ROZDZIAŁ 75

62 5 18
                                    


ROZDZIAŁ 18+

Niesamowity ból głowy ogarnął jego głowę kilka chwil przed samym występem na scenie programu telewizyjnego. Sam Stive Aoki zdołał zauważyć, że Louis nie jest w najlepszej formie i nawet przystał na to, kiedy ten zmienił decyzje odnośnie występu. Jednak teraz za kulisami widzi, że młodszy kolega z branży nie bardzo jest w stanie ustać na nogach, a co tu wspominać o śpiewaniu. Wolniejszym krokiem podszedł do szatyna, byle by go nie wystraszyć swoim entuzjazmem, który w jego duszy aż wrzał. Kucnął przy nim, powodując, że po chwili siedzieli ramie w ramię.

- Louis - westchnął.

- Przepraszam Steve, wiem, że to na ciebie jakoś oddziałuje...

- Nie to chciałem powiedzieć. Wiem, jak się czujesz...

- Skąd?

- Sam niedawno straciłem kogoś bliskiego.

- Kogo?

- Ojca i mimo, że nie miałem z nim dobrych kontaktów, to też byłem w takim stanie, jak ty. Nie widziałem w niczym sensu i chęci. Raz mi się przyśnił, wiesz?

- Jak to przyśnił?

- Pojawił się nagle w moim śnie, gdy chciałem odebrać sobie życie, tak jak zrobił to on. Wtedy stanął przede mną i zabronił mi. Jego nie miał kto powstrzymać, ale mnie już tak. Kazał mi robić to, co kocham i to, co w życiu sprawia mi najwięcej radości, dopiero potem kazał mi umierać.

- Co chcesz mi przez to powiedzieć, Steve?

- Że Twoja mama też by nie chciała, abyś się poddawał. Chciałaby, abyś pokazał jej, że Ty też umiesz walczyć, tak, jak ona do samego końca.

- Minęło dopiero kilka dni, a ja nie mogę się oswoić z jej nieobecnością... Byłem przywiązany do mamy, jak nikt inny...

- Rozumiem Lou, ale chociaż to przemyśl. Za pięć minut musimy wyjść na scenę. Wiem, że Niall już jest, więc jeśli masz ochotę, możesz iść się z nim przywitać.

Steve zostawił szatyna samego na podłodze, aby ten miał wolną głowę do namysłu. Louis nie postanowił iść do Niall'a, wolał na razie być sam. Zwykle przed jakimkolwiek występem pisał do mamy, że to jest jego czas, a teraz nie ma tego jak zrobić. Wiedział, że nie dostanie wiadomości zwrotnej, Johannah nawet tego nie odczyta, a on będzie miał tego świadomość. Spojrzał się w górę, tak, jakby patrzył w niebo, a po chwili puścił tam małego całusa, właśnie w jej stronę. Ostatni raz spojrzał jeszcze na telefon z nadzieją, że zobaczy wiadomość od Harry'ego i tym razem jego mała prośbą się spełniła. Na wyświetlaczu ekranu była wiadomość właśnie od niego i Tomlinson miał pewność, że brunet tego wieczoru się pojawi. Szybkim ruchem zebrał się w sobie i pognał na scenę wraz z mikrofonem, który miał już w ręku. To był jeden z cięższych występów. Publiczność na jego widok szalała, a on w duszy czuł lekką pustkę. Patrzył na tych ludzi, jak i na jury, w składzie którego był Simon i nie bardzo było mu weselej. Te twarz zapamięta na całe życie, bo tego po prostu nie idzie nawet zignorować. Kiedy usłyszał pierwsze dźwięki melodii, do oczu napływały mu łzy, które zdołał powstrzymać, aby nie pokazać po sobie żadnych smutnych emocji. A Simon siedział na swoim już wysiedzianym fotelu i zagrzanym przez niego poprzez tyle edycji w tym programie i słuchał, jak jego były podopieczny mocno rozwinął skrzydła. Oczywistym było, że wiedział o śmierci jego mamy, ale sam nie zaproponował mu odwołania występu, bo nie miałby kogo wstawić za jego osobę. Słowa piosenki rozbrzmiewały po całej sali, chwytając za wszystkie serca na niej. Nawet i te, które były schowane za kulisami.

Will you be my daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz