ROZDZIAŁ 45

102 7 30
                                    


Harry nie wiele czekał i nie wiele się zastanawiał, choć kompletnie nie wiedział, że robi bardzo dużą głupotę. Nie zdawał sobie sprawy, że on robi to tylko po to, by jakkolwiek zapomnieć o tym, co się dowiedział, a dodatkowo też dlatego, żeby i po części zranić Amy nieświadomie. Kendall od razu udzieliła mu pozytywnej odpowiedzi, więc już następnego dnia śmiało mógł szykować się do wyjścia. Nie widział nic złego w tym, co zamierzał zrobić, więc niczym się też nie przejmował. W dalszym ciągu uważał, że to Amy go oszukała i zraniła, więc to ona musi pierwsza wyciągnąć rękę. A kiedy widział ją z Jorge'm, tym bardziej chciał się jakoś odegrać. I jedna osoba, która o wszystkim dowiedziała się z ust syna, to oczywiście Anne, która nie pochwala tego, co jej potomek w tym momencie robi. Nie mogła za dużo na niego wpłynąć, bo w końcu jest dorosły i ma swój rozum, jak i też decyduje od dawna sam o sobie. Mogła mu jedynie powiedzieć kilka słów, które mogłyby go nakierować w odpowiednią stronę, bez wiedzy o tym, czy on z tego na pewno skorzysta.

- Harry, zaczekaj - zatrzymała go, kiedy był gotów wychodzić z domu.

- Tak? - obrócił się w jej stronę, zakładając swój płaszcz, który na zimę nada się idealnie, mimo braku śniegu.

- Dalej uważam, że robisz bardzo źle.

- Tłumaczyłem ci to już mamo - pokręcił głową - okłamała mnie.

- Może stoi za tym coś jeszcze, że nikomu o tym nie mówiła. Zamiast tak reagować, mogłeś ją wysłuchać. W naszej rodzinie nie załatwiamy spraw w ten sposób w jaki właśnie ty chcesz to zrobić. Inaczej cię wychowałam Harry... - odeszła, zostawiając go.

Chwilę patrzył na sylwetkę swojej matki, które zniknęła za ścianami kuchni. Wiedział, że w jej słowach jest ogromne ziarno prawy, ale nie zamierzał się do tego stosować, gdyż jeszcze siedziało w nim to wszystko, czego się dowiedział. Nie umiał myśleć inaczej niż tak, by zrobić jej na złość. Wyszedł z domu, zabierając kluczyki od swojego samochodu. Właśnie nim zamierzał pojechać do Londynu, gdzie był umówiony z Kendall. Stwierdzili oboje, że dawno się nie widzieli, więc mogli by się spotkać i pogadać, jako przyjaciele. Mimo to, Harry wiedział, że ich spotkanie zrobi sensację. Londyn to miasto, gdzie paparazzi mają zakaz robienia mu zdjęć, ale to nie to samo, co robienie zdjęć przez fanów, to już jest zupełnie co innego. I on na serio nie widział w swoim zachowaniu nic nieodpowiedzialnego i głupiego, wręcz cieszył się, jeśli wszystko pójdzie po jego myśli.

Do Londynu dotarł po dwóch godzinach dość szybkiej, ale ostrożnej jazdy. Nigdy nie robił tak, aby na drodze nie uważać, chciał jeszcze żyć, więc zachowywał to, co musiał. Swoje auto zaparkował niedaleko restauracji, w której byli umówieni. Czuł na swoich plecach, kiedy szedł, nie tylko paparazzi, ale również i fanów, którzy pod nosem szeptali, czy to on, czy jednak nie. A przecież wystarczyło by tylko podejść, jeśli by chcieli, bo Harry zazwyczaj nigdy nie odmawia zdjęć, kiedy tego chcą. Kocha swoich fanów i wiele im zawdzięcza, więc nie umiałby być dla nich niemiły. W końcu wszedł do restauracji, podając swoje nazwisko, a obsługa zaprowadziła go do jego stolika, gdzie dziewczyna już na niego czekała. Kiedy został już pozbawiony płaszcza, nachylił się w jej stronę, całując lekko jej policzek. Zawsze był dżentelmenem i czy był to ktoś bliski, czy przyjaciel on zwykle witał się właśnie w taki sposób.

- Przepraszam, że musiałaś czekać.

- Nie czekam długo, nawet nie pięć minut - posłała mu uśmiech, kiedy siadał.

Harry musiał przyznać, że Kendall to piękna dziewczyna, choć od początku nie była w jego typie. Ona miała coś w sobie, ale to nie było to, co Harry chciałby mieć przy sobie na resztę swojego życia. Uważał ją jedynie za dobry materiał na przyjaciółkę i też w takiej roli Jenner się spełnia. I nie tylko była piękna, ale też miała dobry styl, jak on sam. Dzisiejszego dnia mógł dostrzec, że postanowiła na klasykę i czerń, za czym on nie bardzo przepadał, ale na niej wyglądało to zjawiskowo.

Will you be my daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz