21.

1.7K 120 65
                                    

Ariana speszyła się, a Syriusz uśmiechnął się szeroko, ściskając lekko jej dłoń. Spojrzała na niego i już wiedziała, że teraz jej nie odpuści tak łatwo.

— Masz strasznie zimne ręce, Arianko, czy coś się stało? — zapytał, patrząc na nią uważnie z dziarskim uśmiechem.

— Nie, nic — mruknęła, a Syriusz delikatnie przejechał opuszkami palców po jej wierzchu dłoni. Zaczerwieniła się, a o to właśnie mu chodziło. — Spadaj, Black. Mamy za zadanie odbyć szlaban, a nie się miziać.

— Przecież odbywamy... — rzekł, patrząc w jej oczy i powstrzymując się, żeby się nie zaśmiać.

Przejechał ponownie palcami po jej dłoni.

— Namiziałeś się? Tak? To teraz spadaj — burknęła wojowniczo i strzepnęła jego rękę. Roześmiał się głośno i usiadł na najbliższej ławce, zakładając ręce. Popatrzyła na niego, a potem pokręciła głową i wróciła do zmywania podłogi.

Syriusz obserwował ją uważnie, śmiejąc się pod nosem, za co dostał kijkiem od mopa w głowę i kolano. Kiedy sala była już wysprzątana, wyszli z niej. Na trzecim piętrze spotkali Remusa, który akurat miał patrol. Chodził i machał dziwnie rękami, mamrocząc coś pod nosem, jakby przygotowywał się do jakiejś ważnej mowy. Syriusz prychnął śmiechem.

Przyjęcie u Slughorna było coraz bliżej. Dziewczyny nie wiedziały, w co powinne się ubrać, a Lupin i Black obmyślali plan, jakby tu ładnie je zagadać. James wcale im nie pomagał, mówiąc o różnych zboczonych rzeczach. Jedynie pogarszał całą sytuację.

— A czy ty mógłbyś się wreszcie przymknąć? — zapytał wreszcie Syriusz, zdenerwowany do granic możliwości. Poprosił o radę, w jaki sposób zachowywać się przy Arianie, a Potter jak zwykle wszystko zepsuł swoimi głupimi pomysłami.

— Nie denerwuj się tak, Syriuszu — roześmiał się James, leżąc na swoim łóżku z ręką pod głową. — Przecież to nic złego... i tak zaraz stuknie wam siedemnastka, będziecie dorośli...

— Jesteśmy w szkole, a nie w jakimś klubie — burknął Black. — Naprawdę, potrzebuję prawdziwej rady.

— No dobra — rzekł James i wstał z łóżka, siadając obok przyjaciela. — Tym razem tak na poważnie. Uważasz, że jest ładna, tak?

Syriusz przewrócił oczami.

— Tak.

— Nie przewracaj tymi oczami, tylko słuchaj uważnie. Podoba ci się?

— No tak.

— Chciałbyś wyjść poza obszar przyjaźni?

— Chyba... chyba tak.

— A więc to proste — powiedział, szczerząc się od ucha do ucha, a Syriusz popatrzył na niego z wyczekiwaniem. — Musicie zostać przyjaciółmi z korzyściami!

Black uderzył się w czoło, nie wierząc, że ma tak głupiego przyjaciela.

— Nic takiego nie wchodzi w grę — rzekł stanowczo. — Nie chcę jej zrobić krzywdy.

Profesor McGonagall odnosiła się jeszcze surowiej do Syriusza niż zwykle. Do tego nie traktowała już tak łagodnie Ariany, jak wcześniej. Dziewczyna przez to posmutniała i posyłała Blackowi takie spojrzenie, jakby miała go nim zabić. On się tylko śmiał. Nie zaczynała rozmowy na ten temat, bo wiedziała, że skończy się to paskudną kłótnią, a do przyjęcia coraz bliżej.

Nawał prac domowych był przeogromny. Arianie trzęsły się ręce, kiedy w pośpiechu przeglądała wszystkie swoje prace, żeby zobaczyć, czy ma już wszystko zrobione i oddane. W niczym nie pomagał jej Syriusz, który siedział przed nią, oczekując, kiedy to wreszcie skończy i mu pokaże swoje, jak to on określał, dzieło życia.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz