20. Wszystko idzie źle.

244 32 104
                                    



Tego dnia pozornie wszystko było takie jak co dzień. Bezchmurne, słoneczne niebo, niebieski bus, dwóch mężczyzn i jedna młoda kobieta. Pozornie, ponieważ przy głębszym wpatrzeniu się można było dostrzec dość wyraźne różnice względem poprzednich dni. Robert Pol zdawał się być jeszcze bardziej milcząc niż zwykle, a jego nieczęste żarty, na ogół po prostu chamskie, teraz w większości były wręcz agresywne. Gosia wodziła za nim zaniepokojonym wzrokiem, nie mogąc zrozumieć co takiego się działo.

– O co chodzi? – Usłyszała cichy szept swojego nowego chłopaka i poczuła jego dłoń lekko ściskającą jej ramię.

Odwróciła głowę w jego kierunku i uśmiechnęła się lekko. Tak, on naprawdę był przystojny, jak żywcem wyjęty z boys bandu.

– Nie wiem. Panu Polowi coś jest.

Adrian zerknął ukradkiem na przyjaciela i zmarszczył brwi. Odsunął się od dziewczyny i zmierzył w kierunku szoferki, gdzie brunet zaszył się, by spokojnie wypalić papierosa.

– Czego? – warknął i ostentacyjnie strzepnął popiół na deskę rozdzielczą. – Gówno mnie obchodzi, że nie palisz. Póki ci pomagam, to mój bus.

Adrian zerknął na popiół, obiecując sobie, że dziś tu posprząta. Podniósł wzrok na przyjaciela.

– Nie o to chodzi. Powiedz mi, co się z tobą dzieje?

Robert wydmuchnął dym przez rozchylone usta, które po chwili uformowały się w ironiczny półuśmiech.

– Co ma się dziać. Palę sobie. Idź do swojej nowej dziuni, a mi daj spokój.

– Skąd wiesz, że jesteśmy razem? – Nie krył zaskoczenia.

Pol wybuchnął mało przyjemnym śmiechem.

– Ulewa mi się od tych waszych ukradkowych spojrzeń, gestów, słówek. Oszczędziłbyś. Chcesz się z panną zabawić, to weź ją do mieszkania.

– Przeszkadza ci to?

Uśmiechnął się z politowaniem.

– Chuj mnie to obchodzi – warknął, wracając do pracy.

Zszokowany nieco Adrian patrzył przez chwilę w jego ślady. Robert nigdy nie był specjalnie miły ani grzeczny, ale teraz zdecydowanie w dość niebezpieczny sposób zwiększyło to swoje natężenie.

– Rusz się, Ceglarek. To, że zostałaś panienką szefa, nie zwalnia cię z obowiązków.

Gosia już otwierała usta, by odpowiedzieć, ale ubiegł ją Adrian.

– Robert, weź sobie wolne i się uspokój – powiedział spokojnym, zdecydowanym tonem.

Pol odwrócił się do niego i uniósł jedną brew.

– Za mało wiesz o życiu, żeby mnie ustawiać.

Blondyn, nie przestawał się w niego wpatrywać, jakby chciał przekazać mu część własnego opanowania. Gosia obserwowała wszystko w bezruchu, kompletnie nie wiedząc, co się dzieje.

– Proszę cię tylko, żebyś się uspokoił. I nie wyżywaj się na Gosi, nic ci nie zrobiła.

Pol uniósł dłonie.

– Faktycznie, awans społeczny. Może jeszcze mam się jej słuchać? – Wskazał na nią palcem.

– Ja tu jestem – zauważyła.

Uśmiechnął się szyderczo.

– To widać. Stoisz jak ciele i nic nie robisz. Zamknij się i chociaż nie przeszkadzaj, gdy dorośli rozmawiają.

ŚwiatłocieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz