Tego dnia pozornie wszystko było takie jak co dzień. Bezchmurne, słoneczne niebo, niebieski bus, dwóch mężczyzn i jedna młoda kobieta. Pozornie, ponieważ przy głębszym wpatrzeniu się można było dostrzec dość wyraźne różnice względem poprzednich dni. Robert Pol zdawał się być jeszcze bardziej milcząc niż zwykle, a jego nieczęste żarty, na ogół po prostu chamskie, teraz w większości były wręcz agresywne. Gosia wodziła za nim zaniepokojonym wzrokiem, nie mogąc zrozumieć co takiego się działo.
– O co chodzi? – Usłyszała cichy szept swojego nowego chłopaka i poczuła jego dłoń lekko ściskającą jej ramię.
Odwróciła głowę w jego kierunku i uśmiechnęła się lekko. Tak, on naprawdę był przystojny, jak żywcem wyjęty z boys bandu.
– Nie wiem. Panu Polowi coś jest.
Adrian zerknął ukradkiem na przyjaciela i zmarszczył brwi. Odsunął się od dziewczyny i zmierzył w kierunku szoferki, gdzie brunet zaszył się, by spokojnie wypalić papierosa.
– Czego? – warknął i ostentacyjnie strzepnął popiół na deskę rozdzielczą. – Gówno mnie obchodzi, że nie palisz. Póki ci pomagam, to mój bus.
Adrian zerknął na popiół, obiecując sobie, że dziś tu posprząta. Podniósł wzrok na przyjaciela.
– Nie o to chodzi. Powiedz mi, co się z tobą dzieje?
Robert wydmuchnął dym przez rozchylone usta, które po chwili uformowały się w ironiczny półuśmiech.
– Co ma się dziać. Palę sobie. Idź do swojej nowej dziuni, a mi daj spokój.
– Skąd wiesz, że jesteśmy razem? – Nie krył zaskoczenia.
Pol wybuchnął mało przyjemnym śmiechem.
– Ulewa mi się od tych waszych ukradkowych spojrzeń, gestów, słówek. Oszczędziłbyś. Chcesz się z panną zabawić, to weź ją do mieszkania.
– Przeszkadza ci to?
Uśmiechnął się z politowaniem.
– Chuj mnie to obchodzi – warknął, wracając do pracy.
Zszokowany nieco Adrian patrzył przez chwilę w jego ślady. Robert nigdy nie był specjalnie miły ani grzeczny, ale teraz zdecydowanie w dość niebezpieczny sposób zwiększyło to swoje natężenie.
– Rusz się, Ceglarek. To, że zostałaś panienką szefa, nie zwalnia cię z obowiązków.
Gosia już otwierała usta, by odpowiedzieć, ale ubiegł ją Adrian.
– Robert, weź sobie wolne i się uspokój – powiedział spokojnym, zdecydowanym tonem.
Pol odwrócił się do niego i uniósł jedną brew.
– Za mało wiesz o życiu, żeby mnie ustawiać.
Blondyn, nie przestawał się w niego wpatrywać, jakby chciał przekazać mu część własnego opanowania. Gosia obserwowała wszystko w bezruchu, kompletnie nie wiedząc, co się dzieje.
– Proszę cię tylko, żebyś się uspokoił. I nie wyżywaj się na Gosi, nic ci nie zrobiła.
Pol uniósł dłonie.
– Faktycznie, awans społeczny. Może jeszcze mam się jej słuchać? – Wskazał na nią palcem.
– Ja tu jestem – zauważyła.
Uśmiechnął się szyderczo.
– To widać. Stoisz jak ciele i nic nie robisz. Zamknij się i chociaż nie przeszkadzaj, gdy dorośli rozmawiają.
CZYTASZ
Światłocień
RomanceStoisko z truskawkami krwawo połączyło dwoje tak różnych ludzi. Świeżo upieczoną absolwentkę szkoły średniej, która tkwi w toksycznej relacji z (nie) księciem z bajki. I chwilowego kierowcy busa, dowożącego towar na stoiska. Ona jest dość cicha i d...