51.

1.2K 99 32
                                    

W przeddzień pełni, siódmego października, Ariana nie zobaczyła już Remusa, który wytłumaczył się, że jedzie odwiedzić chorą mamę. Przez to Matilda chodziła jak na strunie i nie rozmawiała na ten temat z przyjaciółką. Obie były prawie pewne, że to o niego chodziło. Syriusz, James i Peter zachowywali się tak jak zawsze, choć od dwóch pierwszych chłopców błyskało wręcz podniecenie. Chcieli powłóczyć się po Hogsmeade, z czym się także podzielili z Remusem. Lunatyk już ledwo kontaktował. Chodził nabuzowany i źle się czuł, a czasami buchała od niego chęć mordu tego, który go zdenerwuje bardziej niż do możliwe.

Ariana bardzo chciała poznać prawdę, choć była prawie pewna. Chciała dopiąć swego i uświadomić Matildę, że wilkołactwo to nic złego.

Remus przebywał we Wrzeszczącej Chacie, czasami krzycząc z bólu, ponieważ przemiana potrafiła trwać kilka godzin. Dodatkowo pełnia miała mieć miejsce o piątej, więc już wieczorem, siódmego października, zaczął odczuwać piekący ból na całym ciele. Miał wrażenie, że zrywają mu żywcem skórę. Mimo wszystko, póki wiedział, kim był, czekał cierpliwie na przyjaciół. Przed oczami miał także obraz Matildy, który bolał go jeszcze bardziej. Wciąż jej nie powiedział, a powinien. W końcu wstąpił w niego strach, a z bólu zaczął gryźć samego siebie i rozwalać krzesła o ściany. Nienawidził tego. Tak bardzo tego wszystkiego nienawidził, że często po głowie chodziły mu okropne myśli. Oprócz bolesnej przemiany towarzyszyły mu koszmary, przeważnie długie i nie dające spać normalnie ani tym bardziej nie dające się wybudzić. W koszmarach przeżywał prawdziwy horror, zawsze kogoś atakował. Raz był to Syriusz, innym razem James, ale od czerwca najczęściej Matilda. Gdy się budził, nie potrafił już powstrzymywać łez. Kiedy towarzyszyli mu chłopcy, zawsze go pocieszali, ale i to na nic się zdawało.

Ariana uważniej słuchała tego, co mówili Huncwoci, gdy czytała kolejny tom Opowieści z Narnii: Koń i Jego Chłopiec. Tak naprawdę udawała, że czyta, a wiedziała, że wtedy nie będą na nią zwracać uwagi.

Matilda grzebała w swoim jedzeniu.

— Co ty taka nie w sosie? — zapytał James i trącił blondynkę łokciem. — Tęsknisz za Remim swoim?

Peter spojrzał na niego lekko zaniepokojony, a Syriusz powiedział:

— Nie martw się o niego, ja bym się bał o jego mamę, ale jak już wolisz — wzruszył ramionami, a Potter kopnął go pod stołem. Black skrzywił się nieznacznie. — Glizdogonie, jakie ciekawe wieści tam masz? — zapytał, wskazując na Proroka Codziennego w dłoniach przyjaciela.

— A nic takiego, podobno trwają badania nad jakimś nowym eliksirem...

— A jakim to? — Syriusz podniósł się lekko i zabrał Peterowi gazetę. Przeglądnął kilka stron i uniósł brwi. — O, eliksir zapobiegający ciąży... hm... — przysunął sobie pergamin, by lepiej odczytać drobniejszy druk. — Ach, to dla kobiet, a nie dla mnie.

James i Peter roześmiali się, a Matilda jedynie uśmiechnęła. Ariana nadal nie odrywała wzroku od książki, ale tak naprawdę wciąż była na tej samej stronie co kilka minut wcześniej. Ale nikt na to nawet nie patrzył.

Do wieczora nie działo się nic szczególnego, oprócz jednego pojedynczego wrzasku, który usłyszała, kiedy wyszła na chwilę z zamku. Nie był to Remus, tylko jakaś dziewczynka z trzeciej klasy, którą wystraszył Syriusz. Pokręciła głową z niedowierzaniem, a serce przestało jej bić. Huncwoci mieli, jak zawsze, wejść pod pelerynę niewidkę Rogacza, wyjść z zamku i znaleźć się pod bijącą wierzbą. Peter miał zmienić się w szczura i nacisnąć odpowiedni korzeń, a wtedy weszliby do tunelu. Matildzie z każdą godziną było coraz słabiej, ale nie odezwała się słowem na ten temat.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz