ROZDZIAŁ 12

88 7 30
                                    


Rankiem obudził się bardzo wypoczęty. Czuł, że ten dzień w pewnym stopniu należy do niego. Humor dopisywał mu od rana. Z uśmiechem zrobił śniadanie, które z apetytem zjedli wszyscy domownicy. Z entuzjazmem pomógł swojej mamie w pracach w ogrodzie, gdzie mógł spędzić z nią czas. Odwiózł nawet Robina do pracy, obiecując, że także go odbierze. Nie spodziewał się jednak, że pewna osoba postanowi przerwać tę dobrą passę i dzień jednym telefonem, który do niego wykona. Nie miał pojęcia, kto może do niego dzwonić prócz chłopaków w takcie, gdy ma wolne dni od pracy. Nie twierdził, że to będzie któryś z nich, ale nic po prostu na to nie wskazywało. Wyciągnął telefon z kieszeni swoich obcisłych jeansów, spoglądając na wyświetlacz. Jego oczom ukazał się numer Simon'a Cowell'a, z czego raczej zadowolony nie był. Mimo to, przeciągnął po ekranie zieloną słuchawkę, odbierając od niego połączenie.

- Halo?

- Cześć Harry - odezwał się, a on na słuch jego głosu mógłby zwrócić wszystko, co do tej pory zjadł. Wiele mu zawdzięczał, chłopaki tak samo, ale bardzo wiele zniszczył w ich życiu, czego nigdy nie będą w stanie mu darować i wybaczyć.

- Co tym razem? - chciał, aby to wyszło łagodnie, jednak tak się nie stało. Jego głos brzmiał z lekką chrypą, co on mógł przyjąć w akcie zajmowania mu czasu. I nawet tak było, bo w końcu miał wolne, ale to jest Simon i trzeba liczyć się z tym, że nawet, kiedy już je dostaniesz, to nie na długo.

- Wiesz, aktualnie jestem w Londynie, chciałbym się z tobą spotkać.

- W jakiej sprawie?

- Bardzo ważnej Harry.

- A czy to nie mogło by poczekać?

- Niestety, ale nie - stał uparcie na swoim.

- Nie możesz tego załatwić przez telefon?

- Niestety, ale też nie.

- Simon nie mam zbytnio czasu.

- Ja także, dlatego chciałbym cię dziś widzieć Harry.

- Prześlij mi adres sms'em - odparł hardo, kończąc połączenie.

Nie musiał długo czekać, aby dostać wiadomość, gdzie konkretnie w Londynie ma się znaleźć. Kompletnie nie podobała mu się wersja tego, że teraz kilka godzin poświęci na dojazd tam i powrót do domu, a w międzyczasie jeszcze będzie musiał znieść rozmowę z nim. Zastanawiał się, czy to tylko jego zaprosił, czy pozostałych również, ale śmiele w to wątpił, gdyż Irlandczykowi na pewno nie opłacał by się ten przyjazd, tak samo, jak Liam'owi, czy Louis'owi. Gdzieś z tyłu głowy miał domysł, dlaczego on chciał się z nim spotkać, ale na razie nie chciał aż tak wysuwać się z nim na przód. Westchnął cicho pod nosem, zakładając na siebie tylko luźną bluzę. Następnie sięgnął po kluczyki swojego auta, wcześniej informując Anne o zmianie swoich planów, jednak liczył na to, że zdoła zdążyć, aby odebrać Robina z pracy.

- Muszę jechać do Londynu mamo.

- Dlaczego? Przecież masz wolne.

- Niby tak, ale Simon chce o czymś ze mną koniecznie porozmawiać i według niego to nie może czekać - wywrócił oczami.

- Skoro to już Simon cię wzywa - dała na te słowa bardzo duży nacisk - To w takim razie chyba nie masz wyboru.

- Przepraszam mamo, ale obiecuję odebrać Robina.

- Zawsze może wrócić pieszo, nie zaszkodzi mu - poklepała syna po ramieniu.

- Obiecałem mu.

Will you be my daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz