ROZDZIAŁ 17

80 8 23
                                    


Już od pierwszych chwil, gdy postawił swoje stopy na francuskiej ziemi czuł, że zło wisi w powietrzu. I to nie to zło, które było zawsze, ale to zło, którego doświadczał tylko i wyłącznie między sobą, a Louis'em. Bardzo nie chciał, aby między nimi przez to, co teraz się dzieje, były jakieś zgrzyty, a czuł, że właśnie tak się stanie. W dodatku sam nie był zadowolony z tego, że jego sekretny chłopak wyleciał sobie do Amsterdamu. Jeszcze przed tym zanim znalazł się na pokładzie jachtu, gdzie zapewne czekała już na niego Jenner, postanowił w samochodzie zadzwonić do Tomlinson'a. Wybrał w swoim telefonie numer właśnie do niego, przystawiając go sobie do ucha, spodziewając się wszystkiego.

- Halo? - usłyszał cichy, bardziej zduszony śmiech swojej miłości.

- Hej? - bardziej zapytał, niż normalnie odpowiedział – Przeszkadzam?

- Nie, a czemu?

- Chciałem Ci tylko powiedzieć, że jestem już w St.Barts i to, co zobaczysz w gazetach to tylko i wyłącznie ustawka. Nie chcę, aby między nami było coś nie tak – odparł nieco ciszej.

- Wszystkie twoje związki są ustawione.

- Nie wszystkie. Czemu taki jesteś? Co zrobiłem źle? - zapytał ze łzami w oczach. Harry wbrew pozorom jest osobą bardzo uczuciową i łatwo jest go zranić, a Louis właśnie to robi.

- Przepraszam Harry, ale nie mogę jednak za bardzo rozmawiać. Wychodzę ze znajomymi na miasto, no wiesz, pozwiedzać Amsterdam.

- Znajomymi? - lekko się zdziwił.

- No tak, a co?

- Przez telefon wspominałeś tylko o rodzinie, a nie żadnych znajomych.

- Nie chciałem cię denerwować, ani nic z tych rzeczy.

- I myślisz, że w porządku jest, kiedy teraz się o tym dowiaduje?

- Harry, to tylko znajomi, nikt poza tym – Harry mógł poczuć, jak drugi rozmówca właśnie w tym momencie przewraca oczami.

- Zauważ tylko, że gdybym ja zrobił to, co ty w tym momencie, nie byłbyś zadowolony.

- A wiesz czemu?

- Czemu? - zapytał cicho.

- Bo moi znajomi to nie są same dziewczyny Hazz.

- Wcześniej Ci to nie przeszkadzało – zauważył.

- Naprawdę Harry, zgadamy się później, dobrze?

- Jak wolisz...- westchnął.

- Kocham cię.

- Tak, ja ciebie też.

Rozłączył się, chowając telefon do kieszeni czarnych spodni. Nie ukrywał, że go to zraniło, ale nie mógł tego zbyt mocno pokazywać. W końcu za chwilę będzie udawał jakże wielką miłość, tylko po to, aby Simon był zadowolony. Gdyby wiedział, że będzie musiał robić tyle wyrzeczeń dla tego człowieka, nigdy by się nie godził na tego typu karierę. Wolałby dalej pracować w swojej piekarni, którą do dziś kocha całym sercem. Do portu dotarł nie wiele później, gdzie widział już limuzynę dziewczyny, z którą będzie musiał spędzić kilka dni. Nic nie mogło wskazywać na to, że jest to coś ustawionego. Każdy musiał uwierzyć w to kolejne kłamstwo, nawet on sam.

Zabierając swoje rzeczy, wszedł na pokład łodzi w St. Barts. Tyle, o ile łódź robiła na nim ogromne wrażenie, tak już dziewczyna niekoniecznie. Co z tego, że jest modelką i ma figurę, kiedy on nic do niej nie czuje. Nie jeden by się o nią zabijał, a on chętnie by ją oddał, byle by nie musiał odgrywać tej szopki. Już czuł na swoich plecach, a nawet i całym ciele flesze reporterów, którzy czekali tylko na te wszystkie smaczki, które lada moment obejdą dosłownie cały Internet. Sam nawet nie wiedział, kiedy dokładnie zaczął grać, ale w końcu musiał. A jej jakby to pasowało i było na rękę, że to się właśnie dzieje. Z uśmiechem go przywitała, co oczywiście musiał oddać. Ich bagaże zostały zabrane pod pokład, a oni już po chwili zostali sam na sam.

Will you be my daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz