Harry Styles nie zbyt długo tłumił w sobie wszystkie emocje, które mocno w nim wrzały. Nigdy, aż tak nie był typem takiej osoby, która od razu miałaby mówić, co mu leży na duszy, bo n początku zwykle musiał porozmawiać sam ze sobą w swoich myślach. Dopiero potem mógł podejmować jakiekolwiek decyzje, co może w związku z tym zrobić. Minęło kilka dni, odkąd wynikła kłótnia z Amy, której nie chciał. Nie miał na celu tego, by dziewczyna właśnie tak to zrozumiała. Nie leczył swojego serca jej osobą, zależało i zależy mu na Amy i Bou. Wbrew pozorom nie przeszkadza mu to, że jest to matka i córka, gdyby wiedział o tym wcześniej, też nie miał by z tym problemu. Jeżeli chodzi o Louis'a, to on zawsze w jakimś stopniu będzie dla niego w jego życiu ważnym elementem, a tamtego wieczoru zwyczajnie nie powinien wchodzić w powiadomienie o artykule, który przeczytał. Nigdy nie czytał tych bzdur, więc nie wiedział, co go podkusiło, by to zrobić. Może to był zwyczajny ból, smutek i zazdrość? Nie był tego pewien, ale z pewnością chciał teraz załagodzić sprawę z dziewczyną. Nie mógł znieść tego, że po raz kolejny udało mu się coś zawalić, kiedy tego nie chciał. Nie potrafił w tym momencie myśleć logicznie, nic nie układało mu się w spójną całość.
Siedząc samemu w salonie i nawet nie słuchając grającego telewizora, zastanawiał się nad tym, jak mógłby to naprawić, czy jest jakiś dobry sposób na to. Zauważył, że Amy nie jest osobą, którą łatwo jest przeprosić, ale za to łatwo jest ją zranić, czego on właśnie dokonał. Z okna w salonie doskonale widział, jak dziewczyna wychodzi z domu zapewne do pracy, jak i odprowadzić pięciolatkę do przedszkola. Widząc ją, ale nie widząc jej twarzy, czuł, że ona i tak jest mocno zraniona i zwykłe słowa mu w tym nie pomogą. Zdał sobie jednak sprawę, że jest osoba, która bardzo dobrze zna Amy i z pewnością, bez względu na wszystko, być może będzie w stanie móc mu pomóc w przeprosinach. Szybko wstał z kanapy i nie przebierając się z dresów, ruszył w stronę domu sąsiadów. Miał pewność, że dziewczyna nie wróci na jakiś czas, więc na spokojnie będzie mógł porozmawiać z Elizabeth. Zapukał do drzwi, tak jak należy i czekał, aż ktoś je otworzy. W końcu materiał drzwi otworzył się za sprawą wspomnianej kobiety. Elizabeth musiała przyznać, że widok Harry'ego trochę ją zdziwi, a nawet nie spodziewała się, że on składa wizytę właśnie jej.
- Dzień dobry Pani Winston - zaczął.
- Cześć Harry, jeśli przyszedłeś do Amy, to ona przed chwilą wyszła do pracy.
- Wiem, widziałem. W zasadzie to... - zatrzymał się na moment, łapiąc powietrze w płuca - w zasadzie to przyszedłem do Pani.
- Do mnie? W jakim celu?
- Chciałbym z Panią porozmawiać. Mogę wejść?
- Tak, jasne.
Kobieta przesunęła się w drzwiach, a Styles wszedł do środka. Musiał przyznać, że w tym domu, ilekroć miał okazję tam być, było coś niesamowitego. Jakaś dziwna aura, która emanowała na wszystkie możliwe strony właśnie w tym domu była. Czuł się tam, jakby znał ich od lat, a nie od kilku miesięcy, w których zdążył już narozrabiać. Razem z Elizabeth pokierował się do kuchni, gdzie chyba będzie najlepsze miejsce do rozmowy. Winston wskazała mu ręką, aby się usiadł, po czym zrobiła dokładnie to samo. Nie wiedziała na jaki temat syn sąsiadki chce z nią rozmawiać, ale z pewnego punktu widzenia, jak i z ostatnich wydarzeń, śmiało mogła się domyślić.
- Więc Harry, co konkretnie cię do mnie sprowadza?
- Nie wiem, czy Pani wie, ale trochę ostatnio zawaliłem...
- Coś słyszałam, ale Amy nie mówiła wszystkiego.
- Byliśmy umówieni, a ja nie przyszedłem, a kiedy próbowałem jej wyjaśnić powód, to wręcz pogorszyłem...
CZYTASZ
Will you be my daddy?
Fiksi RemajaJedna mała postać przewróciła ich życie do góry nogami. Nigdy by się nie spodziewali, że ta sama mała postać stanie się tajemnicą ich rodziny, która nie mogła sobie pozwolić na wyjawienie prawdy. Kilka prostych wydarzeń spowoduje, że pewien chłopak...