17.

1.8K 125 56
                                    

— Zauważyłaś, że oni co miesiąc gdzieś znikają? — zapytała Ariana, usiadłszy na łóżku w dormitorium pewnego wieczoru. Była już w piżamie, a akurat się złożyło, że tylko ona i Matilda zostały w pomieszczeniu.

— A to oni przypadkiem cały czas nie znikają? — zerknęła na nią blondynka i uśmiechnęła się, siadając obok przyjaciółki. — Serio, ich jest wszędzie pełno. Wydaje ci się po prostu — wzruszyła lekko ramionami. — Nie ma co się nimi przejmować, chodzą własnymi ścieżkami.

— Może i masz rację — westchnęła Ariana. — Ale wciąż mi coś w tym nie pasuje. Żeby tak miesiąc w miesiąc? Podczas... o Boże — zerwała się nagle z łóżka i zakryła usta dłonią.

— Co? Podczas czego? — zapytała Matilda, nie rozumiejąc przyjaciółki.

— Może i trochę przesadzam, to tylko moje domysły, ale... oni zawsze znikają podczas pełni — wyjaśniła szatynka, a Nielsen skrzywiła się. — To głupie, ale jeśli któryś z nich jest wilkołakiem? 

— To obrzydliwe, jednakże ma jakiś sens — wyznała. — Ale przecież by nam powiedzieli, to nasi najlepsi przyjaciele.

— Też jestem ich przyjaciółką, a nigdy nie powiedziałam im o ojcu — powiedziała Ariana i na samo wspomnienie zrobiło jej się niedobrze. — Tylko Syriusz o tym wie.

— Ale wiesz, to jest mega poważna sprawa — rzekła i dopiero po chwili zrozumiała, że mogła tym urazić Arianę. — Znaczy to nie tak, że twoja sprawa nie jest poważna...

— W porządku — przerwała jej szatynka z lekkim uśmiechem. — Tylko coś mi w tym nie pasuje. Z jednej strony racja: powiedzieli by nam, ale z drugiej... Spójrz! Oni wiedzą, że brzydzisz się i boisz wilkołaków, dlatego nie chcieliby nam tego powiedzieć.

Matilda lekko skrzywiła się na samą myśl o tych kreaturach.

— Okej, to ma jeszcze większy sens, ale dowodów brak — powiedziała. — Chociaż... może zabawimy się w detektywów?

— Naprawdę chcesz wiedzieć, kto jest wilkołakiem, których się tak boisz? — Ariana uniosła brew.

— Jeżeli to jest któryś z nich, to będę wiedziała, kogo powinnam unikać.

— Nie wierzę, że to mówię, ale jesteś głupia, Matilda. Boisz się wilkołaków, rozumiem. Ale one są groźne jedynie podczas pełni, tak są całkowicie nieszkodliwe. Pomyśl, że mógłby nim być James albo Remus. No czy on ci kiedyś coś zrobił?

— No nie, ale Ariana... ja się po prostu boję tych bestii — powiedziała lekko smutnym tonem Matilda.

— Rozumiem, ale nie skreślaj osób, które nimi są. Same tego losu sobie nie wybrały. Czyli jak... detektywi?

Blondynka uśmiechnęła się szeroko.

— Oczywiście. Musimy się więc zbliżyć do chłopców. Hm... — zamyśliła się na moment. — Bierzesz Syriusza.

Ariana westchnęła zrezygnowana.

— Jeśli tak, to ty bierzesz Remusa.

— Co? Przecież on ci się podoba! — zaperzyła się Matilda. — Nie ma szans.

— Wiesz, jakoś mi to tak przemija — rzekła i uśmiechnęła się. — A on, jak widać, leci na ciebie, więc szybciej go złamiesz.

Dziewczyna przewróciła oczami.

— No dobra.

W tym samym czasie w dormitorium chłopców żaden Gryfon nie mógł zasnąć. Remus westchnął wreszcie zdenerwowany i zapalił lampkę. Wziął książkę, którą tak męczył od paru dni, ułożył się wygodnie i zaczął czytać. Peter przewracał się na boki. James i Syriusz dyskutowali o grze w quidditcha zawzięcie. Black w pewnym momencie spojrzał w okna i wstał z łóżka.

Herbata z mlekiem | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz