ROZDZIAŁ 14

94 8 15
                                    


Fortune city restaurant w Holmes Chapel przywitało ich bardzo dobrze. Wystrój prezentował się niczym z katalogu, a Harry wręcz był zachwycony, kiedy zobaczył szyld restauracji, do której poprowadziła ich Amy. Skrycie uwielbiał chińską kuchnie i wszystko, co z Chinami jest związane. Dodatkowo do tego wszystkiego bardzo często przychodził tu po szkole wraz z mamą i Gemmą na obiad, czy nawet kolację. Fascynuje go nie tylko to miejsca, ale sama ich kultura i to, jak oni tam żyją, więc z uśmiechem zasiadł do stolika wraz z Bou i Amy. Nie musieli zbyt długo czekać na menu, które po chwili znalazło się w ich dłoniach. I Harry, gdyby tylko mógł zamówił by dosłownie wszystko z karty, tylko po to, aby ponownie poczuć smak dzieciństwa, kiedy każdego dnia zamawiał po jednym daniu, które tu mieli byle by zobaczyć, jak ono smakuje. Zawsze zjadał do końca nawet, jeśli mu nie smakowało, bądź było zbyt ostre czy słone. Nigdy nie wybrzydzał, nie był tego typu człowiekiem.

- Słucham państwa zamówienia - do ich stolika podeszła kelnerka, której oczy były skośne, jak na Japonkę bądź Chinkę przystało, co bardzo zaciekawiło małą Bou. Oczywiście wiedziała, że istnieje wiele ludzi o innych korzeniach, ale pierwszy raz miała okazję widzieć kogoś takiego na żywo, a nie w telewizorze. Dziewczyna wiedziała, kto siedzi przy stoliku, jednak nie mogła nic, a nic z tym zrobić, bo była w pracy. Ludzie także odwracali wzrok właśnie w stronę ich stolika, jednak Harry nic sobie z tego nie robił. Nie miał by nic przeciwko, jeśli ktoś podszedłby po zdjęcie, jednak było by źle, gdyby zrobili to paparazzi.

- Ja poproszę Orange Chicken - zaczął pierwszy Harry, doskonale znając smak zamówienia. - Do tego woda - z uśmiechem oddał kartę menu.

- A dla Pań? - zapytała, spoglądając na nie.

- Dwa razy Wonton Soup Small – odpowiedziała Amy, wiedząc, że mała Bou i tak zda się na nią.

Czekając na swoje zamówienia Harry dokładnie przyglądał się tej dwójce. Od samego początku, kiedy pierwszy raz je spotkał, czuł do nich i także od nich coś dziwnego. Mimo to, to nie było nic złego, przeciwnie, miały coś w sobie, przez co chciało się na nie patrzeć. Zdał sobie sprawę, że nie umiałby jej skrzywdzić, pytając o melodię. Dojrzał w krótkim czasie, że Amy mimo twardej pokrywy jest bardzo delikatną postacią. Mogła by zrozumieć, że chodzi mu tylko o to i o nic więcej. Dodatkowo widząc obok małą Bou, nie miał nawet takiej śmiałości. Nie umiałby i skrzywdzić jej małego serduszka.

- Nie boisz się? - spytała nagle Amy, zerkając na niego. Nie rozumiał za bardzo o co jej chodzi, ale nigdy nie bał się pytać.

- Czego?

- Że ktoś zrobi ci zdjęcie?

- Nie - uśmiechnął się – W Londynie jestem objęty kontraktem i żaden reporter nie może mi zrobić zdjęcia.

- Pozostali już tak.

- To prawda – skinął głową, a chwilę potem dostali swoje zamienia.

- Nie obawiasz się, że ja mogłabym to wykorzystać?

- Nie wyglądasz na taką, więc nie. Po za tym w pewnym stopniu zdążyłem cię poznać – usłyszał obok ucha delikatne chrząknięcie z mniejszych ust, przez co delikatnie się uśmiechnął. - Przepraszam. W pewnym stopniu już poznałem was.

- Ludzie mają kilka oblicz – dodała.

- Po niektórych idzie poznać, czy dana osoba je ma. Po tobie tego nie widać.

- I tu muszę zgodzić się z Harrym – dodała pięciolatka, a Harry z uśmiechem wystawił ku niej dłoń, przybijając sobie wzajemnie piątki.

Will you be my daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz