PROLOG

567 15 23
                                    

Jej ciało zostało potraktowane w najgorszy możliwy sposób, jaki istnieje. Kobieta, w sumie jeszcze nastolatka została potraktowana tak, jak żadna dziewczyna czy kobieta nie chciałaby zostać potraktowana. To nie dlatego, że potem nie wie, co robić, nie ma wsparcia, nikt jej nie rozumie. Tylko dlatego, że brzydzi się potem sobą, nie umie otworzyć się na nowo, zamyka się na wszystko i wszystkich w swojej bańce, której nikt nie jest w stanie zbić, czy w jakikolwiek inny sposób popsuć. Zgwałcone kobiety zazwyczaj nigdy nie dochodzą do siebie. Tracą cząstkę siebie, która nazywa się atrakcyjność oraz własna wartość ciała i umysłu. Tracą wiarę w siebie, przez wydarzenia, które je dotykają. Nie chcą później wiązać się z nikim, bo zwyczajnie się boją, tego na kogo trafią. Nigdy nie będą w stanie pokazać swojego ciała w sposób taki, jaki by chciały. Zwyczajna niechęć i zwyczajny strach- to wszystko je otacza w tej bańce. Dorzucić do tego można także po prostu nazwaną przez niektórych przeszłość. I każdy ją ma, jednak nie każda jest usłana różami czy czymś innym miłym. Każdy ma swoją historię, a Amy Winston ma swoją, której nikomu nie opowiada. Nie ma się czym szczycić wśród znajomych, czy nawet rodziny. Ma dopiero 17 lat, a przeszła więcej niż niejedna dorosła kobieta. To właśnie ona doświadczyła gwałtu, którego nigdy w życiu się nie spodziewała. Rzecz w tym wszystkim jeszcze jest taka, że Amy naprawdę uważała, była ostrożna, nie wpadała nigdy w kłopoty, obracała się w doborowym towarzystwie. A stało się, to co odmieniło bieg jej życia. Nigdy nie przypuszczała, że będzie w stanie na własnej skórze i ciele doświadczyć tego okropnego czynu. I dopuściła się go osoba, której nigdy nie uważała za złą, krzywdzącą innych. Zrobiła to osoba bliska jej sercu, a jednak po tym wszystkim odeszła, jak najdalej się dało, ale nie z jej myśli. Jej własny chłopak, na jej własnej imprezie dokonał tego czynu. Bez chwili zastanowienia podał jej do szklanki z trunkiem pigułkę, dzięki której wszystko poszło o wiele prościej. I ona już po chwili, kiedy upiła łyk alkoholu, czuła, że coś jest nie tak. I to nie chodziło tylko o same zawroty głowy, czy inny lepszy humor i napalenie, które rosło względem jej chłopaka. Chodziło o to, że samo jego zachowanie diametralnie się różniło, od tego które było jeszcze przed 20 minutami. Niczego nieświadoma, po prostu leżała pod jego ciałem. Mimo jej łez i krzyków, on tak zrobił, co chciał, tym samym niszcząc jej życie na resztę lat. Nigdy nie będzie w stanie o tym zapomnieć, tym bardziej, kiedy z tego wszystkiego wyszło dziecko. Dziecko, które niczemu nie jest winne. No bo przecież, nikt nie mógł przewidzieć takiego obrotu spraw. I w pierwszej chwili chciała myśleć, że to tylko sen, że test nie wyszedł pozytywny, a jednak nie. Widziała dwie czerwone kreski, a zaraz potem ciemność, która na długo jej nie opuszczała. Obudziła się dopiero w szpitalu po kilku dniach, gdzie doszła do siebie. Z niewielką pomocą psychologa, radziła sobie z dnia na dzień coraz lepiej, jednak w nocy wszystko wracało na nowo. Pragnęła zapomnieć, nie myśleć, ale tak łatwo to się nie udawało. Przyszedł czas, że zamknęła się w swoim pokoju i nie odzywała się do zupełnie nikogo. Nawet jej właśni rodzice nie byli w stanie nic na to poradzić. Mogli jedynie domyślać się, jak czuję się ich jedyne dziecko, które zostało mocno skrzywdzone, przez osobę, do której także mieli zaufanie. Jej brzuch rósł z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc. Nie wiedziała, co zrobi, kiedy urodzi, ale dowiedziała się tego właśnie z dniem porodu. Wody odeszły jej w nocy, kiedy śnił jej się ten sam koszmar, co zawsze. Może to był właśnie jakiś znak ku temu. Z krzykiem obudziła swoich rodziców, którzy nie czekali, a zawieźli ją do szpitala. Nie obyło się bez płaczu, wyzwisk, krzyków. Amy targało mnóstwo emocji naraz. Lekarze uparli się, że urodzi siłami natury. I teraz, kiedy ma niespełna 18 lat rodzi swoje pierwsze dziecko, które jest owocem gwałtu. W momencie, kiedy na sali porodowej rozległ się płacz niemowlęcia, zapadła cisza i chwila grozy. Amy przerażona odebrała swoje maleństwo w ręce. Dziecko mimo tego, że było całe we krwi w stu procentach przypominało właśnie Amy. Nikt by się tego nie spodziewał, ale jednak. Idąc od góry, włosy ma rude, niczym Amy, kiedy była malutka. Oczka jeszcze w nieznanym kolorze, jednak bliskie odcieniu niebieskiego. Mały i szczupły nosek, a za razem formujący się w niewielką kuleczkę. Wąskie usta, które wydobywały z siebie jedynie oznaki pomruków przyjemności, kiedy dłonie matki delikatnie gładziło te rudawą czuprynkę. Małe rączki były czymś co w stu procentach rozczuliły młodą matkę. Nóżki i te małe paluszki, były najsłodszą rzeczą i widokiem, jaki widziała w swoim życiu. I mogła przysiąc, że już czuję tę więź między nimi. Więź między, matką a córką. Więź między kobietami. Wiedziała, co czuła jej własna matka, kiedy ją rodziła. Choć z nią pewnie mogło być o wiele gorzej. Jednak nie mogła oderwać oczu od swojej małej córeczki. Pokochała ją całym swoim sercem, które niegdyś oddała ojcu maleństwa. Teraz jednak całkowicie należało ono do tej małej istotki, którą trzyma w objęciach. Wiedziała, jak da jej na imię. To było pewne zanim doszło do tego incydentu. Od zawsze wiedziała, jakie imię da swoim dzieciom i właśnie ma szansę to wykorzystać.

Will you be my daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz