12.

2K 137 14
                                    

Tak że Ariana i Syriusz siedzieli w ciszy w pokoju wspólnym, otoczeni książkami. Chłopak nie odzywał się więcej do niej, ponieważ zaczął poważnie się jej bać. Przepisywał więc zdanie po zdaniu jej pracy na czysty pergamin. Robił to dosyć niechętnie i strasznie niechlujnie, a trzy linijki zapisane przez Arianę były sześcioma Syriusza. Zerkał na nią jednak co chwilę, ponieważ lubił oglądać swoją przyjaciółkę, gdy nad czymś pracowała. A ponieważ często również przepisywał od niej zadania domowe, miał to już w zwyczaju.

Cisza i spokój, jakie między nimi panowały, zaczęły niepokoić resztę ich przyjaciół. Ariana i Syriusz od zawsze byli jak tykająca bomba, a nikt nie wiedział, kiedy wybuchnie. Cała ich czwórka przypatrywała się więc dwóm Gryfonom.

— Ja się serio o nich martwię — powiedziała z westchnięciem Matilda, trzymając dłonie na udach. Remus spojrzał na nią z uśmiechem, a ona powstrzymała się od złośliwego komentarza.

— Póki na siebie nie krzyczą, wszystko jest dobrze — wzruszył ramionami James i zagadał ich ponownie na temat Slughorna.

Ariana po raz kolejny zamoczyła pióro w atramencie i uśmiechnęła się, ponieważ skończyła wreszcie kolejną pracę domową. Pozostało jej napisanie ostatniego zdania. Jednak jej szczęście nie trwało zbyt długo, dlatego że zaczęły ją łapać bóle brzucha. Początkowo nie zwróciła na to większej uwagi, gdyż myślała, że zaraz jej miną. Tak się jednak nie stało, a ból rósł z każdą chwilą, a jej robiło się coraz słabiej. Po napisaniu ostatniego zdania odłożyła pióro i schowała twarz w dłoniach.

— Co ci jest? — zapytał Syriusz, będąc już na przedprzedostatniej linijce. Zmarszczył lekko brwi, a na jego twarzy pojawiło się zmartwienie. — Ej, Ariana, co się dzieje?

Gryfonka przełknęła ślinę, gdy ból w okolicach brzucha i podbrzusza nasilał się z każdą chwilą. Ariana zrobiła się znacznie bledsza, a po chwili zabrała dłonie, aby spojrzeć na Syriusza. Na jego twarzy malowało się coraz większe zmartwienie, ponieważ nie wiedział, co dolegało jego przyjaciółce, a bardzo chciałby jej pomóc.

— Źle się czuję — mruknęła Ariana. Wiedziała już, że na dziś koniec z odrabianiem prac, które były zadane na następny tydzień. Zostało jej jeszcze tyle rzecz do zrobienia...

— A co cię boli? — zapytał Syriusz, odkładając pióro na stolik. Chciał spojrzeć w jej oczy, ale ona wciąż rozglądała się po pokoju, wzdychając co chwilę, ponieważ bóle nie ustępowały, a tylko się nasilały.

— Brzuch — odpowiedziała Ariana — i to dosyć mocno.

Syriusz pokiwał powoli głową, domyślając się, że skoro rzadko kiedy coś boli Arianę, mogło chodzić o te dni. Nie zamierzał się z niej z tego powodu nabijać, co robiło wielu niedojrzałych chłopców w jego wieku. Chciał jej pomóc i ulżyć, ponieważ domyślał się również, że te bole nie należały do łatwych do przeżycia.

— Może pójdziemy do pani Pomfrey? Na pewno coś na to poradzi — zaproponował Syriusz z uśmiechem, ale wcale nie zdziwił się, gdy Ariana pokręciła przecząco głową.

— Pewnie ma dużo więcej roboty, po co jej głowę zawracać... A mi to zaraz przejdzie — dodała, choć mijało się to z prawdą, ponieważ jej bóle miesiączkowe potrafiły utrzymywać się kilka dobrych dni.

— Oboje dobrze wiemy, że raczej nie przejdą — odparł Syriusz, spoglądając na nią. — Ariana, nie daj się prosić. Na pewno ci po tym ulży — uśmiechnął się do niej pocieszająco. — Poza tym, jeszcze jest ta pora, kiedy możemy sobie spokojnie chodzić po zamku. Świeższe powietrze również dobrze ci zrobi.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz