Obudził się wtulony w ciało osoby, która kochała go całym swoim sercem i ze wzajemnością. Uwielbiał widok jego śpiącej postaci, który był bardzo niewinny i uroczy. Włosy latały po całej poduszce, a nogi zaplątane w kołdrze, która w nocy i tak została przez niego zabrana, nawet jeśli się kładąc byli nią okryci we dwoje. Podziwiał jego każdy tatuaż, który został zrobiony umyślnie, a nawet jeśli nie to zdobił jego ciało w piękny sposób. Spa łniczym niedźwiedź, co zgadzało by się z jego niewielkim określeniem, wychodzącym zazwyczaj z ust Harry'ego, czyli Boo Bear. Mógłby się mu przyglądać w nieskończoność, a nie znudziłoby mu się to. Był dla niego po prostu ideałem, którego szukał w innych, a miał tak blisko siebie. Kochał takie poranki, kochał noce, kochał wszystko, co jest związane tylko z nim. Nawet budzenie ich, dzięki najmłodszym domownikom jego domu, tak samo, jak teraz. I mimo że Doris i Ernest są mali, nie pytają, czemu wujek Harry śpi z ich bratem, czemu trzymają się za ręce, dlaczego się całują. Nie muszą jeszcze tego wiedzieć, dlatego nie dopytują. Cieszą się, że oni są szczęśliwi będąc obok siebie, tak samo, jak oni są, gdy Doris jest blisko Ernesta i na odwrót. Kolejny dzień rozpoczął się od niespodziewanegO wtargnięcia małych krasnoludków do jego sypialni. Nie musiał otwierać oczu, aby to wiedzieć. To była po prostu normalność, kiedy Harry u nich bywał. Sam Styles już od otwarcia drzwi nie mógł powstrzymać się od uśmiechu, a już w ogóle, kiedy małe brzdące zaczęły skakać po łóżku, tym samym upadając na ciało swojego najstarszego brata.
- Loulou - wyszeptał mu do ucha Ernest, który wyglądał przeuroczo w piżamie, a raczej kigurumi spider mana.
- Hmm - mruknął na wpół śpiąco.
- Pobudka! - krzyknęła Doris.
- Dzieciaki - szepnął Styles - Dajcie mu pięć minut, a wstanie.Obiecuję wam - chciał wykorzystać swój pomysł na obudzenie go, który zawsze się sprawdzał w trasach zespołu, kiedy Liam nie mógł go dobudzić.
- No dobra, bo jeśli nie, to zabieram dla siebie całe naleśniki, które zrobiła mama przed chwilą - oznajmił Ernest, schodząc z łóżka, a zaraz potem pomagając przy tym młodszej o trzy sekundy siostrze.
- Daje wam moje słowo, a wujek Harry nigdy nie złamał dotrzymanego słowa - puścił im oczko.
- Ale tylko pięć minut - zaznaczyła Doris, która wraz z bratem opuściła pokój Louisa.
Styles upewnił się, że drzwi są zamknięte i podszedł z powrotem dołóżka. Usiadł przy nogach Louis'a, który obrócił głowę w drugą stronę, zapadając znów w błogi sen. Swoimi długimi palcami odkrył naprawdę drobną część pierzyny, która zasłaniała jego zgrabne nogi. Połaskotał go po stopach, jednak tym razem to nic nie dało. Musiał sięgnąć po silniejszą artylerię, która na pewno musiała teraz zadziałać. Usiadł na jego udach, tak lekko, aby ten go jednak nie poczuł. Zniżył się do poziomu jego karku, gdzie na początek lekko chuchnął, a reakcją na ten czyn było ciche mruknięcie Tomlinson'a. Uśmiechnął się na ten dźwięk i przystąpił do działania. Położył swoje usta na jego rozgrzanej skórze i zaczął powolne pocałunki wzdłuż jego karku. Robił to powoli, ale z dokładnością, aby nie pominąć żadnego miejsca. Jego dłonie znalazły się na ramionach Louis'a, masując je w rytm pocałunków. Harry delikatnie poruszył biodrami w przód i w tył, wiedząc, że Tomlinson poczuje jego ruch. I miał rację. Szatyn wydobył z siebie dźwięk rozkoszy, co dało Styles'owi satysfakcję.
- Kochanie - szepnął mu do ucha.
- Hm?
- Zostały ci trzy minuty, abyś dostał choć jednego naleśnika.
- Tobie także - obrócił głowę w drugą stronę, zerkając kątem oka na Harry'ego.
- Twoja mama kocha mnie, jak syna, dlatego już dla mnie na pewno zostawiła solidną porcję.
CZYTASZ
Will you be my daddy?
Teen FictionJedna mała postać przewróciła ich życie do góry nogami. Nigdy by się nie spodziewali, że ta sama mała postać stanie się tajemnicą ich rodziny, która nie mogła sobie pozwolić na wyjawienie prawdy. Kilka prostych wydarzeń spowoduje, że pewien chłopak...