75.

844 37 0
                                    

Święta Bożego Narodzenia wszyscy spędzili u Jamesa. Atmosfera była tak cudowna, że każdy chodził z uśmiechem na ustach całymi dniami. Ariana nie sądziła, że rodzice Pottera są tak wyrozumiali i kochani. Spędzała z nimi bardzo dużo czasu i debatowała na wiele tematów, czując się, jakby to właśnie tu powinien być jej dom. Dobra, może niekoniecznie z Jamesem, ale miała na myśli tak cudownych rodziców, zero przemocy, wrzasków, kłótni i do tego... Syriusz obok.

Mogła bez żadnych przeszkód przytulać się do niego, całować i nie bać się, że komuś się to nie spodoba. Ariana miała nawet gruby materac, który z nim dzieliła.

Nie mogła wymarzyć sobie lepszych Świąt, szczególnie kiedy mogła się z nim kochać pewnego wieczoru, gdy wszyscy postanowili wyjść na zewnątrz, a im daleko było do rzucania się śnieżkami.

Następne pół roku minęło bardzo szybko, a miłość Ariany i Syriusza coraz bardziej się pogłębiała. Przechodzili jeden z najlepszych okresów w swoim życiu, jak i związku. Dziewczyna nauczyła się umiejętnie rozkładać wolny czas poza zajęciami na naukę i hulanki z przyjaciółmi. Czuła się jak ryba w wodzie.

Każde spotkanie Klubu Ślimaka przebiegało w przemiłej atmosferze, mimo że Regulus i Syriusz fuczeli na siebie i robili problemy bez powodu. Slughorn starał się nimi aż tak nie interesować, bo zdał sobie sprawę, że nic to nie da.

James bardzo zbliżył się do Lily Evans i wychodził z siebie, opowiadając o tym, jak miło spędzili czas. Ariana zauważyła, że wreszcie dojrzał. No, na tyle ile to możliwe w jego przypadku.

Matilda i Remus kochali się miłością bezgraniczną, co było widoczne już z kilometra. Dziewczyna starała się pomagać mu jak najlepiej potrafiła przed przemianami i starała się nauczyć zmieniać postać w zwierzaka, żeby mu towarzyszyć, ale przez stres jej to nie wychodziło. Gdy kłócili się, to tak, żeby nikt o tym nie wiedział, ani nie słyszał.

— Stokrotko, doceniam to, ale naprawdę nic nie możesz zrobić więcej — szepnął blady Remus, trzymając Matildę za dłonie. Kolejna próba skończyła się klęską, a dziewczyna była już bliska płaczu z bezsilności.

— Nie chcę cię zostawiać na kolejną pełnię — szepnęła Nielsen, ściskając jego ręce. — Naprawdę mi przykro, że nie mogę być przy tobie w twoim najgorszym czasie. To mnie rozsadza — mówiła cicho.

— Wiem, kochanie — powiedział Remus i pocałował ją w czoło. — Zrobiłaś już dla mnie bardzo dużo. Kocham cię najmocniej na świecie i wiem, że w końcu ci się uda, ale proszę, odpuść to sobie na razie — spojrzał na nią smutnymi oczami.

Westchnęła ciężko i odchyliła głowę, a po chwili się rozpłakała. Remus od razu ją przytulił. Gdyby mógł, uchroniłby ją przed całym złem tego świata, bo nigdy nie spotkał cudowniejszej osoby.

Ariana siedziała w przedziale pociągu, ściskała dłoń Syriusz i patrzyła na mijające ich drzewa, i pociąg. Na Merlina, wolałaby zostać w Hogwarcie, niż jechać do domu. Wiedziała, że nie czeka ją tam nic złego, ale na myśl o matce, która doprowadziła do zawału jej ojca, ogarniał ją ogromny strach. Matilda i Syriusz wiedzieli o tym. Ariana miała pustkę w głowie. Matka niby zrobiła dobrze, ale... mimo wszystko zabiła człowieka. Dziewczyna prosiła ją, żeby poszła na terapię, ale czy naprawdę to zrobiła? A jeżeli będzie w stanie skrzywdzić i ją? Czuła, że nie będzie potrafiła spojrzeć jej w oczy tak jak kiedyś. Czuła, że nie będzie w stanie powiedzieć jej, że ją kocha. A jak z nią też nie będzie potrafiła normalnie porozmawiać, tak jak z ojcem?

Ariana starała się nie płakać, taki strach ją zaatakował. Chciała wrócić do domu, ale tak się bała... Babcia mówiła, że wywalczy opiekę nad nią, ale czy jej się to udało? Z jej charakterkiem to możliwe, ale mimo to nie miała pewności... U niej na pewno czułaby się bezpieczniejsza i do tego miałaby blisko do Matildy.

Głowa Ariany opadła na ramię Syriusza i bez słowa wtuliła się w niego, a on czule ją objął ramionami. Starała się chociaż oddychać spokojnie. Nie docierały do niej rozmowy przyjaciół, ale gdzieś pomiędzy tym stanem usłyszała, że Black prosił ich, by jej nie zaczepiali. Ariana odetchnęła cicho i przymknęła oczy, rozkoszując się chwilą czułości z Syriuszem. Kto wie, kiedy teraz się spotkają?

Obgadywali to już parę razy. Ariana pierwszy raz widziała, że Black był w coś aż tak zaangażowany. Starał się znaleźć dla nich idealne rozwiązanie, bo on na pewno chociaż część wakacji spędzi u Jamesa. Wysłał list do matki, że chce wszystkie swoje rzeczy zabrać i żeby zostawiła je gdzieś w krzakach przy drzewie, bo nie zamierza postawić tam stopy. Syriusz oczami wyobraźni widział, jak się wścieka. I dzięki temu na jego usta wkradał się zawsze uśmiech.

Kiedy pociąg się zatrzymał, szturchnął parę razy Arianę i pomógł jej się podnieść. Zanim wyszli z pociągu, stali i przytulali się dobre kilka minut.

— Kocham cię mocno, piękności moje — szepnął Syriusz, gładząc ją po plecach i włosach. Starał się odgonić łzy, napływające mu do oczu. — Jesteś cudowna, nie zapominaj. I pamiętaj, że drzwi Jamesa są dla ciebie otwarte.

Miał rację. Zarówno Potter jak i jego rodzice proponowali jej nocleg u siebie w domu, a nawet i pozostanie na wakacje. Obiecała, że to przemyśli, ale wciąż nie była pewna. Niczego nie była, do cholery, pewna.

— Dziękuję, Syriusz — szepnęła ze łzami w oczach — kocham cię. Bardzo. Mam nadzieję, że szybko się to ułoży i zobaczymy się prędko.

— Ja też, kochana — powiedział i pocałował ją w policzek. — Chodźmy już.

Wyciągnął ich walizki i rozejrzał się. Z bólem zauważył, że rodzice Jamesa stoją niedaleko matki Ariany. Kobieta ta wydawała się jakby nawiedzona. Mimo to zaniósł bagaż swojej dziewczyny aż pod same buty Judith i ukłonił się.

— Dzień dobry, Syriusz Black — rzekł, ściskając dłoń jej matki i całując w wierzch.

— Miło mi cię poznać — odparła rozmarzona Judith, czule gładząc jego rękę.

Ariana o mało się nie rozpłakała.

I faktycznie, jej matka postradała zmysły, dlatego kiedy tylko dom był pusty, razem z Syriuszem pozbierali jej ubrania i deportowali się przed posiadłość Jamesa Pottera.

Kiedy skończyli, spojrzeli na siebie, a walizki wyleciały im z dłoni.

Znaleźli się w swoich ramionach w ciągu sekundy, a ich usta złączyły się tak, jakby były do tego stworzone i dopasowane.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz