Jej spóźnienie dzisiejszego dnia wynikało tylko z jednego powodu, którym był Harry i jego nocne wiadomości do niej. Gdyby nie on, już dawno mogłaby być w zupełnie innym miejscu niż jest teraz. Zbiegając zaspana po schodach, nie przejmowała się swoim rozgardiaszem na głowie, nie mówiąc nic już o słodkiej piżamce, którą na sobie miała. Ten widok z jednej strony należał do uroczych, a z drugiej do zabawnych. Elizabeth z przymrużeniem oka spoglądała na córkę, kiedy ta w pośpiechu jadła swoje śniadanie, siedząc na kuchennej szafce. Rozumiała Amy i jej nagły, poranny zryw. Sama kilkanaście lat wstecz była nastolatką i miewała podobne dni.
- Harry już czeka, stoi na podjeździe.
- Ugh, to i tak jego wina, więc niech teraz czeka - mruknęła, odstawiając niedokończoną miskę z płatkami na szafkę, z której zeszła.
- Co to oznacza? - zaśmiała się cicho.
- To oznacza, że mógł dać mi spać w nocy, a nie wypisywać - ubierała w pośpiechu buty.
- Nie wiem, czy wiesz kochanie, ale to się w ten sposób zaczyna - uśmiechnęła się do córki, stając przy niej w korytarzu.
- Niby co? - ostatni raz poprawiła się w lustrze.
- Zakochanie, tak się zaczyna.
- Nie mamo - ucałowała ją w policzek - wątpię. Poza tym, żadne z nas od nikogo tego nie wymaga. To normalna relacja. Nie jesteśmy razem, dałam mu szansę, ale nic więcej.
Wychodząc z domu, zapomniała o bożym świecie, liczyło się dla niej tylko tu i teraz, a w zasadzie bardziej sam Harry, który na nią cierpliwie czekał. Uśmiech na jego twarzy poszerzył się o stokroć, gdy tylko spostrzegł, że dziewczyna przyszła w piżamie i chyba nie jest tego nawet świadoma. Z jej twarzy zaś, śmiało można było dojrzeć niezadowolenie płynące z niewyspania.
- Co ci tak wesoło? - zapytała, stając przed nim.
- Może dlatego, że masz na sobie piżamę w barany?
- Co? - spojrzała na niego, potem na siebie, orientując się, że on ma rację - to twoja wina.
- Ale to ty się nie przebrałaś - zauważył.
- Nie dałeś mi spać przez te twoje wiadomości - pokręciła ze śmiechem głową.
- Będąc wkurzoną i jednocześnie mając na sobie tę piżamę, wyglądasz jak wkurzony gremlin - zaśmiał się.
- Odezwał się ogr - zachichotała, wsiadając do samochodu.
- Gotowa na dzisiejsze jazdy?
- Myślę, że tak - usiadła się wygodnie, póki jeszcze mogła, bo na razie była tylko pasażerem.
- Dzisiaj będzie pełno wrażeń - sapnął Harry pod nosem.
Jadąc w to samo miejsce, co ostatnio tego dnia czuła wewnętrzny spokój, bo mniej więcej wiedziała, jak już obsługiwać machinę śmierci. Czuła się o wiele pewniej niż za pierwszym razem, kiedy to panikowała wręcz na każdym możliwym kroku i poleceniu ze strony Harry'ego. Jeśli chodzi o niego, uważała go za dobrego nauczyciela, choć momentami rozpraszał ją. Oczywistym było, że chciała się, jak najmocniej skupić na załapaniu prowadzenia auta, jednak momentami sam jego widok, nieskazitelna uroda, oczy, a nawet i włosy; sprawiały, że jej myśli biegły zupełnie w inną stronę. Tego dnia, Styles w planach nie miał nauki jazdy. Dziś chciał załatwić kilka możliwych spraw, które łączyły go w Amy i nie dotyczyły one niczego dobrego. Zatrzymując pojazd na leśnej drodze w lesie, zupełnie jak ostatnio, odpiął powoli swój pas bezpieczeństwa. Amy zrobiła dokładnie to samo, wiedząc, że teraz mają zamienić się miejscami. Jednak, gdy spostrzegła, że jego mimika prawie nic nie wyraża, a on sam siedzi w miejscu, zamiast się ruszyć, to ja nieco zaniepokoiło.
CZYTASZ
Will you be my daddy?
Teen FictionJedna mała postać przewróciła ich życie do góry nogami. Nigdy by się nie spodziewali, że ta sama mała postać stanie się tajemnicą ich rodziny, która nie mogła sobie pozwolić na wyjawienie prawdy. Kilka prostych wydarzeń spowoduje, że pewien chłopak...