ROZDZIAŁ 44

79 7 21
                                    

Amy nie pozostawiła za dużego wyboru Jorge'owi, gdyż ten nawet nie umiał patrzeć na nią w takim opłakanym stanie. Dodatkowo do tego widziała ją jego rodzina, począwszy od sióstr, kończąc na jego matce, którą poznała w ten, a nie inny sposób. Wszyscy postanowili jednogłośnie, że zabiorą ją do siebie. bo przecież, ile może siedzieć sama w wielkiej księgarni, płacząc w kącie. Westowi serce się kroiło na jej widok, ale poprosił ją by dopiero u niego w domu opowiedziała mu wszystko na spokojnie. Dlatego też chwilę później znaleźli się w jego domu, w kuchni z kubkiem herbaty w ręku. Siedząc przy kuchennej wyspie, popijała ciepłą ciecz w towarzystwie Jorge'a i jego matki Josephine. Amy musiała przyznać, że rzeczywiście chłopak, z którym pracuje zdecydowanie odziedziczył urodę po niej. I to wcale nie było tak, że Amy nic nadal nie mówiła, bo ona była obok, zwyczajnie nie mogła się przełamać, bo okłamywała przez ten czas także Jorge'a. Ten jednak uważał, że to wina mamy, która tu jest, więc delikatnie chciał dać jej znak, by sobie poszła.

- Mamo - zwrócił się do niej - chcielibyśmy porozmawiać.

- Oh, tak. Jasne.

- Może Pani zostać, już i tak nie może być gorzej - spojrzała na nią Bou - nawet chyba będzie mi jakoś lepiej, jak Pani zostanie.

- Jesteś pewna? - dopytała.

- Tak, jestem - potwierdziła.

- Więc? Co się stało, czemu płakałaś i byłaś tam całą noc? - spojrzał na nią zmartwiony, a Josephine stanęła obok niego.

- Jorge... - westchnęła - proszę cię, nie chce byś mnie oceniał przez to, co zaraz usłyszysz... Nie miałam innego wyjścia, nikt nie wiedział, nawet u mnie w rodzinie nikt tego nie wie. Ukrywamy to, odkąd tylko Bou się urodziła...

- To znaczy? Ona jest na coś chora?

- Nie Jorge - chlipała, ścierając nasilające się łzy.

- Więc, o co chodzi? - położył dłoń na tę jej, pocierając delikatnie kciukiem wierzch jej skóry.

- Jorge ja... ja okłamałam ciebie i Harry'ego i wszystkich dookoła. Bou nie jest moją siostrą... Ja ją urodziłam...

West musiał przyznać, że ta informacja zwaliła go nieco z nóg, tak samo, jak jego mamę, która aż tak mocno nie dała po sobie znać, że jest zdziwiona. Jorge tego nie ukrywał, puścił jej rękę i niedowierzając, wpatrywał się w nią, analizując każde jej słowo.

- Jak to? Czemu nie mówiłaś od razu? - zapytał ze skruchą.

- Jorge, może nie tak szybko - poprawiła go matka, widząc stan dziewczyny.

- Jorge, nie miałam wyjścia... To się ciągnie już od pięciu lat, każdemu mówimy to samo, że Bou to moja siostra...

- Ale dlaczego? Przecież nie masz się czego wstydzić, Amy...

- Bo Bou, to jest dziecko efektu gwałtu i choć to nic nie zmienia, ja w momencie, kiedy ona się urodziła, bałam się komukolwiek powiedzieć prawdę - wydusiła to z siebie, a jeszcze większy szok ogarnął Josephine i Jorge'a.

- Gwałtu? - szepnął.

- Tak... ale nie patrzę na to w ten sposób, mocno ją kocham i nie wyobrażam sobie teraz życia bez niej...

- Zauważyłam między wami silną więź - podkreśliła kobieta.

- To prawda, Bou jest taka sama, jak ja w jej wieku. Czasem tylko się wyróżnia - wyznała - Kiedy dowiedziałam się o ciąży, chciałam zrobić wiele głupot, nie radziłam sobie po tym, co przeszłam, ale kiedy już ją po raz pierwszy wzięłam na ręce... wiedziałam, że jej miejsce jest przy mnie, a nie w innej rodzinie.

Will you be my daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz