ROZDZIAŁ 10

117 8 37
                                    

Rozmowy zawsze były czymś w rodzaju czegoś, do czego każdy z nich z chęcią i utęsknieniem wracał. Nie było dnia podczas ich trasy, aby nie rozmawiali przynajmniej przez godzinę razem, w jednym pomieszczeniu, dzieląc się wszystkim, co widzieli, słyszeli, co ślina im na język przyniosła. Nawet, gdy mieli wolne, łączyli się całą czwórką, czasem nawet i piątką, pomimo tego, że Zayn opuścił zespół. Nie przeszkadzało im to, byli szczęśliwi, bo on był szczęśliwy i robił to, co chciał. Jedyne, co im pozostało z tamtego czasu to cudowne wspomnienia, których nic w świecie nie zastąpi.

- Przestań tyle jeść - zaśmiał się Liam, widząc na kamerce Niall'a, który opychał się słodyczami. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie ma rzeczy, która by mu nie smakowała, w dodatku on nigdy nie przybiera na wadze. Je za pięciu, kto wie, może nawet i więcej, a równie dobrze o talię osy mógłby konkurować wraz z najpiękniejszą modelką Victorii Secret.

- I mam sobie odpuścić Boxty mojej mamy? - zapytał, patrząc wprost na nich na swoim ekranie. Każda para ust wydobyła z siebie cichy rodzaj śmiechu, bo przecież odpowiedź była oczywista - W życiu - sam również się zaśmiał. - Musicie tego spróbować, koniecznie - wskazał widelcem na jedzenie ,które jeszcze miał na swoim talerzu.

- Jak do ciebie przylecimy, to ty nam to ugotujesz - puścił mu oczko Zayn, który widocznie musiał siedzieć w swoim studio. Uwielbiał graffiti, co odkrył, kiedy jeszcze był w zespole. Jego mama nie pozwoliła mu malować w domu, dlatego od razu wpadł na pomysł i swoim nowym mieszkaniu, wygospodarował sobie jeden pokój właśnie po to, aby na jego ścianach, podłodze i suficie wyzwolić siebie poprzez rysunek. I bardzo dobrze mu to wychodziło.

- Obawiam się, że spalę kuchnię - wykrzywił wyraz twarzy w grymas, bo bądź, co bądź on mistrzem kuchni nie był. Nie dla niego były patelnie, garnki czy inne rzeczy związane z kuchnią. On zawsze był typem, który wolał zostawić sobie najlepsze na koniec, czyli konsumowanie.

- Opowiadajcie, co u was? - zagaił ponownie Liam, który nie miał śmiałości zapytać o sprawę ze zdjęciem, pomimo że bardzo go to interesowało. Nikt w zespole nie wiedział tej małej tajemnicy dwójki chłopaków, ale każdy z nich był ciekaw informacji.

- Wszystko po staremu, bliźniaki tylko ostatnio za dużo mówią - parsknął śmiechem Tomlinson na wspomnienie z poprzedniego ranka. Bliźniaki rosły, jak na drożdżach, a co za tym idzie coraz lepiej mówią. Choć to trochę za dużo powiedziane, bardziej powtarzają to, co usłyszą, dlatego trzeba było się pilnować ze słownictwem w rodzinnym domu Louis'a.

- Ej, a o co chodziło z tym zdjęciem? - zapytał od czapy Horan, kończąc zajadanie się swoim posiłkiem. Nigdy nie miał problemu z zadawaniem pytań, był zawsze otwarty, dlatego przyszło mu to z taką łatwością. Tak, jak Louis praktycznie na to nie zareagował, tak Styles zaczął się wiercić na swoim miejscu, w którym siedział. W głowie układał sobie scenariusz, co ma im powiedzieć, ale na dobrą sprawę nic nie brzmiało zbyt dobrze.

- No...- zaczął szatyn.

- To nic takiego - zabrał głos loczek - Ja um... Wyjaśniłem sobie wszystko z Simonem - podrapał się po swoich lokach i tylko Louis wiedział, jaki to oznacza znak. Kłamał. Znał go najlepiej, lepiej od pozostałych, dlatego nic nie mówiąc po prostu zwiesił głowę.

- Oj chłopaki - Zayn uniósł głowę centralnie na nich - Kiedy się w końcu przyznacie? Przecież to widać, a my jesteśmy, jak bracia, prawda?

- Przyznać do czego? - spytał Harry.

- Że jesteście razem - dokończył Payne. Zapadła chwilowa cisza, żaden nie wiedział, co ma zrobić, ale złym rozwiązaniem by było, gdyby się do tego teraz przyznali. Nie chcieli tego robić tak, woleliby już twarzą w twarz.

Will you be my daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz