ROZDZIAŁ 23

94 8 23
                                    


Nie spał całą noc, bo po prostu całą noc płakał i myślał. Myślał nad tym, gdzie dokładnie popełnił błąd, który zaważył nad ich losem. Nigdy nie sądził, że między nimi tak właśnie się stanie. Nigdy, nawet w najmniejszym śnie, nie wyobrażał sobie, że właśnie tak to mogłoby się skończyć. Doskonale pamiętał każdą najmniejszą chwilę spędzoną z nim, odkąd tylko się poznali. Nigdy nie będzie w stanie tego zapomnieć, ponieważ jest to najważniejsza część jego życia, która jest jedną z piękniejszych. Louis był, jest i będzie zawsze i na zawsze pierwszą i chyba ostatnią miłością jego życia, którą miał właśnie szansę przeżyć. Mimo wzlotów i upadków, jakie razem przeżyli, to będzie i tak za wszystko mu wdzięczny. Louis pokazał mu bardzo wiele, a przede wszystkim pokazał mu świat przez różowe okulary. Pokazał mu, co oznacza szczęście w dniu smutku. Wiele razy uświadomił mu, że ludzie mają o wiele gorsze problemy niż miał on i oni też sobie muszą z owymi radzić. Pokazał mu, że nie potrzeba wiele do tego, by być po prostu zadowolonym z siebie, jak i z życia. Może i byłby w stanie mu wybaczyć, ale nie umiał by żyć z nim i obok niego z tą świadomością, że Lou go zdradził. I mimo łez, które teraz wylewa ze swoich oczu na poduszkę, oczami wyobraźni sięga do tych szczęśliwych momentów z nim w roli głównej.

Przemierzał pokój tak powoli.

Jego stoicki spokój rozpływał zbulwersowane wnętrze Harry'ego.

Przysięgał, że gdyby mógł być odrobinę bardziej odważny, nie zastanawiałby się i pocałował te niebieskie tęczówki, co jakiś czas zerkające na niego. Gdyby nie także fakt, że on i Tomlinson nie są sami w pomieszczeniu pewnie inaczej by się to potoczyło. Niestety w jednym z pomieszczeń domu Anne Twist jest cała ich piątka - loczek, Lou, Niall, Liam i mulat- Malik, Zayn Malik. Od godziny czekają na Cowell'a w oczekiwaniu na jakieś wiadomości dotyczące, tego jak odbędzie się finał "X- factora".

Simon zjawił się nagle, co prawda bardzo spóźniony. Harry nawet nie próbował go słuchać, kiedy jedna z rąk szatyna mnie delikatnie i pewnie nieświadomie obejmowała. Jego idealny zapach zmieszanej mięty z wodą kolońską działał na jego młode nozdrza. Louis jest z ich piątki najstarszy- cóż dziwnego, że czasem jego lub Liama nazywają tatusiem.

Przysypiało mu się na ramieniu Lou, kiedy Simon wypowiedział właśnie jego imię.

- Harold - nigdy nie lubił, kiedy ktoś nazywał mnie pełnym imieniem, dlatego od razu jego twarz przybrała kwaśną minę

- O co chodzi? - przetarł twarz zimnymi dłońmi, by choć trochę ukryć zażenowanie malujące się na niej. Jako szesnastoletni chłopak nie ukrywał swoich emocji, jak jego towarzysze na kanapie.

- Mówiłem, że w piątek macie próbę i zapytałem, czy każdemu pasuję. Odleciałeś, znowu - skarcił go za to, zakładając swoje oprawki na nos

- Ta, pasuję - odburknął, nieświadomie kładąc rękę na kolano Lou.

Przeszły go lekkie dreszcze, kiedy jego ciepła dłoń zetknęła się z tą drugą. Dziwne- ale przyjemne. Szkoda tylko, że częściej nie mogą tego robić.

Cowell pożegnał się z całym zespołem oraz rodzicielką. Swoją drogą, gdy ucałował jej policzek, przez moment Harry'ego przeszła myśl, że kiedyś może coś z tego być. Jednak po dłuższym zastanowieniu się doszedł do tego, że byłoby to obrzydliwe.

- Nad czym tak dumasz? - między pokojem, a kuchnią rozbrzmiał lawendowy głos Louisa. Odłożył kubek z herbatą na szafkę, o którą się oparł. Niebieskooki zrobił to samo, nie zostawiając ani milimetra przestrzeni. I żadnemu z nich w ogóle to nie przeszkadzało.

Will you be my daddy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz