ROZDZIAŁ 82

47 7 6
                                    


Słońce z rana przedzierało się przez niedosłonięte okno w pokoju Amy. Swoje oczy jako pierwszy otworzył Harry, którego wzrok od razu powędrował na śpiącą dziewczynę. W jego głowie od razu pojawił się obraz ówczesnej nocy, która była jedną z bliższych odnośnie ich relacji. Harry nie żałował i miał nadzieję, że Amy także. Swoimi opuszkami palców przejeżdżał po aksamicie jej policzka, który nie stykał się z poduszką. Musiał przyznać, że widok śpiącej Winston jest bardzo uroczy, wydawała mu się być taką bezbronną postacią, która w swojej głowie na pewno teraz ma wiele snów, i być może jeden z nim. Wzrok utkwiony miał właśnie w niej, bo nawet jeśli coś chciało by go rozproszyć to po prostu się nie da.

- Nie gap się – usłyszał koło nosa, a damski głos rozprzestrzenił się po pokoju.

Oczy Amy powoli zaczęły się otwierać, a ciało przeciągać wzdłuż łóżka. Musiała przyznać także i ona, że ta noc była jedną z przyjemniejszych jakie zapamięta.

Bliskość Harry’ego była tak piękna, że inaczej sobie nie mogła tego wyobrazić pomimo, że nie doszło do nie wiadomo czego. Jej brązowe włosy rozrzucone były na całej poduszce, a ona sama przykryta była pierzyną prawie pod sam nos.

- Dzień dobry kochanie – uśmiechnął się zielonooki, cmokając ją w nos.

- Mm – przeciągnęła się ostatni raz – dzień dobry Harry.

- Wyspałaś się? – zapytał czule, poprawiając kosmyk jej włosów.

- Jak nigdy, a ty?

- Także – oblizał swoje usta na kolejne wspomnienie z zeszłej nocy. Dziewczyna musiała także wspomnieniami uciec do ostatnich chwil, bo jej policzki się zarumieniły – burak – zaśmiał się cicho.

- Przestań – schowała głowę w jego klatkę piersiową, a on objął ją w pasie.

- Ale ja nic nie robię – uśmiechnął się – po prostu się zaczerwieniłaś.

- Przez ciebie i wczorajszą noc.

- Mi się podobało.

- Mi też – usłyszał za uchem.

- Kiedyś to powtórzymy – przerzucił ją na łóżku w taki sposób, że leżała pod nim, a on nad nią górował.

- Ale nie teraz, Bou zaraz się pewnie obudzi i przyjdzie.

- Spokojnie – zapewnił ją – muszę zaraz jechać na lotnisko.

- Lotnisko? – usiadła z wrażenia, bo wcześniej nic ja ten temat nie wspominał.

- Tak, bo wiesz...

- Harry, nie mów mi, że wyjeżdżasz – załapała go za ręce, tak jakby chciała go zatrzymać.

- Hej, spokojnie – spojrzał w jej zdenerwowane oczy – nie wyjeżdżam.

- To po co jedziesz na lotnisko? – przeczesał jego kosmyki włosów spadające na jego czoło.

- Odebrać Niall’a i Liam’a.

- Chłopaki przyjeżdżają?

- Zgadza się, będą nocować u mnie. Chcieli nas odwiedzić.

- To super! – pisnęła z wrażenia – A Louis?

- Louis nie mógł, Freddie mu się pochorował, napisał, że innym razem.

- Rozumiem – uśmiechnęła się do niego pogodnie – między wami już wszystko dobrze? Łączyło was trochę i wiesz...

- To przeszłość Amy... Co prawda długa i ważna dla mnie, ale to minęło. Teraz mam ciebie i ciebie kocham. Z Louis’em wszystko sobie wyjaśniliśmy, jest dobrze.

- To dobrze – cmoknęła go w usta – o której jedziesz? Może zjesz jeszcze śniadanie?

- Już jestem spóźniony, więc będę leciał. Przyjadę z nimi prostu tutaj, Bou na pewno się ucieszy na ich widok.

- Z pewnością – uśmiechnęła się szerzej – w takim razie bezpiecznej drogi.

- Przyda się skarbie – ostatni raz zasmakował jej ust, a zaraz potem zniknął z jej pola widzenia.

W samochodzie znalazł się po nie długiej chwili, ale musiał jeszcze tłumaczyć się Anne dlaczego nie było go na noc w domu. Kobieta czasami traktowała go, jak nastolatka zapominając, że jest już dorosłym facetem. Nie mniej jednak Harry wcale z tego powodu się nie złościł, bo wiedział, że to tylko matczyna miłość. Po kwadransie od dojechania do  Londynu znalazł się na lotnisku, gdzie miał odebrać swoich przyjaciół. Zastanawiał się jaka jest między nimi teraz relacja, kiedy do nie dawna przechodziło kryzys. Czekał na nich przed wejściem, nie chcąc pchać się do środka, gdzie i tak było już pełno tłumów. Blond czuprynę zobaczył z daleka, więc miał pewność, że na pewno przylecieli.

- Kopę lat stary – uściskał go pierwszy Liam.

- Cześć Lee, hej Niall – przywitał się z nimi.

- Nigdy więcej lotu z Liam’em przy oknie – mruknął Irlandczyk.

- A to dlaczego? – zaśmiał się loczek, wkładając ich bagaże do bagażnika auta.

- Jest nieznośny, marudził, że się boi, że spadniemy i prawie na mnie zwymiotował.

- Aż tak? – spojrzał na przyjaciela, który tylko wrócił oczami.

- Niall za dużo koloryzuje – odpowiedział Payne – połowa z tych rzeczy nie miała miejsca.

- Miała, ale ty kochanie nie umiesz się przyznać – zagaił Niall, wsiadając do samochodu obok kierowcy.

- Kochanie? – uśmiechnął się Harry, spoglądając to na blondyna, to na bruneta.

- Em no... – zawstydził się Liam.

- Chcieliśmy Ci to inaczej powiedzieć, ale...

- Znaczy wiecie, ja i tak podejrzewałem, ale nie wiedziałem, że to już ten etap.

- Jaki etap? – zapytali oboje.

- Niczym stare, dobre małżeństwo.

- Oh weź już lepiej jedź – zaśmiali się oboje.

- Amy, a właściwie ja z Amy zaproponowaliśmy, abyście wpadli do niej, co wy na to?

- Pewnie, że tak. Dawno się nie widzieliśmy.

- To prawda, stęskniła się za wami.

- My za nią też. A za Bou w szczególności.

- Mała nie wie, że przyjeżdżacie.

- Nie mówiłeś jej? – zapytał Irlandczyk.

- Amy do rana też nie wiedziała, powiedziałem jej jak się obudziła.

- Jak się obudziła, czyli... – poruszył brwiami, Liam.

- Idiota – pokręcił głową Niall – nie interesuj się czyimiś sprawami łóżkowymi.

- Nie interesuje się, tylko pytam.

- Spokojnie – zaśmiał się cicho Harry- spałem po prostu u niej, nic nowego.

- Chyba dobrze wam się układa, co?

- Jest dobrze, ale...

- Ale?

- Jej były, czyli ojciec Bou, chce mieć z nią kontakt o wyszło z tego niezłe bagno. Bou go wczoraj poznała, choć nie miało tak być. Nie wiem do końca, jak na to zareagowała, gdy rozmawiała z Amy, ale chyba nie było tragedii. Nie mniej jednak, będzie prawdopodobnie spraw w sądzie o pełne prawa.

- To wy się nieźle w tym Holmes Chapel bawicie – skwitował Liam.

W rodzinnym mieście Styles’a znaleźli się pół godziny później. Harry najpierw poszedł z chłopakami do domu jego matki, aby mogli na spokojnie się rozgościć. Nie mogło też się obyć bez szczerych uścisków od Anne, która traktowała ich dosłownie, jak swoich synów. Zaraz potem wstąpili do domu Winstonów, witając się i z nimi.

- Niall, Liam – uściskała ich Amy.

- Hej, dobrze Cię widzieć.


- Was też chłopaki.


- Gdzie masz Bou? – zapytał Harry, obejmując ją.

- Jest na górze, zawołam ją.

- Ja po nią pójdę – oznajmił – chłopaki zróbcie niespodziankę, schowajcie się w salonie.

- Jasne – uśmiechnęli się i zrobili, tak jak powiedział.

Pokój dziewczynki na górze miał lekko uchylone drzwi, a ona sama siedziała przy biurku i coś wesoło malowała. Sugerowały tę wesołość jej zwisające z krzesełka nóżki, które się bujały na boki. Harry delikatnie zapukał w drewniany materiał drzwi i dopóki nie usłyszał zaproszenia, nie wszedł do jej pokoju.

- Dzień dobry księżniczko – uśmiechnął się, kiedy sześciolatka do niego podbiegła.

- Harry! – pisnęła, przytulając go.

- Też tęskniłem – uśmiechnął się, biorąc ją na ręce – dobrze spałaś?

- Nawet dobrze – uśmiechnęła się – zostajesz dziś do kolacji?

- Sam nie wiem, a mam?

- Tak! Proszę – zrobiła słodkie oczka.

- Wiesz, że nie umiem się tobie oprzeć.

- Wiem – zachichotała.

- Zostanę, ale pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Pójdziemy sprawdzić niespodziankę dla ciebie na dole?

- Niespodziankę? Dla mnie?

- Zgadza się, więc?

- Chodźmy.

Zszedł z nią na rękach do kuchni, gdzie parzyła kawę i herbatę, Amy. Nie zdradzała nic po sobie, co może czekać za chwilę Bou. Harry postawił ją na nogi, a ona rozglądała się, nie zauważając dosłownie nic.

- Sprawdź w salonie kochanie – zagaił do niej, a jej małe stópki pobiegły w tamtą stronę.

Liam i Niall siedzieli na kanapie, zupełnie nie zważając na nic, jedynie oglądali tv, jak gdyby nigdy nic. Bou od razu zauważyła dwie postacie, ale od tyłu nie mogła ich za bardzo rozpoznać. Dopiero kiedy przed nimi stanęła, zrozumiała kto jest niespodzianką.

- Liam! Niall! O mój Boże – dziewczynka rozpłakała się ze szczęścia, a chłopaki nie mogli oprzeć się uśmiechom.

- Hej Bou, tęskniliśmy wiesz?

- Ja za wami też – ze szklanymi oczami wpatrywała się w nich, stojąc w miejscu.

Rozłożyli do niej ramiona, a ona przylgnęła do nich niczym lep. Ostatni raz widzieli się bardzo dawno temu, więc emocje rudowłosej były bardzo silne. Harry wraz z Amy zawitali w salonie, a sześciolatka pomknęła na ręce Styles’a.

- Dziękuję Harry – przytuliła go mocno.

- Nie ma za co, słoneczko – ucałował jej czoło, siadając z nią na kanapę obok chłopaków. Dziewczynka od razu ponownie przylgnęła do chłopaków.

- Dzisiaj się od niej nie opędzicie – zaśmiała się Amy, siadając przy Harry’m.

- Nie szkodzi – zagaił Niall – po to tu między innymi wpadliśmy.

- Szkoda, że nie ma też Louis’a ani Zayn’a.

- Innym razem na pewno wpadną – puścił jej oczko, Styles.

Późnym popołudniem wybrali się na lodowisko, mimo że był początek maja. Było ono otwarte cały rok, więc czemu mieli by nie skorzystać. Nawet znalazły się takie małe łyżwy akurat na stopy sześciolatki. Harry od razu zaczął z nią śmigać i uczyć ją jeździć, natomiast Niall i Liam dołączyli się do Amy. Od razu ich oczom ukazała się niesamowita więź, która dosłownie widać gołym okiem.

- Harry chyba bardzo lubi Bou, prawda? – zaczął Liam.

- Tak – uśmiechnęła się – ona go także.

- Świetnie razem wyglądają, niczym ojciec i córka – walnął bezmyślnie Niall, jednak dziewczyna na te słowa tylko się zarumieniła.

- Po prostu od początku mają dość mocną więź. Bou od razu go polubiła. Harry wiele dla nas robi, dla Bou zrobiłby wszystko.

- Dla ciebie chyba także, prawda? – zapytał brunet.

- Być może – zerknęła na nic i to był ostatni widok, który widziała.

Ktoś, kto jeszcze jeździł na lodowisko z ogromnym pośpiechem przejechał koło niej, pchając ją na barierki, w które z impetem wpadła. Jej ciało osunęło się na ziemię, a w jej uszach zabrzmiały ostatnie dzięki dziecięcego pisku, jakby przez mgłę.

- Mamo!

Odgłos karetki szumiał w ich uszach do samego końca. Harry był bardzo niespokojny, dodatkowo musiał uspokajać płaczącą dziewczynkę. Kierownice w samochodzie z tego względu przejął Niall, a Liam towarzyszył mu z przodu. Tego obrotu zdarzeń nikt się nie spodziewał. W szpitalu dopiero zaczęło wszystko się dziać, wraz z przyjazdem rodziców Amy, jak i Anne Twist. Dopiero teraz wiele czynników i spraw wyjdzie na jaw.

_______

Wydaje mi się, że każdy może przeczuwać co może się stać w następnych ro, działach. Myślę, że jeszcze ich kilka będzie i... Będziemy kończyć to opowiadanie. Aż mi żal, kiedy o ty myślę, bo wiele ono dla mnie znaczy... Ah... Ale staram się myśleć bardziej o tym, że jeszcze ich (rozdziałów) kilka będzie :)

Więc... Do usłyszenia kochani

Dobrej nocy

Kreatywna_15

Will you be my daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz