41.

1.5K 128 84
                                    

Ta jedna chwila nie była zwykła, tylko niezwykle romantyczna.

Ariana, dopóki nie doświadczyła tak cudownego uczucia, nie miała pojęcia, że dostarczy jej tyle emocji i wszystkiego na raz. Dosłownie. Myślała, że eksploduje z tego napływu uczuć. Syriusz właśnie ją pocałował. To doszło do niej kilka sekund po fakcie. Zrobiło jej się okropnie gorąco, kiedy jej plecy zetknęły się ze ścianą, a dłoń Blacka wylądowała na jej policzku. Był to jeden wielki i przeogromny szok. Serce biło jej w zawrotnym tempie, a mózg nie przerabiał tylu informacji na raz.

To się działo naprawdę.

Syriusz naprawdę to zrobił.

Piekły ją policzki, serce nie dawało za wygraną, a nogi wręcz miękły pod jego dotykiem i delikatnymi ustami. Właśnie całowała się ze swoim najlepszym przyjacielem po zmroku, szwendając się przy okazji po Hogwarcie. To przecież nie mogło skończyć się dobrze, a może...?

Syriusz po prostu musiał to zrobić. Napięcie między nimi rosło przez całe życie, a pękło właśnie w tamtej chwili. W tym momencie, w którym w końcu przyznał, że to coś więcej niż przyjaźń. Czuł to już wcześniej, ale wolał się tego wypierać i nie przyznawać przed przyjaciółmi. Wtedy dręczyły go myśli, że co by było, gdyby się rozeszli? Cała ich „paczka" rozpadłaby się w drobny mak.

Syriusz czuł się jak w niebie, nawet jeśli Ariana nie zareagowała. Jego pewność siebie była na tyle wysoka, iż był święcie przekonany, że dziewczyna go nie odtrąci, a po wszystkich sytuacjach tym bardziej wszystko przebiegnie znakomicie. Sam widział, jak na niego nie raz patrzyła. Dla niego było to jasne, że nie dostanie kosza.

Ariana, na nieszczęście, w takich rzeczach była totalnie zielona. Jej romantyczność i ogólny kontakt z chłopcami kończył się na tym, że przytulała przyjaciół na przywitanie. I tyle. Nic więcej.

Właśnie dlatego nie zrobiła nic, oprócz położenia dłoni na boczki Syriusza.

Chłopak odsunął się od niej, również płonąc rumieńcami. Krótko przygryzł wargę i wziął głębszy wdech. Teraz był kompletnie bezradny i sam nie wiedział, co czuł i co powinien zrobić. Ariana ani go nie odtrąciła, ani nie odwzajemniła pocałunku. Więc co teraz...?

— I co? — szepnęła nagle. Właściwie to palnęła pierwszą lepszą rzecz, jaka wpadła jej do głowy. Ba, nawet nie pomyślała o tym. Zareagowała wbrew swojej woli. Stres i potężne emocje zrobiły wszystko.

— Przelizane zaklepane.

Ariana musiała zasłonić sobie usta, żeby jej śmiech nie rozniósł się po całym Hogwarcie. Znacznie rozluźniła się, a Syriusz uśmiechnął się szeroko. Dopiero wtedy zdali sobie sprawę, jak blisko siebie stali. Ich twarze dzieliło może piętnaście centymetrów, a do tego dłoń chłopca wciąż spoczywała na jej rozgrzanym policzku. Czuł to ciepło, które od niej buchało i bardzo mu to odpowiadało.

W mig spoważnieli, patrząc sobie w oczy, a on lekko pogładził jej policzek. Miał już się zbliżyć, ale...

— Syriusz... — szepnęła.

— Mhm? — mruknął, spoglądając na nią.

— Wiesz, ja... — zaczęła, zacinając się co chwilę — ja jestem w tym strasznie... zielona. To był mój pierwszy pocałunek...

— Tak czułem — rzucił Black, ale nie odsunął się nawet o centymetr. — Trochę szkoda, bo mogłoby teraz wyjść coś dobrego, ale z drugiej strony... — tu uśmiechnął się tak, że Arianę strach obleciał — mogę cię nauczyć.

— Byłoby super...

— Ale? — mruknął Syriusz.

— My nie jesteśmy nawet parą, to dla mnie trochę niezręczne, jak jesteśmy tylko przyjaciółmi... — powiedziała cicho, a jej policzki znów pokryły się wypiekami, teraz bardziej przypominała pomidora.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz