ROZDZIAŁ 78

56 6 26
                                    


Wieczór nastał bardzo szybko tego dnia, a małe ciało pięcioletniej Bou zasnęło migiem na salonowej kanapie. Harry bezpiecznie trzymał ją na swoich kolanach, pilnując, aby przypadkiem nie spadła. Kiedy zorientował się, że dziewczynka śpi, nie miał serca jej budzić, dlatego zaniósł ją do łóżka. Bez problemu przemierzył schody z nią na rękach, zupełnie tak, jakby w zasadzie nic nie niósł. Jej pokój świecił od przeróżnych zabawek, którymi wbrew pozorom bawiła się każdego dnia po przedszkolu. Omijając każdą z nich, położył jej śpiące ciało na łóżku, a następnie okrył je ciepłą pierzyną. Chwilę przykucnął przy niej, aby móc po prostu na nią popatrzeć. Dziewczynka w pewien sposób stała się dla niego nieodłączną częścią życia i nie umie z niej zrezygnować, zupełnie tak samo, jak Amy. Było w nich dwóch od samego początku coś niesamowitego, co Harry ujrzał. Cieszył się, gdy mógł spędzić z nimi dwiema choć trochę czasu. Powinien dawno wrócić do muzyki, zacząć tworzyć piosenki, siedzieć w studio i nagrywać, jednak nie czuje tej potrzeby, gdy jest blisko z nimi. Ucałował lekko jej czoło, a następnie cicho zamknął za sobą drewniane drzwi od jej kolorowego pokoju. Zdawał sobie sprawę, że jeśli Amy poprosiła go o nocowanie tutaj, musiała się w pewnym stopniu przed nim otworzyć, jak i bać tego, co może nastąpić w związku z jej byłym chłopakiem i jednocześnie ojcem Bou. Prawdopodobnie w innym przypadku nie stałoby się to tak prędko. Schodząc ze schodów, dziewczyna nie musiała go zauważyć, skoro wpadła na niego, gdy sama wchodziła na górę. Zdecydowanym ruchem zdążył złapać za jej szczupłe biodra w taki sposób, aby nie upadła i nie zrobiła sobie krzywdy.

- Gdzie tak pędzisz? - zapytał spokojnie.

- Szukałam Cię w zasadzie - odpowiedziała zgodnie z prawdą.

- Zaniosłem Bou, zasnęła - wyznał.

- Dziękuję Harry - westchnęła - nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła.

- Od tego mnie masz - przytulił ją do siebie - widzę, że jesteś zmęczona. Może też się już położymy? - zapytał delikatnie, aby nie spłoszyć dziewczyny.

- D-dobrze - skinęła twierdząco głową, prowadząc go do swojego pokoju.

To, że panował tam odwrotny widok niż u Bou, było bardzo logiczne. Nie było to tylko spowodowane różnicą wieku, a tym, że Amy po prostu zwykle miała porządek w pokoju. Z drugiej strony nie chciała, aby Harry musiał widzieć bałagan, nawet gdyby nieoczekiwanie się on pojawił. Wolała być na wszelki wypadek ubezpieczona.

- Jeśli chcesz, możesz iść pod prysznic. Myślę, że coś od mojego taty będzie na ciebie dobre - zagaiła.

- W porządku, tylko mi nie ucieknij - pstryknął ją delikatnie w nos, kierując się do łazienki.

W sypialni rodziców szybko zdołała podebrać od swojego taty większą koszulkę, o którą on na pewno się nie obrazi. To samo było ze spodniami. Brandon nigdy nie gniewał się na swoją córkę, więc wątpiła, że teraz mógłby to zrobić. Cichym krokiem podeszła do łazienki, z której nie było jeszcze słychać szumu wody, więc było duże prawdopodobieństwo, że Harry jeszcze się nie myje. Cichutko zapukała w drewniane drzwi, cierpliwie czekając na jakąkolwiek reakcje. Nie czekała zbyt długo, Harry wyłonił się zza nich, kompletnie ją onieśmielając. Jego nagi tors od razu spowodował, że wzrok Amy nie patrzył na nic innego. Musiała przyznać, że ogromny motyl, jak i jego mięśnie robiły ogromne wrażenie.

- Amy? - uśmiechnął się lekko, przez co ukazał swoje dołeczki.

- Ah, tak - ocknęła się - przepraszam em... ja, znalazłam coś w ubraniach taty, powinno być dobre - podała mu materiał spodni wraz z koszulką.

Will you be my daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz