ROZDZIAŁ 6

121 6 25
                                    


Obudziło ich szturchanie po ramionach. Nie było zbyt późno, ani zbyt wcześnie tego poranka, a oni otwierając oczy czuli się wyspani .Kto by przypuszczał, że wyśpią się w czwórkę na jednej kanapie w salonie. Chyba nikt. Poczuli znów szarpanie małych rączek za swoje koszulki, więc nie mieli za dużego wyjścia i musieli wstać. Mimo to Harry wykorzystał mały moment nieuwagi najmniejszych bliźniaków i skradł małego całusa w usta Louis'a tego ranka.

- Dzień dobry - szepnął.

- Zobaczymy czy będzie taki dobry, jak wczoraj - odpowiedział, powoli gramoląc się z kanapy.

Już i tak dzień zaczął się dobrze, bo dostał małego całusa na powitanie. To zawsze rozświetlało jego dzień, nawet jeśli od samego początku nad nim tworzyły się deszczowe chmury. W piżamach, zupełnie się nie przejmując dosiedli się do stołu, przy którym byli już wszyscy. Nawet Phoebe i Daisy zdążyły wrócić od „koleżanki". Był tym razem harmider, jak ich mało. Każdy o coś prosił, krzyczał, biegał. To było z lekka nie do zniesienia, ale udało się Jo nad tym zapanować. Była świetną matką i niektóre mogły naprawdę się od niej uczyć wielu rzeczy. Harry za każdym razem ją podziwiał. Wychowała tyle dzieci, w sumie nada wychowuje, zupełnie sama i daje radę. Niczego im nie brakuje, są szczęśliwi i to się u nich liczy najbardziej. Zapewne dlatego Styles tak bardzo lubi spędzać tutaj swój czas, kiedy odwiedza Tomlinson'a. Jeden z telefonów nagle nie przestawał się urywać. Dzwonił ciągle, bez przerwy, nawet jeśli jego właściciel nie odbierał.

- To chyba mój - zauważył Harry - Pójdę sprawdzić. Przepraszam na moment.

Wstał z miejsca, przepraszając pozostałych. Louis oczywiście był ciekaw, kto może tak do niego wydzwaniać. Harry przystanął w salonie przy stole, gdzie leżało urządzenie. Uruchomił wyświetlacz, gdzie dostrzegł już siedem nieodebranych połączeń od Simon'a Cowell'a. Nie domyślał się nawet w jakiej sprawie mógłby on dzwonić, kiedy mają zasłużone wakacje. Kolejny raz ukazał mu się jego numer, jako dzwoniący, dlatego przesunął palcem po ekranie swojego Iphone'a, odbierając połączenie.

- Halo?

- No wreszcie! Ile można do ciebie dzwonić.

- Ciebie też miło słyszeć Simon - wywrócił oczami. Louis słysząc z kuchni jego imię, automatycznie znalazł się przy Harry'm. Gestem dłoni pokazał mu, aby dał na głośno mówiący, co wykonał.

- Możesz mi wytłumaczyć to zdjęcie w sieci? - zapytał zbulwersowany, a zarówno Tomlinson, jak i Styles nie wiedzieli o jakie zdjęcie może chodzić. Żaden z nich nic nie wstawiał, nawet Liam, ani Niall, czy nawet Zayn, z którym i tak mają kontakt.

- Ale jakie zdjęcie?

- Jakie? Wasze! Twoje i Louisa z jego rodzeństwem. Jego mama je wstawiła wczoraj koło dziesiątej w nocy na Twitter'a. Styles, czyja o czymś nie wiem, a powinienem?

- Ja nic nie wiem o żadnym zdjęciu Simon. Wiesz przecież wszystko.

- Nie chcesz mi wmówić, że mama Louis'a przerobiła zdjęcie, gdzie ewidentnie was wyraźnie widać.

- Nic takiego nie powiedziałem. Uspokój się, to na pewno się zaraz wyjaśni.

- Jesteś w Doncaster?

- A jeśli jestem to, co? Mam wolne i mogę podróżować.

- Jesteś u niego. Dobrze wiesz, że wam zabroniliśmy wraz z Columbia Records!

- Dobrze wiecie, że jesteśmy dorośli, a kontrakt zaraz się kończy i mamy zasłużoną przerwę, którą ogłaszamy już w styczniu.

- Nie zrobicie tego Harry. Nie możecie.

Will you be my daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz