61. I chwyciłem skrawka nieba i spadłem... w rzeczywistość.

325 30 62
                                    

Media: Crazy in love - Sofia Karlberg (cover)

Świadomość stopniowo przebijała się do jego wciąż zaspanego umysłu. Do uszu dochodziły subtelne dźwięki ciszy, zamknięte oczy raziło światło przedostające się przez odsłonięte okna. W ustach czuł suchość. Podparł się na łokciu i usłyszał obok siebie cichy pomruk. Uniósł się nieznacznie i zobaczył jej śpiącą, niewątpliwie nagą postać, okrytą cieniutką kołdrą. Jedna jej ręka położona była na pościeli, ściskająca w szczupłych palcach jej fragment. Rozczochrane włosy opadały jej na twarz, zasłaniając częściowo rozmazany makijaż, którego nawet nie pomyślała wczoraj, by zmyć. Wspomnienia ubiegłej nocy uderzyły w niego z taką siłą, że aż się nimi zachłysnął.

Więc już nie jest pan dla mnie nieodpowiedni? – zapytała, uśmiechając się odrobinę przekornie.

On jednak pozostawał poważny. Krawat, nawet poluzowany, przeszkadzał mu niemiłosiernie. Wyciągnął dłoń w jej kierunku i dotknął jej zimnego policzka.

Jestem. Jestem najgorszym wyborem, jakiego możesz dokonać. – Z cieniem bólu patrzył jej w oczy. – Ale jestem też zbyt dużym egoistą, by pozwolić ci na szczęście...

Może właśnie to jest moja definicja szczęścia? – szepnęła cicho w odpowiedzi.

Jego palce odruchowo zbliżyły się do jej twarzy. Powstrzymał się. Była tak pełna sprzeczności. Krucha i silna zarazem. Odważna i pełna obaw. Wczoraj zrobił coś, od czego nie było już odwrotu. Pomógł mu w tym alkohol i zazdrość, która zaślepiła jego umysł. Nie mógł powiedzieć, że żałował, jednak bał się, że to ona któregoś dnia będzie żałowała. Bo kim on był, by się z nią równać? By konfrontować swoje skazy i blizny z jej niewinnością?

Jednak teraz już było trochę za późno na takie przemyślenia. Zbyt dużo się wczoraj wydarzyło. Dopuścił ją do siebie w każdy możliwy sposób i teraz nie mógł się tego wyprzeć. Był potworem, ale nie byłby w stanie potraktować ją jak jedną z jego dziwek, z którymi dość często zdarzało mu się sypiać. Zwłaszcza, że one nie dorastały jej do pięt.

Przymknął oczy i znów pozwolił zalać się obrazom.

Pchnął ją na łóżko. Jego wzrok był dziki i niebezpieczny, ale ona nie zważała na to, uśmiechała się. Podszedł do niej i przyklęknął na materacu. Pochylił się nad nią, opierając jedną dłoń tuż przy jej głowie. Jego pocałunku były wręcz agresywne, gdy raz po raz przygryzał jej wargi. Czuł jej dłonie pod koszulą, jej skórę pod swoimi opuszkami palców. Wyczuł jej drżenie, gdy zahaczył o koronkę biustonosza. Znieruchomiał na moment, a umysł zaczął trzeźwieć w ekspresowym tempie. Chciał się odsunąć, ale ona już trzymała go za ten cholerny krawat.

Niech pan zapomni, że się teraz wycofa.

Skończ z panem. Czuję się jakbym napastował nieletnią

Jej chichot zagłuszyły kolejne jego pocałunki. Przesunął gorącymi wargami po jej szyi, sunął w dół, w to zagłębienie tuż przy ramieniem, musnął skórę koniuszkiem języka. Usłyszał jej ciche westchnięcie. Wsunął dłoń pod jej kark i uniósł nieco, powracając ustami do jej ust. Jego ruchy były pełne stanowczości i pewności, której nie było w jego umyśle. Nie było odwrotu, było tylko pożądanie. Jej dotyk palący każdy milimetr jego ciała, z którym zetknęła się jej skóra. Jej drobne palce rozpinające jego spodnie, zahaczające o widoczne wybrzuszenie.

Wiesz, że jestem dwa razy starszy od ciebie? – Starał się brzmieć groźnie, może nawet miało mu wyjść warczenie, jednak ostatecznie zamruczał chrapliwie.

ŚwiatłocieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz