręce mu świerzbiły, gdy szedł i nie miał co z nimi zrobić. Jedno zadanie miał do wykonywania do końca życia: sprawić, by Ariana nigdy nie żałowała tego, że mu wybaczyła. Przecież ją kochał. Już więcej jej nie skrzywdzi.

Gdy byli już w odpowiednim dla niego miejscu, Ariana obróciła się w jego stronę z uśmiechem. Ach, jak dobrze było go znowu widzieć. Syriusz objął ją w talii. Taniec ten trudno było opisać. Prowadzili się emocjami, a nie wyuczonymi technikami. Ariana czuła na sobie wiele spojrzeń, co ją dezorientowało, ale nie dała po sobie poznać, a poza tym szło jej świetnie. Syriusz nie raz opuszczał ją prawie do ziemi, trzymając dłoń na jej plecach. Widział ten lekki strach w jej oczach, gdy naprawdę niewiele brakowało do spotkania z posadzką. Ale i tak nic się nie stało. Był dość silnym chłopakiem, a to była jego dziewczyna. Jako odpowiedzialny mężczyzna nie mógł pozwolić na krzywdę fizyczną swojej ukochanej. Cóż, lekko mu ta wiadomość siadła.

Wzrok, którym ją obdarzał, był delikatny, czuły. Oglądający ich Remus był pod wrażeniem, a dodatkowo tak potwornie cieszył się, że w końcu się pogodzili. Cudowny to widok, gdy dwoje zakochanych w sobie po uszy ludzi okazywało publicznie swoje uczucia. Albo ogólnie okazywali sobie uczucia. Cóż, już nie tylko jemu układało się w życiu miłosnym. Ścisnął lekko dłoń Matildy. Najpiękniejsza kobieta stała u jego boku.

Kolejnego Huncwota rozpierała radość.

James wzdychał co jakiś czas, uśmiechając się pod nosem. Czuł, że również musi przeprosić Arianę. Też przecież brał w tym udział. Lecz teraz wolał po prostu obserwować, niż być w centrum uwagi. Potrzebowali siebie, mieli swój sposób okazywania miłości, a on nie miał prawa w to ingerować. Wiedział już, że nigdy więcej nie wpadnie w żadne pomoce miłosne. Gdy tylko się tego dotykał, to nagle się niszczyło. Powinien skupić się na swoim problemie w tejże kwestii. James rozejrzał się po Wielkiej Sali, szukając Lily. Piękna to była kobieta, bo tylko urodą go zachwycała. Nie dawała mu się nigdy poznać, więc tylko aspektem wizualnym się kierował. Może Ariana miała rację, nazywając go bucem? Chyba za bardzo wziął sobie do serca, iż ktoś mu się spodobał, a nie potrafił z tym zrobić nic sensownego. Cóż, do takich wniosków jeszcze nie doszedł.

— Pięknie tańczysz — szepnął Syriusz do ucha Ariany, obracając ją wokół jej osi po raz ostatni. Oboje byli już zmęczeni. Stała przed nim, uśmiechając się z zadowoleniem. — Ciarki przeszły? Chyba się udało...

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz